Quantcast
Channel: Agata Wełpa MakeUp: Blog o makijażu, kosmetykach i pielęgnacji.
Viewing all 1532 articles
Browse latest View live

TUTORIAL: KARNAWAŁOWA SYRENKA

$
0
0

Na pewno zauważyłyście, że w poprzednim tutorialu użyłam dokładnie tych samych kolorów. Fiolet i turkus z palety Make Up Addiction wyglądają jednak razem tak pięknie, że ciężko się im oprzeć. Tym razem turkusowy cień wylądował na ruchomej powiece, a fiolet otula go z każdej strony. Tutorial do tego makijażu jest na moim kanale na Youtubie, na pewno go polubicie.




K O S M E T Y K I:

B R W I:
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Inglot pomada do brwi 11
Maybelline Fit Me 15 korektor

O C Z Y:
MaqPro by Katosu (biały)
Make Up Addiction Flaming Love
Morphe Picasso Palette
Inglot Pigment 114
Smashbox Always Sharp "Raven"
Smashbox Full Exposure Mascara
Ardell Wispies Lashes

T W A R Z:
Smashbox Photo Primer Base
Provoke Matt Fluid 210
Make Up For Ever Full Cover 04
Paese puder bambusowy
Too Faced Chocolate Solei
Melkior Winter Glow

U S T A:
Inglot konturówka Colour Play 318






DOM: OZDOBY, KTÓRE LUBIĘ | BIEDRONKA, LIDL, NETTO, KIK

$
0
0

Odkąd mieszkamy "na swoim" mam obsesje na punkcie ozdabiania naszego gniazdka. Uwielbiam szczególnie to, co zupełnie niepotrzebne. Też tak macie? Bartek nazywa te rzeczy "łapaczami kurzu", jednak ja nie wyobrażam sobie naszego mieszkania bez nich. Myślę, że dzięki takim akcentom mieszkanie staje się o wiele bardziej przytulne. 

Przeprowadzając się, zakładałam, że nowe mieszkanie urządzę bardzo minimalistycznie. Już teraz mogę powiedzieć, że nie udało się. Chociaż nie, udało się jedno, z tego co sobie założyłam- ściany zostały białe. W naszym mieszkaniu króluje biel. Nawet ozdoby najczęściej wybieram białe, czasami w odcieniach różu, miętowe i oczywiście srebro i złoto.




Najwięcej pięknych ozdóbek upolowałam do tej pory, za grosze, w popularnych marketach. Lidl, Netto, Carefour, Biedronka- wiecie ile ciekawych rzeczy można tam znaleźć? Warto śledzić ich gazetki i po najciekawsze rzeczy, wybrać się w dzień w który zaczyna się ich sprzedaż. W ten sposób bardzo długo polowałam w Netto na Cotton Balls, już po godzinie od otwarcia sklepu najładniejszych kolorów nie było. W Szczecinie mam jeden ulubiony sklepik, w którym można znaleźć wszystko do postawienia na półce, ciekawe tacki itp. To mały sklepik "Donwil" na ul.Gorkiego, polecam każdemu, kto jest ze Szczecina.

Na zdjęciach możecie zobaczyć jak ozdabiam nasze mieszkanko, wybieram tylko takie dekoracje, które rzeczywiście cieszą mnie kiedy zerkam na nie w ciągu dnia. Na zdjęciach nie widać ich, ale bardzo lubię także wiszące w oknie pompony, o których opowiadałam w jednym z ostatnich postów z ulubieńcami w zeszłym roku. Uwielbiam ozdoby wiszące, błyszczące, pięknie odbijające światło słoneczne "diamenciki" na końcach karniszy. Takie detale, które sprawiają, że nawet te niezbędne na co dzień przedmioty są piękne i eleganckie.





Teraz rozglądam się za miękkimi kocami, narzutami i poduszkami, które ozdobiłyby moje kanapy. W salonie/ pokoju dziennym mamy obecnie aż trzy kanapy (w tym narożnik), a do tego jeszcze spory fotel i pufy. Część z tych mebli przechowujemy moim rodzicom, którzy właśnie zaczynają budowę domu. Dlatego większość mebli nie pasuje do siebie, zupełnie jak w serialu Przyjaciele. Pamiętacie mieszkanie Moniki i Rachel? No właśnie. Aby meble zaczęły wyglądać razem dobrze chcę narzucić na nie puchate koce, szukam też w miarę taniego "misia", który posłużyłby mi także do zdjęć. 

W Netto w tym tygodniu upatrzyłam sobie całkiem ładne poszewki na poduszki, imitujące sweterki, za niecałe 10 złotych, jutro kończy się na nie promocja a ja ciągle nie mogę się zdecydować. Co o nich myślicie? Z kolei w Biedronce poluje na futrzany koc (cena 50 złotych), który dostępny jest od poniedziałku (9.1) w pięciu kolorach oraz śliczne poduszki ze zwierzaczkami, szczególnie podoba mi się ta z pawiem, niestety od pierwszego dnia promocji nigdzie nie mogę ich znaleźć. Jeśli chodzi o poduszki, upatrzyłam sobie też bardzo ładne w Jysku, przecenione na 10 złotych są teraz poduszki z wilkiem i sarną.



Jak ozdabiacie swoje mieszkania? A może jeszcze pokoje? Może podpowiecie mi gdzie znaleźć fajną futrzakową narzutę w miarę przystępnej cenie?

MAKE UP ADDICTION FLAMING LOVE

$
0
0

Jest kilka takich kosmetycznych marek, które są ciężko dostępne na polskim rynku kosmetycznym, a bardzo mnie interesują. Powoli jednak pojawiają się w sklepach internetowych, a ja spełniam moje kosmetyczne zachcianki. Jedną z takich marek jest Make Up Addiction. Od dawna miałam ochotę na ich paletę Flamingo Love. W ostatnich tutorialach mogłyście zobaczyć już ją w akcji. A znalazłam ją pod choinką, moja rodzina zawsze wie, co mi się marzy.



Palety Make Up Addiction są wykonane z solidnej tektury, każda w innym kolorze. Flaming Love to paleta srebrna. W środku znajduje się spore lusterko, jest dobrej jakości, można się przy nim pomalować. Zawsze to zaznaczam, a jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się malować przy lusterku z palety cieni. W palecie jest 8 cieni, które można z niej łatwo wyjąć, są przygotowane nawet specjalne miejsca gdzie można taki wkład podważyć i przełożyć do innej palety, albo może wymienić wkład. Chociaż to chyba nie ma sensu- nie widziałam na stronie Make Up Addiction pojedynczych wkładów do kupienia.




Konsystencja cieni jest zupełnie inna, niż wszystkich cieni jakich używałam do tej pory. Cienie Make Up Addiction są mokre, prawie kremowe (nie, tu już lekko przesadziłam), szczególnie te błyszczące nakłada się jak pigmenty. Cienie są też bardzo mocno napigmentowane, wystarczy raz przeciągnąć palcem po cieniu, a kolor jaki uzyskamy na oku będzie mocny. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam się z tą konsystencją. Właściwie można je nakładać na powieki bez bazy, jednak kiedy mimo wszystko się jej użyje, kolory są jeszcze intensywniejsze. Kolorowe cienie lubię nakładać na białą bazę, dzięki temu są mocno podbite, bardzo zwracają uwagę. Kiedy weszłam pomalowana nimi do Sephory każda ekspedientka pytała jakie to kosmetyki.



Nałożone na bazę nie wchodzą w załamania powieki, nie bledną w ciągu dnia, nie osypują się pod oczy. Dzielnie trwają na swoim miejscu i wyglądają obłędnie. Bez bazy niestety zbierają się w załamaniu powieki, cudów nie ma. Cienie błyszczące najbardziej lubię nakładać palcem, w ten sposób, moim zdaniem, wyglądają najlepiej i nie tracą ani odrobiny tego blasku. Wyglądają na oku, jak na swatchu.

Kolory w palecie Flaming Love są bardzo zróżnicowane. Możecie nimi wykonać szalony makijaż karnawałowy, podobny do dwóch moich propozycji: 1, 2. A także zupełnie codzienny makijaż w odcieniach brązów. Wszystko zależy od Was jak będziecie jej używać, połączeń w tej palecie widzę mnóstwo. Moim ulubionym, jak pewnie domyśliłyście się oglądając te dwa tutoriale jest mix Belize + Amethyst, ale tak samo uwielbiam cień Eden w połączeniu ze wszystkimi pięknymi brązami z tej palety. Makijaż w którym główną rolę odgrywa Eden zobaczycie na blogu w piątek.


KOLORY W PALECIE FLAMING LOVE:

WHISPER (ang. szept)- to jaśniutki, połyskujący odcień różu, prawie wpadający w biel. Pięknie rozświetla powiekę, idealnie wygląda połączony z odcieniami brązu z tej palety, nałożony na środek powieki ruchomej, albo w wewnętrznym kąciku oka do rozświetlenia makijażu.

BELIZE (to państwo w Ameryce Środkowej, odsyłam Was do Google, myślę, że stąd pochodzi nazwa koloru)- niesamowity, opalizujący na błękitno turkus. Mocno błyszczy, w każdym makijażu staje się gwiazdą i mocno wychodzi na pierwszy plan.

EDEN (Eden to Eden)- intensywny, a jednocześnie skromny i słodki odcień różu.

FLAMING KISSES (ang. płonące pocałunki)- ciepły odcień brązu wpadający w bordo. Bardzo nietypowy odcień. Wykończenie tego cienia jest matowe.

GOLDILOCKS (ang. Złotowłosa)- dwieście procent złota w złocie. Chyba aż tak intensywnego żółtego złota w mojej kolekcji nie miałam.

AMETHYST (ang. ametyst)- błyszczący, bardzo intensywny fiolet w chłodnym odcieniu. Pięknie łączy się z cieniem Belize, równie pięknie wygląda sam oraz z brązami.

SAVANNAH DESERT (pustynia)- ciepły, bardzo napigmentowany, matowy odcień brązu.

BROWNIE (czekoladowe ciacho)- chłodny, głęboki odcień brązu. Najciemniejszy cień z całej palety, o wspaniałej pigmentacji i matowym wykończeniu.


Cienie Make Up Addiction to przede wszystkim niesamowita jakość, przez którą już mam ochotę na kolejne palety tej firmy. Ceny palet wahają się  od 26 do 29 funtów. To niemało, a w kolejce na mojej "liście kosmetycznych marzeń" czekają jeszcze palety Suva Beauty. Obejrzyjcie dokładnie swatche i jeśli będziecie miały okazję- kupcie. Warto.

ROZJAŚNIANIE PODKŁADÓW | JAK UŻYWAĆ ROZJAŚNIACZA DO PODKŁADÓW?

$
0
0

Dzisiaj porozmawiamy o tym, jak z za ciemnego podkładu w kilka chwil zrobić taki, który będzie idealny dla odcienia naszej cery. Na pewno słyszałyście już o rozjaśniaczach do podkładów, dzisiaj podyskutujemy o jednym, który jest nowością w Drogerii Natura oraz o tym jak go używać i czy ze wszystkimi podkładami wpisuje się tak samo dobrze. 

Biały Mixer do podkładów widziałam już w ofertach wielu firm. Pierwszy raz wpadł mi w oko w niemieckim DM, był to rozjaśniacz firmy Alverde. Później popularny stał się rozjaśniacz NYX oraz The Body Shop. A całkiem niedawno w ofercie Drogerii Natura pojawił się biały mixer Kobo. I nikt już nie powie, że tego typu kosmetyki są ciężko dostępne, każda dziewczyna może kupić go za grosze (kosztuje około 19 złotych) i uniknąć noszenia zbyt ciemnego, odcinającego się podkładu.

Za ciemne podkłady to bezspornie zmora naszych ulic. Niestety ostatnio także te za jasne zaczynają pojawiać się coraz częściej (czasami sama wpadam w pułapkę bardzo jasnych podkładów), więc z tym rozjaśnianiem też trzeba trochę uważać, aby nie skończyć wyglądając jak duszek Kacper. Ostatecznie mam ostatnio wrażenie, że lepiej nałożyć podkład o pół tonu za ciemny niż o pół tonu za jasny- ten zbyt jasny nigdy nie zgra się z odcieniem skóry na szyi i dekolcie tak dobrze jak ten lekko za ciemny.

Dążymy do tego, aby podkład był maksymalnie zbliżony do odcienia skóry. Twarz jest często bledsza więc dobrze dobierać odcień do koloru szyi i dekoltu. Jeśli jednak macie wątpliwości pomiędzy lekko za ciemnym a lekko za jasnym podkładem, moim zdaniem, lepszą opcją jest wybrać ten za ciemny i ewentualnie rozjaśnić go w razie potrzeby.



JAK ZABRAĆ SIĘ DO ROZJAŚNIANIA PODKŁADU?

Możecie kupić gotowe produkty do rozjaśniania podkładów o których wspomniałam już wcześniej, albo wybrać naturalnie występujące w naturze pigmenty, taki jak Tlenek Cynku lub Dwutlenek Tytanu. Każdy z nich może lekko zmieniać właściwości podkładu, który chcecie rozjaśnić.

Pigmentów używałam już dawno temu, ale pamiętam, że ten sposób nie przypadł mi do gustu. Ten sposób sprawiał, że podkłady były cięższe, bardziej matowe. Jeśli jednak macie cerę mieszaną lub tłustą, ten sposób może się Wam sprawdzić. Trzeba tylko pamiętać o tym aby dokładać pigmentu po troszeczku. Można mieszać porcję podkładu, która wystarczy na 2-3 aplikacje lub za każdym razem mieszać sobie ilość wystarczającą na raz. Nie polecam przelewania całego podkładu do nowego pojemniczka i mieszania go z rozjaśniaczem, to może zmienić jego właściwości, jego termin przydatności, podkład w nowym opakowaniu może już nie zachowywać się tak samo. Tak samo, oczywiście, wygląda sytuacja z podkładem do którego dodamy specjalny biały mixer.

Mixer do podkładów, którego ostatnio używam to Kobo . Podoba mi się, że mało zmienia właściwości podkładu, nie powoduje warzenia się podkładu, podkład pozostaje tak samo trwały (lub nietrwały). Mixer Kobo jest bardzo gęsty, bardzo lekkie podkłady mogą stać się przez niego nieco cięższe i bardziej matowe. Używając go z podkładami Inglot HD, Provoke Matt Fluid czy Clinique Superbalanced nie zauważyłam żadnych zmian we właściwościach podkładu. Dodany do Loreal True Match czy Bourjois Healthy Mix sprawił, że stały się gęstsze, a ich wykończenie było mniej świetliste.

Najczęściej mieszam podkład bezpośrednio przed nałożeniem. Na dłoń aplikuje odrobinę mniej za ciemnego podkładu, niż potrzebne byłoby mi na całą twarz (tak na oko) i dodaje do niego odrobinę białego mixera. Najczęściej bywa tak, że dodając mixer zwiększam ilość gotowego produktu na tyle, że teraz już będzie to ilość w sam raz. Oczywiście teraz palcem, albo szpatułką mieszam dokładnie oba produkty razem i powstaje mi jaśniejszy podkład. Jeśli nadal nie jest to idealnie jasny podkład dla mnie, dodaje jeszcze odrobinę mixera. Lepiej dodawać mixer stopniowo, aby nie wyszedł nam z kolei za jasny podkład.

Niżej możecie zobaczyć jakie kolory uzyskałam dodając mixer Kobo do podkładu Clinique Superbalanced 04 oraz jaśniejszego Paese Long Cover Fluid 01. Obok każdego etapu widzicie ile rozjaśniacza dodałam.

PAESE LONG COVER FLUID 01


CLINIQUE SUPERBALANCED 04


I to już wszystko na dzisiaj. Jak widzicie dzięki białemu mixerowi możecie otrzymać odcienie podkładów idealne dla tych z Was, które mają na prawdę bardzo jasną cerę. Jednocześnie nie zmieniacie formuły ani właściwości większości podkładów. Jeżeli znalezienie idealnie jasnego podkładu to dla Was misja nie do wykonania w polskich drogeriach, koniecznie sprawdźcie ten produkt.

TUTORIAL: CODZIENNY MAKIJAŻ ROSE GOLD

$
0
0

Przygotowałam dla Was codzienny makijaż w różu, z mocniejszymi ustami. Eden z palety Flaming Love Make Up Addiction to przepiękny odcień różu, opalizujący na złoto. Tego typu makijaż pięknie podkreśli każdy kolor tęczówki, najlepiej będą się jednak czuły z nim zielono i szarookie dziewczyny. Ciekawe jak go wykonać? Zapraszam na tutorial:



K O S M E T Y K I:

B R W I:
Golden Rose Longstay Precise Browliner 102
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Inglot Brow Pomade 11
Maybelline Fit Me 15

O C Z Y:
MaqPro by Katosu
Make Up Addiction Flaming Love "Eden"
Zoeva Blanc Fusion "Last Bite"
Pigmenty Inglot 45, 46
MySecret Nude Pencil
Eyeliner Inglot 77
Eyeliner NYX Vivid Brighst "Halo"
Smashbox Mascara Full Extension
Rzęsy Ardell Wispies

T W A R Z:
Smashbox Photo Primer
Clinique Superbalanced 04
Make Up For Ever Full Cover 04
Paese Puder Bambusowy
Inglot HD 505, 509
Smashbox rozświetlacz z palety Crush on Blush

U S T A:
Lime Crime Velvetines "Beet It"





SKÓRA JAK NOWA? SERUM MOKOSH POMARAŃCZA | WYGRAJ SERUM UJĘDRNIAJĄCE MOKOSH

$
0
0
serum pomarańcza mokosh

W grudniowym pudełeczku BeGlossy znalazłam serum Mokosh Pomarańcza. Dzisiaj, po miesiącu używania opowiem Wam o moich wrażeniach. Czy jestem z niego zadowolona? Jak z nawilżeniem? Przeczytajcie recenzje i sprawdźcie czy to produkt dla Was.

Jak zawsze zacznę od oceny opakowania. Olejek zamknięty jest w szklanej buteleczce, a w zakrętce ma pipetę dzięki której o wiele łatwiej się go aplikuje. Buteleczka jest bardzo minimalistyczna, ale ja lubię takie. Nie jest przekombinowana i dzięki temu wygląda elegancko. Znajdziemy tu wszystkie potrzebne informacje, jak na przykład to, że termin ważności olejku od pierwszego otwarcia butelki to 6 miesięcy.



Serum niesamowicie pachnie. Jest jak esencja z pomarańczy. Wiem, że niektóre z Was nie lubią tak intensywnych zapachów w kosmetykach, jednak w przypadku tego olejku zapach bardzo szybko znika. Niestety, bo go uwielbiam. 

W składzie znajdziemy między innymi olejek z wiesiołka, olejek arganowy oraz olej ze słodkich migdałów. 

OLEJ ARGANOWY- wspomaga warstwę ochronną naskórka, neutralizuje wolne rodniki, nawilża
OLEJ Z WIESIOŁKA- przywraca skórze odpowiedni poziom nawilżenia
OLEJ ZE SŁODKICH MIGDAŁÓW- działa regenerująco




Serum sprawdzi się zarówno jako nawilżająca kuracja na noc, jak i na dzień. Dzięki temu, że bardzo szybko się wchłania, nakładam go rano, zamiast kremu pod makijaż. Jego konsystencja jest tłusta, oleista (nic dziwnego, przecież w składzie są same olejki...). 

Po kilku tygodniach stosowania olejku mogę powiedzieć, że zauważyłam poprawę nawilżenia i napięcia skóry. Zamiennie z tym olejkiem, stosuje krem Nutritic Intense La Roche-Posay. Skóra po nałożeniu tego serum jest delikatna, miękka, bardziej elastyczna. 

Serum łatwo się rozprowadza i, jak już wspomniałam, bardzo szybko wchłania. Aplikuje je pipetką w kilka miejsc na twarzy i delikatnie wmasowuje w skórę.


Z technicznych spraw warto wspomnieć o tym, że serum Mokosh Pomarańcza nie powinno być stosowane przez kobiety w ciąży i karmiące matki. Bezpośrednio po jego nałożeniu nie wolno się opalać (ani na słońcu, ani na solarium), nie wolno go używać jeżeli stosujemy peelingi chemiczne. Cena serum to aż 69 złotych za 12 ml.



Serum ujędrniające Mokosh Pomarańcza to mój ulubiony produkt z grudniowego pudełka BeGlossy. Jego cena jest trochę wysoka, jednak jestem na tyle zadowolona z nawilżenia jakie osiągnęłam stosując serum i krem La Roche-Posay, że zdecydowałabym się na kupienie kolejnej buteleczki. Miałyście to serum? Jeśli chcecie go przetestować, zapraszam do wzięcia udziału w moim konkursie:



Zasady:
1. Wystarczy być obserwatorem bloga Agata Welpa MakeUp
2. Polubić fanpage Agata Welpa MakeUp Blog na Facebooku
3. Odpowiedzieć pod tym postem na pytanie: o czym chciałybyście czytać na moim blogu? (Więcej makijaży? Pielęgnacji? Recenzji?)
4. Udostępnić grafikę konkursową.

Konkurs trwa od dzisiaj do 29.01. 31.01 ogłoszę wyniki edytując ten post.

BE GLOSSY STYCZEŃ 2017 | HELLO 2017!

$
0
0

Nazwa najnowszego pudełeczka BeGlossy aż za bardzo kojarzy mi się z hasłem Sylwestra TVNu (tak, spędziłam Sylwestra przed telewizorem). Nowy rok witamy pudełkiem BeGlossy, które tym razem wypełnione jest kosmetycznymi nowościami na dobry początek 2017 roku. Zaraz zajrzymy do środka i opowiem Wam jakie są moje wrażenia.

Zamawiacie swoje pudełeczka? Jeśli jeszcze tego nie robicie, mam dla Was mały prezencik ode mnie. Wczoraj na blogu pojawił się post o serum ujędrniającym Mokosh Pomarańcza, możecie przeczytać co myślę o jego działaniu i... wygrać jeden dla siebie. A jeśli nie możecie się doczekać wyników i chciałybyście mieć serum dla siebie już teraz , z kodem "PrezentOdAgaty" dostaniecie serum Mokosh w prezencie do każdego zamówionego pakietu lub subskrypcji BeGlossy. Kod będzie ważny do 5 lutego (to dzień moich imienin więc to jakby imieninowy prezent ode mnie dla Was).

ZAWARTOŚĆ BE GLOSSY "HELLO 2017" 

BASIL ELEMENT Odżywka wzmacniająca Bazylia + Keratyna (Pełny produkt)

Byłam bardzo ciekawa tej odżywki, na razie użyłam jej raz więc nie będę oceniać. Odżywka stosowana z szamponem z tej samej serii ma wzmocnić, zagęścić włosy i zapobiec ich wypadaniu. Odżywka zawiera hydrolizat keratyny, który uzupełnia niedobory naturalnych składników tworzących strukturę włosa. Mam nadzieję, że pomoże moim cienkim i zniszczonym włosom, ale mówię to chyba przy każdej odżywce.




FARMONA Krem ochronny do rąk -20C Protect (Pełny produkt)

Niskie temperatury bardzo odbijają się na stanie mojej skóry. Szczególnie po moich dłoniach widać, że źle znoszę zimno, a kremy do rąk zużywam jeden po drugim. Dlatego, mimo, że krem do rąk pojawia się w postaci próbki lub pełnego opakowania w co drugim pudełeczku BeGlossy lub częściej- jestem zadowolona z tego kremu. Nigdy nie miałam kremu do rąk, który byłby aż tak gęsty, bardzo trudno wycisnąć go z tubki. Na skórze jest niemal jak maść, tworzy na dłoniach tłusty film.



COLLISTAR Mascara Infinito (Miniaturka)
Mascara, która pogrubia, podkręca i wydłuża rzęsy- zobaczymy jak spisze się w makijażach. Uwielbiam kiedy w BeGlossy pojawiają się produkty do makijażu. Oby częściej! Pełnowymiarowa mascara kosztuje 99 złotych, tym bardziej cieszę się, że mogę ją przetestować i sprawdzić czy warto.


GARNIER Maska Moisure + Comfort (Pełny produkt)

W jednym z ostatnich BeGlossy dostałyśmy wersję niebieską, teraz czas na różową, która ma nawilżyć i ukoić skórę. Może pomoże mi polubić maski w płachcie z którymi do tej pory nie mogłam się zaprzyjaźnić? Dzisiaj z ciekawości sprawdzę jak zadziała na moją skórę.


WELLA PROFESSIONALS Lotion Perfect Me (Próbka)

To malutka próbeczka lotionu do włosów marki Wella, którego zadaniem jest wyraźne wygładzenie włosów, co ma pomóc w ułożeniu idealnie gładkiej fryzury. Pełnowymiarowy produkt kosztuje 50 złotych, a po opisie muszę przyznać, że mam wielką ochotę go kupić więc dobrze będzie sprawdzić wcześniej czy to produkt dla mnie.


JOKO Emulsja rozświetlająca Glow Primer (Pełny produkt) 

Ostatni produkt niestety nie spodobał mi się. To emulsja rozświetlająca do twarzy i ciała. Niedawno te rozświetlacze były dostępne jako dodatek do magazynu "Glamour", jednak nie zdecydowałam się na ten dodatek. Tym razem też myślę, że to nie produkt dla mnie i najprawdopodobniej komuś go oddam. 


Do pudełka jako prezent dodane było serum Mokosh Pomarańcza (które podając hasło PrezentOdAgaty także otrzymacie jako prezent do kolejnego zamówionego pudełeczka), jednak serum było także w grudniowym pudełku więc mój prezent także oddaje Wam (możecie je wygrać w tym rozdaniu). Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o styczniowe BeGlossy. Z jednej strony jest ok, z drugiej brakuje mi jakiegoś produktu "wow". Co myślicie o styczniowym pudełku? 

ROZCZAROWANIA | KOSMETYKI, KTÓRE KUPIŁAM POD WPŁYWEM RECENZJI NA BLOGACH

$
0
0
kosmetyki, które mnie rozczarowały

Dzisiaj pomówimy o moich nieudanych zakupach. A dokładniej, o zakupach, które popełniłam zachęcona recenzjami w internecie. Zazwyczaj nie piszę recenzji kosmetyków, które (delikatnie mówiąc) mnie nie zachwyciły, dlatego myślę, że taki zbiorczy post z bublami spodoba się Wam. 



Z kosmetykami różnie bywa. Jedni zachwycają się produktem "X", kiedy inni uważają ten kosmetyk za totalne nieporozumienie i pieniądze wyrzucone w błoto. Niestety i u mnie pojawiło się kilka takich produktów o których zakupie wolałabym zapomnieć. Dzisiaj opowiem o 5 bublach z ostatnich miesięcy. 

1. WIBO GO NUDE SMOKY EDITION

Wiem, że wiele z Was uwielbia tą paletę, jednak u mnie absolutnie się nie sprawdziła. Dawałam jej szansę przez kilka miesięcy, aż oddałam ją dalej. Bardzo chciałam, aby okazała się dobra, w końcu to paleta naszej polskiej marki. Na dodatek jej kolory bardzo mi się spodobały, jednak ani ich trwałość, ani ich pigmentacja, ani ich wykończenia nie pomagały mi jej polubić. Zwykle przymykam oko na osypywanie się cieni (palety Sleek też bardzo się osypują, ale ich pigmentacja i nietypowe kolory wynagradzają mi to), ale tu strasznie mnie denerwowało. Nie rozumiem zachwytów nad tą paletą i pewnie już nie zmienię zdania, za to jestem bardzo zadowolona z palety Wibo Neutral, która pojawiła się w Rossmannie w tym samym czasie.

2. KOBO MATTE LIQUID LIPSTICK

Żadna inna pomadka tak mi się nie rozlewała poza kontur ust (i to używana razem z konturówką!). Miałam duże nadzieje związane z tymi pomadkami- mają piękne kolory, wykończenie po zrobieniu swatchy na dłoni jeszcze w sklepie bardzo mi się spodobało, pomadki są łatwo dostępne i tanie. Niestety mając do wyboru tyle innych, pięknych, matowych pomadek nie dałam im szansy i poszły dalej w świat. Nie tęsknie za nimi.


3. LIRENE  KOREKTOR NO DARK CIRCLES

Po jego premierze w blogosferze było o nim bardzo głośno i zwykle czytałam pozytywne opinie. Więc kupiłam, w końcu skoro wszyscy polecają to może warto sprawdzić na sobie? I sprawdziłam, to co zobaczyłam przerosło moje najgorsze kosmetyczne koszmary. Korektor nałożony pod oczy wyglądał na pomarańczowy, absolutnie nie krył moich cieni pod oczami. Kompletnie wyrzucone w błoto 20 złotych. W korektorze dopatrzyłam się drobinek brokatu i przypomniałam sobie dlaczego nie lubię kosmetyków "z gąbeczką" -dla mnie to zbyt niehigieniczne, ten korektor później zastyga na tej gąbeczce, jeśli próbuję ją umyć woda dostaje się do środka, do produktu. Nie, to nie korektor dla mnie.


4. KOBO TRANSLUCENT LOOSE POWDER
To puder, do którego mam mieszane uczucia. Na początku lubiłam go, jednak po pewnym czasie zauważyłam, że w porównaniu z innymi pudrami bieli mi twarz, na zdjęciach z fleszem wyglądam jak duszek. Dodatkowo nie jestem zadowolona z wykończenia, mat utrzymuje się na twarzy tylko kilka godzin (około 4-5). Jego cena to około 20 złotych, wolę dodać drugie tyle i kupić o wiele lepszy dla mnie puder Inglot.


5. INGLOT POMADKI MATTE

I apropo marki Inglot... I tu znalazłam kompletny bubel. Niby można pokombinować, zmieszać z Duraline, ale... Po co skoro można wybrać lepsze matowe pomadki innej firmy? Lub matowe pomadki w płynie tej samej? Matowe pomadki w sztyfcie Inglot to dla mnie kompletny bubel, pomadki są tępe, ich wykończenie jest aż za bardzo matowe, ciężko idealnie pomalować nimi usta bo tworzą brzydkie prześwity a na ustach zostają nieestetycznie wyglądające grudki.


Co od siebie dodałybyście do tej listy? A może u Was wymienione kosmetyki sprawdzają się świetnie? Spodziewam się, że wiele z Was lubi pomadki Kobo i paletę Wibo- w internecie jest na nie szał,  jednak nie denerwujcie się na mnie, że piszę o nich w kategorii "bubli". To mnie to buble, dla Was mogą to być hity. Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami.

SEPHORA CREAM LIP STAIN | NOWE KOLORY

$
0
0


Pierwsze co pomyślałam, kiedy zauważyłam napis "Nowość" to to, że to żadna nowość nie jest. Przecież już mam kilka kolorów tych pomadek, pokazywałam je Wam na blogu... A później nie mogłam wyjść z Sephory. Długo. Bardzo długo. Pojawiło się tyle nowych odcieni pomadek Cream Lip Stain, że każdy znajdzie coś dla siebie, a takie maniaki płynnych pomadek jak ja... Będą chciały mieć je wszystkie.


Ciężko było wyjść ze sklepu nie kupując żadnej. Ostatecznie wybrałam dla siebie kolor 21 "Pretty Beige" oraz 35 "Bohemian Purple". Ale pewnie wrócę po kolejne... Nie mogłam nadziwić się ile pięknych kolorów, ile pięknych odcieni fioletów i brązów/ beży weszło do kolekcji!

Pojawiły się brązy w ciepłych odcieniach, w chłodnych odcieniach, korektorowy beż, ciekawe odcienie bordo i fiolety- ciepłe, ciemne i tak jasne i chłodne, że aż sine. Bajka! Dla fanek makijażu Gotyckiego także świetnie napigmentowana, głęboka czerń, której niestety nie widzę na stronie Sephory. Z resztą wydaje mi się, że w sklepie odcieni było dużo więcej niż 18 widocznych na stronie, powiedziałabym, że około 25.




Pomadki Sephory kosztują 45 złotych, warto czekać na promocje, a także wybierać wyprzedawane kolory (wtedy można je kupić nawet za 13 złotych). Takim sposobem w poprzednim wpisie na temat tych pomadek są tylko odcienie, których nie ma już w sprzedaży: 02, 04 i 07. Oprócz nich w moich zbiorach jest jeszcze piękna czerwień 01 i pomarańczowa 10.



Nowe odcienie to sto procent aktualnych trendów. Oba kolory, które wybrałam są przygaszone, lekko szarawe. Z jednej strony odważne i nietypowe, z drugiej... Idealne na co dzień. Ich trwałość jest niesamowita, nie schodzą z ust kiedy pijemy, kiedy zjemy batonika czy bułkę też nadal zostaną na ustach. Ściągnie je z ust tylko tłusty obiad. I kosmetyk do demakijażu.


Znacie już pomadki Sephora Cream Lip Stain? Co myślicie o nowych kolorach?

ZOEVA: BLANC FUSION & COOL SPECTRUM

$
0
0
palety do makijażu oczu zoeva blanc fusion i cool spectrum

Pokażę Wam dzisiaj dwie palety Zoeva, które dostałam na święta. Obu używam już od miesiąca i jestem nimi zachwycona. Palety różnią się od wcześniejszych propozycji Zoeva, moim zdaniem firma cały czas poprawia jakość swoich cieni i widać różnicę między tymi paletami a paletami Retro Future, Love is a Story, Rodeo Belle czy Mixed Metals, które kupiłam dużo wcześniej. 


Paleta Cool Spectrum swoją premierę miała pod koniec 2015 roku, z kolei Blanc Fusion w październiku 2016. Cienie z nowych palet wydają mi się jeszcze lepiej napigmentowane niż cienie z wcześniejszych palet, powiedziałabym też, że o wiele mniej się osypują a kolory są świetnie dobrane. 




Paletą Blanc Fusion można zrobić cały makijaż. Mamy tu matowy beż, ciemny matowy brąz, średnie odcienie brązów. Górny rząd to błyszczące, perłowe cienie. Dwie pierwsze, jasne perły są lekko złotawe, sprawdzą się przy rozjaśnianiu wewnętrznego kącika oka. Środkowy cień jest najmniej uniwersalny, to żółto-złoty, najintensywniejszy z całej palety cień. Dwa ostatnie to perłowe brązy, pierwszy jest bardzo ciepły, drugi chłodny. Dolny rząd to maty, od najjaśniejszego chłodno-beżowego aż do głębokiego, ciemnego brązu.




Druga paleta, Cool Spectrum, to zbiór chłodnych odcieni idealnych dla chłodnych typów urody. Kolory, które tu mamy są świetne dla zielono i brązowookich. Odcienie fioletów, róż, piękny perłowy morski cień- są nietypowe i choćby dla nich warto tą paletę mieć. To właśnie one idealnie sprawdzą się przy zielonych, brązowych oraz szarych oczach. Niebieskie tęczówki będą bardziej zadowolone z cieplejszych palet, jak na przykład kolekcja What a Spice Inglot. Ciemniejsze i perłowe cienie z tej palety wypadają bardzo dobrze, są fajnie napigmentowane. Jedyny cień, który wypada wyjątkowo słabo to cień biały, pigmentacja jest tu okropna, prawie go nie ma.




Na paletę Cool Spectrum właściwie nie zwracałam uwagi zanim kosmetyki Zoeva nie weszły do oferty Sephora. Tak sobie myślę, że może nie jest to "must have", jednak jeżeli podobają się Wam te kolory warto czekać na jakąś promocje i kupić ją 20-25% taniej. W Minti Shop palety są odrobinę tańsze, jednak kiedy trafia się tam jakaś promocja, to nie obejmuje ona kosmetyków Zoeva (albo tylko ja na takie kupony trafiam?). Za to paleta Blanc Fusion to hit, jeśli jeszcze jej nie macie musicie się nią zainteresować.  

Co myślicie o obu paletach Zoeva? Lubicie ich cienie?

TUTORIAL: DELIKATNY, CODZIENNY MAKIJAŻ Z KOLOROWĄ KRESKĄ

$
0
0
makijaż dzienny z kolorową kreską

Po karnawałowych szaleństwach czas na chwilę wytchnienia i tutorial makijażu, który będzie odpowiedni na co dzień. Lubicie kolorowe kreski? Dzisiaj coś dla tych z Was, które nawet w zwykły dzień lubią się wyróżniać. Postawiłam na fiolet na całej powiece i błękitną kreskę. 



K O S M E T Y K I:

B R W I:
Golden Rose Longstay Precise Browliner 102
Inglot pomada 11
Maybelline Fit Me 15
Smashbox Brow Tech To Go żel do brwi

O C Z Y:
MaqPro by Katosu (biały)
Make Up Addiction Flaming Love "Amethyst"
Morphe Brushes Picasso Palette
Zoeva Cool Spectrum 
Inglot eyeliner 70, 77
Inglot Pigment 112, 
MySecret "Nude" Pencil
Smashbox Full Spectrum Mascara
Ardell Wispies

T W A R Z:
Smashbox Photo Finish Base
Clinique Superbalanced 04
Make Up For Ever Full Cover 04
Paese Puder Bambusowy
Inglot HD 505, 509
I Heart Make Up Goddes of Love "Goddes of Faith"

U S T A:
Golden Rose Liquid Matte 03
Inglot The Star in You pigment 46





VABUN SPORT | WODA PERFUMOWANA &ŻEL POD PRYSZNIC BY RADOSŁAW MAJDAN

$
0
0

Przed Świętami pokazywałem Wam pierwszy zestaw kosmetyków Vabun. Dzisiaj czas na prezentację drugiego zestawu, kosmetyki z linii Sport to świetny wybór dla mężczyzn aktywnych, uprawiających sport, lubiących życie w ruchu. 





VABUN SPORT WODA PERFUMOWANA 

To seria, która zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Pierwszy zestaw to kosmetyki pachnące bardzo elegancko, z kolei te są o wiele bardziej orzeźwiające, świeże. 

Woda perfumowana zamknięta jest w przezroczystej buteleczce z dwustronną naklejką na której widzimy wytatuowane plecy Radka Majdana. Butelka ma dokładnie taki sam kształt jak butelka Vabun Pako Lorente, ma także identyczny korek z inicjałami RM. 

Nuty zapachowe wyczuwalne w Vabun Sport to ambra, kardamon, kolendra, sandałowiec oraz piżmo. Taki skład nasuwa mi na myśl perfumy ciężkie, przytłaczające, jednak są to zdecydowanie perfumy lekkie, orzeźwiające, świeże. Na początku nawet lekko słodkie. Cena wody perfumowanej Vabun Radosław Majdan to około 150 złotych.

Vabun Sport to perfumy po które najczęściej sięgam po treningu...



VABUN SPORT PERFUMOWANY ŻEL POD PRYSZNIC

...podobnie jak po perfumowany żel pod prysznic z tej samej serii. Zapach w przypadku żelu pod prysznic jest jeszcze delikatniejszy, ale wyczuwalny. Żel pieni się lekko, niestety zapach najmocniej wyczuwalny jest podczas samej kąpieli, bardzo szybko znika. Żel pod prysznic nie wysusza skóry. 

Butelka żelu pod prysznic także jest dokładnie taka sama jak żelu z klasycznej linii Vabun. Może wyślizgiwać się z dłoni pod prysznicem przez swój okrągły kształt. Cena żelu pod prysznic to około 35 złotych.


Seria kosmetyków Vabun Sport to w ostatnim czasie mój ulubiony duet kosmetyków "po treningu". Sięgam po nie najczęściej kiedy chcę czuć się świeżo. Kosmetyki Vabun znajdziecie w drogeriach Dayli, Hebe oraz w sklepie internetowym Pako Lorente.

ZOEVA PURE VELOURS LIPS | OUTSIDER

$
0
0

Pod koniec zeszłego roku pojawiły się matowe pomadki Zoeva. Przyznam, że miałam ochotę kupić cały zestaw ośmiu kolorów, niestety przed świętami to byłby za duży wydatek i ostatecznie zadowoliłam się jedną. Kolor Outsider ma jednak tak nietypowy i piękny kolor, że zasługuje na osobną recenzję.

Pomadki Pure Velours Lips można kupić w zestawie, który obejmuje wszystkie 8 kolorów (266,9 zł= 33,36/szt), albo pojedynczo (44,9 zł). Pomadki zamknięte są w czarnych kartonikach, a ich opakowanie jest klasyczne dla tego typu płynnych pomadek. Wyróżnia je niesamowicie wygodny aplikator. Znajduje się on w zakrętce, tak jak w przypadku wszystkich błyszczyków i pomadek w płynie.

Aplikator wystarczająco sztywny, ma kształt łezki spłaszczonej z obu stron, dzięki czemu pracuje się z nim bardzo wygodnie, a ilość pomadki nabierana przez niego wystarcza w sam raz na pokrycie całych ust. Wygodny kształt pomaga idealnie wyrysować usta, nie ma potrzeby używać dodatkowo konturówki.



Konsystencja pomadki jest gęsta. Nie tak gęsta jak pomadek Bourjois REV, ale o wiele gęstsza od pomadek Sephora Cream Lip Stain. Pomadka jest kremowa, może nawet trochę musowata. Bardzo komfortowa w nakładaniu i w noszeniu, jednak jej minusem jest to, że długo zastyga na ustach i i tak nie zastyga w stu procentach jak pomadki Sephora czy Inglot Matte HD.

Kolor outsider jest bardzo mocno napigmentowany. To głęboki odcień bordo, idealny do wieczorowego makijażu, albo na dzień- dla odważnych.



Pomadki nie mają formuły, która zastyga na stuprocentowy mat i wgryza się w usta. To pomadka, która pozostawia aksamitne wykończenie i w ciągu dnia ściera się z ust. Nie wytrzymają tyle co pomadki Inglot Matte HD, ale ich trwałość jest całkiem przyzwoita.

Używałyście już matowych pomadek Zoeva? Co o nich myślicie?

WISHLISTA | STYCZEŃ 2017

$
0
0

W styczniu pojawiło się kilka fajnych nowości, na które nabrałam olbrzymiej ochoty. I pomyślałam, że zbiorę w jednym wpisie wszystkie kosmetyki, które chciałabym kupić w najbliższym czasie. Zobaczymy czy uda mi się spełnić wszystkie moje zachcianki czy też z części zrezygnuje. Jest tu sześć produktów, niektóre są już na rynku jakiś czas, jednak do tej pory nie miałam ich, mimo, że mnie interesują. Spójrzcie na moje zachcianki, a w komentarzach opowiedzcie mi o swoich. 



1. THE BALM HIGHLITE 'N CON TOUR 

Zakochałam się w niej od pierwszego wrażenia. To paleta w które w jednym miejscu mamy dwa piękne rozświetlacze, dwa rozjaśniacze do konturowania, dwa pudry przyciemniania, ciepły brązer oraz róż. A to wszystko w charakterystycznym dla TheBalm opakowaniu w stylu PinUp.

2. TANGLE ANGEL 

Zepsułam ostatnio kolejną "zwyczajną" szczotkę i uznałam, że już czas na coś lepszego. Dużo dobrego czytałam o szczotkach TT, jednak o wiele bardziej podoba mi się Tangle Angel, który według recenzji jest do niego bardzo podobny. Niedługo pewnie zamówię ją na Mintishop


3. URBAN DECAY ALL NIGHTER 

O tym podkładzie bardzo głośno było pod koniec zeszłego roku. Nie słyszałam o nim nic złego, a po obejrzeniu go z bliska w Sephorze jestem pewna, że muszę go mieć. Niestety to dla mnie duży wydatek, mam nadzieje, że niedługo uda mi się spełnić tą zachciankę.

4. SMASHBOX BOLD PALETTE 

Kolejna paleta o której wiedziałam, od pierwszego spojrzenia, że będę musiała ją mieć. Pełna kolorów, odważna- w sam raz dla mnie. Smashbox słynie z bardzo dobrej jakości swoich kosmetyków, więc o to się nie martwię. Paleta dostępna jest tylko na stronie Sephory.


5. ZOEVA GRAPHIC BROWS

Na koniec dwie nowości Zoeva. Pierwsza to kredka Graphic Eyes, myślę, że odcień dla mnie to Ammos, jednak muszę się im jeszcze przyjrzeć.

6. ZOEVA GRAPHIC BROWS GEL FIX

Drugi kosmetyk Zoeva to żel do brwi, który również jest dostępny na stronie MintiShop. Mam słabość do nowości więc za miesiąc może okazać się, że zrezygnowałam z tego zakupu. Zobaczymy. 

Macie swoje listy marzeń na najbliższy czas? Do czego macie największą słabość? Kupujecie kosmetyczne nowości czy w tym okresie stawiacie na wyprzedaże?

ULUBIONE W STYCZNIU

$
0
0

Pisanie o ulubieńcach stycznia zmusiło mnie do przemyśleń nad początkiem tego roku. Rok zaczął się dla mnie słabo: bez pracy i ciągłymi wizytami u lekarzy. Jednak nareszcie zaczyna się poprawiać, a ja mogę spokojnie opowiedzieć jakie kosmetyki cieszyły mnie w tym czasie. W tym miesiącu pojawią się tylko kosmetyki do makijażu- potrzebowałam trochę koloru w życiu, a one dostarczały mi go czasami aż w nadmiarze.




NEONAIL PYŁEK MOONLIGHT 01

Świat oszalał na punkcie tych pyłków. Muszę przyznać, że sama mam ich kilka, a przez to ciągle mam ochotę zmieniać kolor paznokci i idea hybryd "3 tygodnie bez poprawek" idzie w odstawkę. Większość stycznia nosiłam mieniący się na zielono, turkusowo i fioletowo pyłek Moonlight 01 na czarnym lakierze. Mistrzem nie jestem, ale jeśli chcecie pokażę Wam jakieś zdobienie z pyłkami, kiedy będę zmieniać kolor.





MAKEUP ADDICTION FLAMING LOVE

Ta paleta zostanie chyba moją ulubioną paletą wszech czasów. Ma kolory, które idealnie nadają się na co dzień: ciepły, rudawy odcień brązu; głęboki, ciemny, chłodny brąz; śliczny mieniący się na złoto róż; jasny brąz oraz perłowy jasny cień. Są także kolory bardziej szalone: fiolet, turkus i niesamowicie intensywne złoto. Wszystko czego dusza zapragnie!



GOLDEN ROSE LIQUID MATTE LIPSTICK 03

Dla dziewczyn o ciepłym typie urody ten odcień może okazać się za chłodny, będzie wyglądał trochę sino. Jednak dla mnie to idealny odcień różu na co dzień. Sięgam po niego najczęściej, kiedy potrzebuje pomadki trwałej, zjadającej się prawie niewidocznie. Bardzo długo utrzymuje się na ustach, lekko je wysusza- jak wszystkie zastygające pomadki matowe, dlatego trzeba dbać o odpowiednie nawilżenie po zmyciu jej.



SMASHBOX ALWAYS SHARP "RAVEN"

Always Sharp stała się moją ulubioną kredką do oczu. Nie trzeba nawet pamiętać o zatemperowaniu jej, wystarczy zamknąć, przekręcić i znów jest gotowa do działania. Kredka długo utrzymuje się na linii wodnej i bardzo ładnie rozciera. A na dodatek kolor- bardzo napigmentowana, głęboka czerń.




INGLOT BŁYSZCZYK 544

Na koniec łup z wyprzedaży- pierwszy błyszczyk od bardzo dawna w mojej kosmetyczce. W opakowaniu wygląda jakby składał się z kilku kolorów- wiadomo, że na ustach nie ma już tego efektu, ale i tak ładnie opalizuje. Nie lepi się, pięknie pachnie. Nie ma co spodziewać się po nim wyjątkowej trwałości- przecież to błyszczyk, ale całkiem dobrze trzyma się na ustach. Takiego koloru błyszczyka nie widziałam do tej pory nigdzie indziej- jest świetny. 



Po jakie kosmetyki najczęściej sięgałyście w styczniu? Macie swoich ulubieńców? Jak minął pierwszy miesiąc roku?

TUTORIAL NA WALENTYNKI: CIEPŁE ODCIENIE NA OCZACH + SOCZYSTE USTA

$
0
0

Luty zaczynamy tutorialem makijażowym na Walentynki. Jeśli wybieracie się tego dnia na randkę (albo w jakikolwiek inny dzień)- to moja propozycja na spotkanie z ukochanym. Błyszczące oko w ciepłych odcieniach i soczyste, czerwone usta. Lubicie taki look? 



K O S M E T Y K I:

B R W I:
Golden Rose Longstay Brow Pencil 102
Inglot pomada 11
Maybelline korektor Fit Me
Smashbox Brow Tech To Go (żel do brwi)

O C Z Y:
Sephora Glitter Base
Inglot pigmenty 125, 50, 45,46
Inglot cienie 296, 305
Smashbox Always Sharp Raven
Smashbox Full Exposure Mascara

T W A R Z:
Smashbox Photo Finish Base
Provoke Matt Fluid 210
MAC Pro Longwear Concealer NC15
Paese puder Bambusowy
Inglot HD 505, 509
The Balm MaryLou Manizer

U S T A:
Inglot Matte HD 12 
Inglot Błyszczyk AMC 544




POMYSŁ NA WALENTYNKI | CODZIENNA DAWKA MIŁOŚCI

$
0
0

Macie już pomysł na Walentynkowy prezent? Walentynki to świetna okazja aby powiedzieć bliskiej osobie jak bardzo nam na niej zależy. Chcę pokazać Wam dzisiaj słoiczek, w którym Wasza druga połówka może znaleźć aż 365 powodów przez które ją kochacie. 

Taki słoiczek możecie wykonać same, ale jeśli jesteście bardziej leniwe to za 60 złotych zamówicie go na Allegro. Jeżeli przy zamówieniu podacie hasło "Agata" otrzymacie w prezencie urocze pierniczki. Powody możecie podać same, albo zdać się na osobę przygotowującą takie słoiczki- wystarczy wtedy wybrać opcje dla niej lub dla niego. Myślę, że taki prezent byłby też dobrym pomysłem na ślub dalszych znajomych (aby nie powielać dopasowanych kubków albo bluz), na urodziny, na przeprosiny albo nawet bez okazji dla ukochanej osoby.



Słoik przygotowany jest bardzo starannie. Sam w sobie jest ładny! Z wielką czerwoną kokardą i podpisem. Ale najważniejsze kryje się w środku- 365 powodów, po jednym na każdy dzień roku, zawiniętych w zgrabniutkie ruloniki zabezpieczone czerwoną gumeczką. Karteczek w moim słoiku rzeczywiście jest 365, na każdy dzień roku. Każdy powód jest romantyczny, myślę, że miło się je czyta i sama byłabym zadowolona gdyby ktoś zrobił taką niespodziankę dla mnie. 


Myślę, że to miły gest na taką okazję. Zauważyłam, że prezenty dawane na Walentynki stają się coraz większe i coraz bardziej drogie. Przez to część ludzi zaczęła wręcz nienawidzić tego dnia, "święta", tej okazji- jakkolwiek to nazwiemy. Jednak myślę, że to przyjemny dzień, który przypomina nam aby spędzić wieczór z ukochaną osobą, może wyjść gdzieś razem i mówić "Kocham Cię" częściej. Może nawet 365 razy w roku.


Chcecie zamówić słoiczek? Pamiętajcie o haśle "Agata", dzięki któremu otrzymacie także słodkie pierniczki, które możecie zobaczyć na zdjęciu wyżej. Aby zamówić odwiedźcie stronę Allegro 365 powodów oraz fanpage na Facebooku. Jakie są Wasze pomysły na Walentynki? 

NOWOŚCI STYCZNIA | HAUL

$
0
0

Porozmawiamy dzisiaj o moich styczniowych zakupach. Część rzeczy na pewno już znacie ze styczniowych Ulubieńców, ale część dopiero testuje. Albo czytam, bo część to także książki, które kupiłam w ostatnim miesiącu. Lubię czytać takie posty u innych i mam nadzieje, że i u mnie spodoba się Wam taki zbiorczy post. 


Bardzo ciężko byłoby ułożyć te zakupy chronologicznie, zamiast tego posegreguje je markami lub miejscami w których je kupiłam. Zacznę od Golden Rose i Inglota, naszych rodzimych marek. W Inglocie sięgnęłam po trzy kosmetyki- pigment z kolekcji Tha Star in You 46, który pokazywałam już we wpisie o tej kolekcji. Inne pigmenty miałam już wcześniej, wszystkie są piękne i możliwe, że zdecyduje się jeszcze na jakiś z tej serii. Kolejne rzeczy, które kupiłam w Inglocie to pomadka i błyszczyk do ust. O błyszczyku opowiadałam już w ulubieńcach- to piękny, opalizujący odcień różu, z kolei pomadka to kolejny odcień matowej pomadki Matte HD z kolekcji What a Spice. Tym razem wybrałam kolor 32.




Golden Rose to również matowe pomadki. Zaczęłam coraz częściej sięgać po ich matowe pomadki w płynie na co dzień. Dlatego rozszerza się moja kolekcja kolorów- w styczniu wybrałam dla siebie piękny, dzienny róż 03 oraz odważne bordo o numerze 15. 

Będąc w Douglasie zdecydowałam się na dwie rzeczy- podkład Clinique Superbalanced, który zbiera same pozytywne opinie (to prezent na imieniny od moich rodziców) oraz oczywiście matową pomadkę w płynie, tym razem fioletową NYX Liquid Suede. 



W styczniu zaczęłam testować produkty Provoke dr. I. Eris, o których niedługo opowiem więcej w osobnej recenzji. Na razie mogę zdradzić, że nowe cienie w płynie są genialne! Szczególnie wpadł mi w oko śliczny róż, idealny na co dzień. Ich matowe pomadki są wyjątkowo gęste, musowate. Ciężko się je nakłada, ale dzięki temu, że nie są zastygające, są bardzo komfortowe w noszeniu. Porównałabym je do pomadki Zoeva PureVelours Lips. 



Pomadki Cream Lip Stain kupiłam zaraz po tym jak pojawiły się w Sephorze i zaraz pokazałam je na blogu. Nowe kolory są boskie! Niektóre są nietypowe, czerń nie znajdzie raczej wielu zwolenniczek, ale niesamowicie długo trzymają się na ustach a kolory są po prostu piękne.

W tym miesiącu wróciłam do czytania książek po świątecznej przerwie. Jestem w trakcie czytania "Sedinum", którego akcja rozgrywa się w moim ukochanym Szczecinie. A w Empiku zainwestowałam w dwa poradniki: "Pokaż swój styl" Aimee Song oraz "Elementarz stylu" Kasi Tusk. Obie jak na razie bardzo mi się spodobają. Mam nadzieje, że nauczę się z nich czegoś nowego.


To już wszystkie moje styczniowe nowości. Co z nich widziałybyście u siebie? I jakie zakupy same zrobiłyście w styczniu?

NAJLEPSZY FRYZJER W TWOJEJ OKOLICY | WYSZUKAJ SWÓJ SALON

$
0
0

Ile razy trafiłyście na fryzjera, który zepsuł Waszą fryzurę? U mnie zdarza się to bardzo często, zaraz opowiem Wam kilka anegdotek o nieudanych wizytach u specjalistów. Problem zaczyna się, kiedy zaufany fryzjer rezygnuje z działalności, odchodzi na urlop macierzyński czy emeryturę- to czas aby poszukać godnego następcy. Dzięki stronie MójSalon.eu będzie to łatwiejsze niż kiedykolwiek. 


Pierwsza nieudana wizyta u fryzjera łączy się z wakacjami u babci. Miałam wtedy 10-11 lat i nosiłam gęstą grzywkę sięgającą moich brwi. Moja włosy całkiem szybko rosną, dlatego kiedy byłam u babci około 2 tygodni nadszedł czas aby ją podciąć. Babcia zaprowadziła mnie więc do swojej fryzjerki, żebym nie chodziła z grzywką zasłaniającą mi oczy. Właściwie to cel został osiągnięty-grzywka nie wchodziła mi już do oczu. Nie miała szans, kończyła się w połowie czoła. 

Kolejne nieudane eksperymenty wiązały się z podcinaniem końcówek u fryzjera. Kiedy byłam nastolatką udało mi się zapuścić na prawdę długie włosy. Nie sięgały może pupy- ale prawie. Byłam z nich bardzo dumna! Tak dumna, że postanowiłam o nie dbać. Chciałam żeby wyglądały jak najpiękniej, dlatego wybrałam się do fryzjera, aby pozbyć się zniszczonych końcówek. Umówiłam się z fryzjerką na 5 cm, zapewniała mnie, że więcej nie będzie trzeba ścinać. Zaufałam jej a ona wyrównywała cięcie i wyrównywała... Wyszłam zapłakana. Z włosami ledwo za ramiona.

Ostatnia nieudana wizyta miała miejsce całkiem niedawno. Widzicie na zdjęciach, że mam fioletowe końcówki- raz bardziej intensywne, raz mniej, ale fioletowe. Historia tej fryzury sięga marca zeszłego roku, kiedy wybrałam się pofarbować końcówki do fryzjera. To, że po pierwszej czterogodzinnej wizycie i wydaniu zbyt wielu złotówek, efekt nie był taki jak bym chciała to pół biedy (włosy miały jedynie delikatnie fioletowy poblask). Najgorsze było dopiero później. Po pierwszym myciu włosów zrobiły się one... zielone. Zielone w odcieniu khaki.

Jak się domyślacie, więcej nie wybrałam się w te miejsca. A może inaczej byłoby gdybym najpierw przeczytała opinie w internecie? Niestety ciężko znaleźć miejsce w sieci, gdzie byłyby taki "przegląd" salonów. Takie miejsce stworzył portal Mój Salon. Znajdziecie tam już teraz wiele salonów, a na dodatek możecie dodawać własne propozycje- dobrych fryzjerów w Waszej okolicy.


Mój salon to taka wyszukiwarka salonów fryzjerskich i kosmetycznych. Zaczynacie od wybrania swojej okolicy: województwo i miasto. I oczywiście zaznaczacie, czego dokładnie szukacie: fryzjera, masażu, makijażu, zabiegów na twarz... Lista jest długa.

Aby budować portal możecie dodawać swoje salony, salony do których chodzicie i od razu napisać o nich opinię- to pomoże innym znaleźć dobrego fryzjera albo uniknąć porażki. Przy większości salonów możecie znaleźć kontakt, adres, cennik i godziny otwarcia- to istotne informacje, które mogą pomóc Wam podjąć decyzję i zaplanować wizytę. Przy niektórych jest także wykaz produktów na których dany salon pracuje. A kiedy zjedziecie jeszcze niżej znajdziecie najważniejsze- opinie klientek.

Muszę przyznać, że cenniki zebrane w jednym miejscu są dla mnie szczególnym ułatwieniem. Mogę najpierw sprawdzić, które salony mają dobre opinie, a następnie sprawdzić ile kosztują u nich niektóre usługi i zadecydować czy mogę pozwolić sobie na wizytę- bo na szastanie pieniędzmi nie mogę sobie pozwolić.


Portal Mój Salon jest całkiem świeży, wiele z Was może jeszcze go nie znać, mam więc nadzieję, że zalogujecie się i podzielicie się swoim ulubionym salonem, albo odradzicie konkretny pisząc opinię o nim. W końcu my, kobiety, musimy sobie jakoś pomagać. A! Podzieliłam się z Wami kilkoma historiami o nieudanych fryzurach, mam nadzieje, że opowiecie mi o swoich? Piszcie w komentarzach jak wyglądały Wasze nieudane eksperymenty z włosami.

PROVOKE IRENA ERIS | NOWOŚCI

$
0
0


Miałam okazję przetestować zestaw kosmetyków Irena Eris, który wystarcza do wykonania prawie całego makijażu. Wśród kosmetyków znalazło się kilka nowości, m.in nowe płynne cienie do powiek. Przygotujcie się na bardzo długi post bo zamierzam opowiedzieć co myślę o każdym kosmetyku z osobna.

Zaczynamy od podstawy makijażu czyli od podkładu. Jestem zwolenniczką teorii, że lepiej inwestować w lepsze jakościowo, a przez to często droższe podkłady, bazy, korektory i pudry ponieważ to one tworzą tło dla kosmetyków, które nałożymy później. Jeżeli one są dobrze dobrane, świetnie współgrają z naszą skórą i ich jakość jest bardzo dobra- makijaż będzie prezentował się o wiele lepiej. Podkłady Irena Eris zdecydowanie warte są uwagi. Pierwszy podkład jaki miałam, czyli Matt Fluid jest jednym z moich ulubionych podkładów, wspominałam o tym już kilka razy. 

Tym razem używałam podkładu rozświetlającego czyli Radiance Fluid. To podkład, który w swoim składzie ma pigmenty rozpraszające światło, dzięki czemu cera wygląda nieskazitelnie a zmarszczki zostają wygładzone. Podkład Radiance, mimo, że to podkład rozświetlający, jest bardzo dobrze napigmentowany a przez to całkiem dobrze kryjący.

Cena: 79 zł

Korektor rozświetlający Illuminating Concealer to korektor w pędzelku. To produkt bardzo lekki, o delikatnym kryciu. Ładnie rozświetla okolicę pod oczami nie obciążając delikatnej skóry wokół. Korektor ma srebrne opakowanie z białym logo Provoke. Wydobywa się go klikając w jego tylną część, za pierwszym razem trochę się nawciskałam zanim zdecydował się wyjrzeć ze środka. Pędzelek, którym się go nakłada jest wygodny.

Cena: 59 zł



Nałożyłyśmy już podkład i korektor pod oczy, czas utrwalić nasz makijaż pudrem. Puder Illuminating Loose Powder sprawdza się tu znakomicie. Utrwala makijaż na wiele godzin, lekko matuje, jednak ma delikatne drobinki, które odbijają światło i pięknie rozświetlają cerę. Puder jest bardzo drobno zmielony, efekt jaki daje na skórze jest bardzo naturalny. Mimo, że to puder kolorowy, jest on pół transparentny i pięknie stapia się z odcieniem podkładu. Nakładałam go dołączonym puszkiem albo pędzlem, w obu przypadkach zachowywał się tak samo dobrze. 

Cena: 95 zł


Bronzer Choco Bronzer to nie typowy produkt do konturowania. To raczej produkt do ocieplania odcienia skóry w ciepłym odcieniu brązu, sprawdzi się świetnie do podkreślania opalenizny latem. Składa się z kwadracików w trzech odcieniach brązu. Zmieszane razem tworzą ostateczny kolor, który nakładamy na skórę. 

Cena: 79 zł 

Byłam pewna, że rozświetlacz Sun Shimmer będzie za ciemny dla mojej jasnej cery, okazało się jednak, że ma idealny odcień. Pięknie połyskuje w świetle. Efekt jaki daje to bardzo ładna tafla rozświetlenia, ma w sobie drobinki, ale są one na tyle subtelne, że po nałożeniu na twarz pozostają prawie niezauważalne. 

Cena: 65 zł



Jedną z nowości w ofercie Provoke są także poczwórne cienie do powiek w palecie 4 Eyeshadows Palette. Wersja którą mam to nr 4- piękne odcienie brązów połączone z rozświetlającym beżowym cieniem i najciemniejszym szarym. W palecie znajduje się także pacynka, która ułatwia nakładanie cieni. To świetne rozwiązanie dla kobiet, które lubią delikatne, naturalne makijaże na co dzień. Jutro pokażę Wam co potrafi ta paleta, cienie na prawdę świetnie się rozcierają, ładnie łączą ze sobą dając bardzo naturalny efekt. 

Cena: 87,20 zł


Nowością na którą warto zwrócić uwagę są metaliczne płynne cienie Liquid Eyeshadow. To produkty, które na oku wyglądają jak płynny metal, trzeba jednak uważać z ich aplikacją. Nałożone w minimalnej ilości nie dają tak pięknego blasku jaki powinny, jednak jeżeli się z nimi przesadzi mogą zaschnąć na powiece tworząc nieestetyczną skorupę. Jeśli opanuje się ich aplikacje i nałoży idealną ilość produktu odwdzięczą się perfekcyjnym metalicznym blaskiem. Bardzo polubiłam te cienie, mimo, że na początku miałam olbrzymie trudności z ich odpowiednim nakładaniem. Jeszcze jedną sprawą o której trzeba pamiętać nakładając je, jest to, że po nałożeniu na powiekę musimy dać im chwilę na zaschnięcie, najlepiej nie mrugać wtedy oczami i przez chwilę patrzeć w dół albo zamknąć oczy. Cienie dostępne są w trzech kolorach: złotym, różowym i brązowym. 

Cena: 39,20 zł




Bardzo przyjemnym w używaniu produktem jest także Automatyczna Kredka do oczu. Mam kredkę w kolorze czarnym, jest bardzo mocno napigmentowana, świetnie się rozciera i idealnie utrzymuje na linii wodnej oka. Kredka jest miękka, delikatna dla oka, jednak na tyle cieniutka, że można wyrysować nią precyzyjną cieniutką kreskę, którą możemy rozetrzeć gąbeczką schowaną z drugiej strony. Kredka po tym jak zaschnie jest praktycznie nie do starcia. 

Cena: 39 zł

Makijaż oczu kończymy oczywiście nakładając mascarę. Ta o której dzisiaj opowiem to kolejna nowość Provoke: Long Lashes Mascara czyli mascara wydłużająca rzęsy.  Mascara ma bardzo wygodną szczoteczkę. Na początku nieco przestraszył mnie jej kształt, szczoteczka rozszerza się tak, że jej najszerszy punkt jest na jej końcu. Jest to szczoteczka silikonowa, bardzo ładne rozczesuje rzęsy i widocznie je wydłuża. 

Cena: 65 zł


Ostatnia nowość Provoke, którą pokażę to matowe pomadki w płynie Liquid Matt Lip Tint. Moje kolory to 702 i 704. Pomadki mają bardzo gęstą konsystencję, są bardzo komfortowe w noszeniu, efekt jaki dają na ustach to nie stuprocentowy mat jak w przypadku pomadek Sephora Cream Lip Stain albo Inglot Matte HD, ale mat aksamitny, satynowy. Pomadki nie wgryzają się w usta, przez co nie są tak trwałe jak inne matowe pomadki, jednak ich dużym plusem jest to, że nie wysuszają ust. 

Cena: 55 zł


Provoke to jedna z moich ulubionych marek, większość ich kosmetyków sprawdza się u mnie świetnie. Moimi ulubieńcami bardzo szybko zostały płynne, metaliczne cienie, matowy podkład, puder rozświetlający czy mascara wydłużająca rzęsy. To moje hity w codziennym makijażu. Lubicie kosmetyki Provoke? Jakie macie w swoich zbiorach?
Viewing all 1532 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>