Quantcast
Channel: Agata Wełpa MakeUp: Blog o makijażu, kosmetykach i pielęgnacji.
Viewing all 1532 articles
Browse latest View live

WIBO: STROBING MAKE UP SHIMMERS KIT

$
0
0

Mówiłam już, że uwielbiam jesienne nowości? Jesienią pojawia się o wiele więcej ciekawych kosmetyków niż wiosną a już na pewno niż latem. Wibo tej jesieni przeszło samo siebie, bardzo dużo kosmetyków, które pojawiły się w ofercie Wibo i Lovely zasługuje na uwagę. Na przykład ta urocza paleta rozświetlaczy. 


Paleta Strobing Make Up Shimmers Kit to elegancka srebrno biała kasetka skrywająca cztery odcienie rozświetlaczy. Srebrna część działa jak lusterko, więc to, które jest w środku jest właściwie niepotrzebne. W środku znajdziecie jeszcze pędzelek, tak szorstki i brzydki jakby przyleciał wehikułem czasu z lat 80 (tak, wyrzuciłam go). 

 
 

Paleta zamyka się na magnes i łatwo otwiera. Nie zapowiada się jednak żeby miała otwierać się sama. Bardzo podoba mi się jej wygląd, srebrna góra jednak szybko się brudzi i widać na niej każdy odcisk palca. Mam też wrażenie, że szybko może się porysować dlatego w szufladzie trzymam ją w kartonikowej osłonce w której ją kupiłam. 

 

Najważniejsze jednak kryje się w środku. Cztery odcienie rozświetlaczy, idealny prezent dla kolekcjonerki rozświetlaczy. Najciemniejszy z czwórki nadaje się jedynie do używania jako cień do oczu, to kolor Shiny Choco, który jako rozświetlacz mógłby być używany jedynie u osoby z bardzo ciemną karnacją. Kolejny kolor to Russian Gold, to jasny odcień złota, który może dobrze wyglądać u dziewczyn z ciepłą karnacją, u mnie wygląda zbyt żółto. Dwa najjaśniejsze odcienie to marzenie każdej rozświetlaczoholiczki. Champagne i Silver Stars są bardzo do siebie podobne. Oba dają efekt tafli rozświetlenia na twarzy, pięknie się mienią. Champagne ma odrobinę bardziej złoty, cieplejszy odcień, z kolei Silver Stars jest bardziej srebrzysty, chłodniejszy.

 

Efekt jaki dwa jaśniejsze rozświetlacze dają na skórze można porównać do efektu jaki uzyskać można z dużo droższymi rozświetlaczami. Nie zauważyłam także problemów z ich trwałością, rozświetlacze mają mikroskopijne drobinki, jednak nie migrują one po twarzy, rozświetlacz pozostaje na swoim miejscu i robi swoje. Czyli błyszczy.

 

Paletę znajdziecie w drogeriach Rossmann, jej regularna cena to 29 złotych. Musicie sprawdzić na sobie tej bajeczny blask.

DOSKONAŁY SPOSÓB NA UJĘDRNIENIE CIAŁA | YOSKINE TSUBAKI SLIM BODY NA DZIEŃ I NA NOC

$
0
0

W jednym z ostatnich postów rozmawiałyśmy o sposobach na cellulit. Kogo on nie męczy? Nie wspomniałam wtedy o kremach, którymi można wspomagać tą walkę. Dzisiaj spojrzymy na ten problem od tej strony. Pokażę zaraz dwa kremy- na dzień i na noc- które stosuje od około dwóch miesięcy. To kosmetyki z serii IN-YO Technology.

Seria kosmetyków Yoskine Tsubaki Slim Body to chrono koncentraty, których zadaniem jest modelowanie sylwetki. Siła ich działania jest różna w zależności od pory dnia, w tej serii mamy trzy rodzaje kremów, jedno aktywne w dzień serum ujędrniające do ciała i biustu oraz dwa aktywne w nocy. Spośród tych "nocnych" kremów opowiem dzisiaj o działaniu zabiegu wyszczuplająco-wygładzającego.

IN-YO- albo po japońsku Yin i Yang, co na pewno wielu z nas mówi więcej- to dwie równoważące się siły, zapewniające przepływ energii oraz harmonię w naturze. Inspirując się tą filozofią, naukowcy opracowali metodę IN-YO Technology, która łączy detoksykację komórek skóry z jej odmładzaniem. Zadaniem każdego kosmetyku tej serii jest oczyszczenie komórek skóry z toksyn, aby w kolejnym etapie działania dostarczyć jej składniki aktywne, które będą teraz działały efektywniej i będą lepiej wchłaniane.


CHRONOAKTYWNE SHITASU-SERUM UJĘDRNIAJĄCE DO CIAŁA I BIUSTU Z OLEJKIEM TSUBAKI (EFEKT MASAŻU JAPOŃSKIEGO AKTYWNY W DZIEŃ)

Dzień rozpoczynam od szczotkowania ciała. Na tak przygotowaną skórę nakładam serum Yoskine. Krem jest gęsty, ma mocny zapach, który kojarzy się z perfumami i bardzo szybko się wchłania, dzięki czemu nie martwię się zakładając ciuchy, że będą mi się lepić do ciała. Zapach utrzymuje się długo, jeżeli się z nim nie polubicie może drażnić.

Po nałożeniu nie ma uczucia rozgrzania ani chłodzenia, nie przepadam za nimi więc bardzo mnie to cieszy. Pamiętajcie, aby nakładać preparat tak jak zaleca to producent: wmasowując w skórę, jednocześnie uciskając ją pulsacyjnie. Szczególnie ważne jest, aby nakładać serum na miejsca narażone na utratę jędrności czyli biust, brzuch, pośladki, uda oraz ramiona.

Obietnice producenta? Niewygórowane. Serum ma ujędrniać skórę.



CHRONOBIOLOGICZNY ZABIEG WYSZCZUPLAJĄCO-WYGŁADZAJĄCY Z KWASEM GLIKOLOWYM (SLEEP&SLIM AKTYWNY W DZIEŃ)

Wieczorem nakładam "zabieg wyszczuplająco-wygładzający", zaraz po kąpieli, na rozgrzane ciało. Nie lubię tych dodatkowych efektów, jakie zwykle towarzyszą tego typu kremom, najczęściej rozgrzewają one albo dają uczucie chłodzenia. Po posmarowaniu ciała tym kremem nie występuje na szczęście nic takiego.

Serum ma bardzo przyjemny zapach, niczym drogie perfumy, tak samo z resztą jak serum na dzień. Jego konsystencja jest gęsta, jednak łatwo się rozsmarowuje i bardzo szybko wchłania, pozostawiając jednak na skórze tłusty film. Mi to specjalnie nie przeszkadza, jednak wiem, że niektórym może.

Obietnice producenta:
✩ przyspieszenie spalania tłuszczu w komórkach
✩ odbudowanie uszkodzeń kolagenu
✩ przywrócenie skórze jędrności

A efekty? Ciężko mówić o wyszczupleniu, jeżeli nie stosowało się żadnej specjalnej diety, ale to na czym na prawdę mi zależało to ujędrnienie i zmniejszenie cellulitu. Podoba mi się to, że na opakowaniu nie znalazłam obietnic typu "98% kobiet stosujących preparat zauważyło utratę ponad 50cm w obwodach", to oznacza, że producent realnie ocenia możliwości stosowania samego serum.

Prawda jest taka, że żaden krem nie sprawi, że zaczniemy spalać tłuszcz, chudnąć, możemy jednak ujędrnić ciało i zadbać o jego prawidłowe nawilżenie, a na pewno odwdzięczy się nam lepszym wyglądem. Nie zlikwidujemy także cellulitu stosując jedynie kremy, za to na pewno możemy wspomóc jego usunięcie.


Znacie tą serie kosmetyków Yoskine? Jakich produktów używacie aby zmniejszyć cellulit? Macie swoje sposoby?

NIEZBĘDNIK: PODKŁADY

$
0
0

We wpisie dotyczącym podkładów, z serii ABC Makijażu, opowiadałam jakie podkłady mamy na rynku oraz jak i czym najlepiej je nakładać. Jeżeli takich porad poszukujecie, musicie zajrzeć do posta "ABC Makijażu: Wszystko o podkładach", dzisiaj porozmawiamy sobie o tym jakie konkretnie marki polecam, dlaczego i dla kogo. Mam nadzieje, że później i Wy opowiecie w komentarzach jakie podkłady polecacie. 

Podkład powinien wyrównywać koloryt skóry, zakrywać niedoskonałości oraz, w zależności od rodzaju cery, rozświetlać lub zmatowić skórę.

 
MOJE ULUBIONE PODKŁADY O MATOWYM WYKOŃCZENIU

Inglot HD Perfect Coverup- moim zdaniem najlepsza z nowości firmy Inglot ostatnich lat. Satynowe wykończenie, trwałość, kremowa konsystencja. To tylko niektóre z jego zalet. Nie u wszystkich się sprawdza, zauważyłam, że najczęściej narzekają na niego dziewczyny o cerze tłustej i mieszanej. Na mojej, suchej, skórze bardzo mi się podoba. Świetnie wygląda nałożony cienką warstwą Beauty Blenderem.

Cena: około 80 złotych
Dostępność: salony Inglot, www.inglot.pl

Paese Specjalistyczny podkład matujący- bardzo gęsta konsystencja musu, pudrowe wykończenie. Bardzo dobry podkład dla skóry tłustej i mieszanej. Mocno kryjący, nałożony w za dużej ilości może dawać efekt maski. Nie lubię nakładać go gąbeczką, o wiele lepiej prezentuje się roztarty pędzlem albo palcami. To jedyny podkład, który chętniej nakładam palcami.

Cena: około 40 złotych
Dostępność: Paese, małe osiedlowe sklepiki



Revlon Colorstay (wersja do cery tłustej i mieszanej)- to podkład, który zna już każda maniaczka makijażu. Mocno kryjący, o kremowej konsystencji. Nałożony gąbeczką Beauty Blender daje piękne krycie, a jednocześnie nie jest ciężki i nie daje efektu maski. Jedna cieniutka warstwa zakrywa mniejsze niedoskonałości. Wykończenie jest matowe, przypudrowany utrzymuje się długie godziny. Zdarza się, że ściera mi się z nosa, jednak to nadal jeden z lepszych podkładów drogeryjnych. Najlepiej sprawdzi się na cerze tłustej i mieszanej. Lubi nakładanie gąbeczką Beauty Blender i pędzlem.

Cena: około 50-60 złotych
Dostępność: SuperPharm, Rossmann, internet

Provoke dr.Irena Eris Matte Fluid- niby podkład matujący, ale zaskakująco lekki. W każdym razie w porównaniu do podkładu Paese. Minus za mały wybór odcieni, ale plus za trwałość, satynowe wykończenie i konsystencje. Pięknie wygląda nałożony gąbeczką. I pędzlem. I palcami. Zawsze dobrze wygląda. Dobry i dla cer mieszanych i tłustych, i dla suchych. 

Cena: około 80 złotych
Dostępność: Rossmann, Sephora 

Inglot Stick Foundation- podkład w sztyfcie o matowym wykończeniu. Jego krycie jest średnie, jednak można budować je dodając kolejne warstwy. Można go nałożyć prosto z opakowania i rozetrzeć palcami. To sprawia, że to najszybszy w nakładaniu podkład w tym zestawieniu.

Cena: około 80 złotych
Dostępność: salony Inglot, www.inglot.pl


MOJE ULUBIONE PODKŁADY O WYKOŃCZENIU ROZŚWIETLAJĄCYM
MAC Face & Body- podkład na bazie wody, który zastyga na skórze. najlepiej nakłada się go palcami, szybkimi ruchami. Sprawdzi się u dziewczyn z cerą suchą, jest prawie nie wyczuwalny na skórze. Pozostawia satynowe wykończenie, lepiej utrwalić go pudrem.

Cena: 150 złotych
Dostępność: www.maccosmetics.pl

Paese Long Cover Fluid- podkład o gęstej, kremowej konsystencji o satynowym wykończeniu. Pięknie wygląda nałożony cieniutką warstwą gąbeczką Beauty Blender. Nie obciąża skóry, dobrze sprawdza się u dziewczyn z cerą suchą, ale także z mieszaną i tłustą. Daje średnie krycie, które można budować.

Cena: około 30 złotych
Dostępność: Paese, internet, osiedlowe sklepiki

Bourjois Healthy Mix- jeden w moich ulubionych podkładów drogeryjnych. Jest lekki, daje satynowe wykończenie i pięknie rozświetla twarz. Efekt po jego nałożeniu jest bardzo naturalny, można nim uzyskać krycie lekkie do średniego. Nałożony Beauty Blenderem wygląda jak skóra, tylko lepiej.

Cena: około 60 złotych
Dostępność: Rossmann, SuperPharm, internet


A jakie podkłady Wy polecacie? Macie swoje ulubione marki?

ULUBIONE W LISTOPADZIE

$
0
0

To ostatni ulubieńcy w tym roku! Pod koniec grudnia spodziewajcie się "Kosmetyków Roku". Opowiem wtedy o wszystkich kosmetykach, po które najczęściej sięgałam w roku 2016. W tym o tych ulubionych w grudniu. Na razie pozostańmy jednak przy listopadzie. Co nowego pojawiło się u mnie w tym miesiącu?


GOŹDZIKI

Mam małą obsesje na punkcie tych kwiatów. Nigdy nie przepadałam za różami i przez długi czas moimi ulubionymi kwiatami były niezapominajki. Aż w zeszłym miesiącu, w supermarkecie, obok warzyw i owoców znalazłam goździki! Przepiękne, w różnych kolorach, idealne "modelki" do zdjęć. Na dodatek dbałam o nie na tyle, że stały w wazonie prawie trzy tygodnie (dokładnie od 8 do 28), później skróciłam te, które nadal wyglądały ładnie oraz nierozwinięte pączki i włożyłam je do małych "wazoników" ze słoiczków. I nadal wyglądają pięknie.   

RZĘSY PRIMARK

Koniec listopada, początek grudnia to każdego roku czas na dzień w Berlinie. To już mała tradycja w naszej rodzinie. Jedziemy oczywiście na świąteczny jarmark, ale ciężko odmówić sobie wizyty w Primarku na Alexanderplatz. Uwielbiam ich ozdoby do domu, dodatki, śliczną sztuczną biżuterię. W tym roku kupiłam urocze, różowe lampki zasilane bateriami, kolczyki, które zaraz zobaczycie i rzęsy... które okazały się hitem. Są na tyle dobre, że niedługo pokażę je z bliska, na oczach i opowiem o nich więcej. Na razie mogę zdradzić, że są bardzo podobne do rzęs Ardell, kosztują tylko 1,5 euro i od razu je pokochałam!


SEMILAC 020

Wybierając idealny odcień hybrydy dla mojej mamy trafiłyśmy na ten lakier. Dla niej był zbyt jaskrawy, jednak dla mnie idealny! To śliczny odcień turkusu z migoczącymi drobinkami. W sztucznym świetle lakier migocze piękniej niż pyłek "syrenka".


POMPONY

Po roku w naszym mieszkaniu zaczęliśmy je ozdabiać. Ok, JA zaczęłam je ozdabiać, bo Bartek to tak trochę mało się tym interesuje. Może to nawet lepiej? Daje mi to całkowitą dowolność w wyborze dodatków, ozdóbek albo "łapaczy kurzu" (jak nazywa je moja mama). W oknie w sypialni nie mamy firanek, w oknach są jedynie ciemne rolety dzięki którym możemy pospać rano dłużej, nie budzeni przez zaglądające w okna słońce. Trochę jednak ten ascetyczny wystrój zaczął mi przeszkadzać i tak w oknie zawisły... pompony! Tak, dobrze czytacie. Pompony są przeurocze, papierowe więc mogą się podrzeć przy rozkładaniu, ale na tyle gęste, że nie rzuca się to później w oczy. Można je zawiesić na żyłkach na przyklejane "haczyki". Żadnego wiercenia, brudzenia, zero trudu- tylko prześliczna ozdoba.


KOLCZYKI MIKOŁAJE 

Kolejny zakup z Berlina. Kolczyki Mikołaje to ozdoba bardzo sezonowa, ale same powiedzcie... Jak się im oprzeć? Takie słodkie buźki. Na pewno będę nosić je cały okres bożonarodzeniowy.


Jakich macie ulubieńców ostatniego miesiąca? Pojawiło się coś nowego czym chcecie się pochwalić? Piszcie w komentarzach i chwalcie się co odkryłyście!

IDEALNY MAKIJAŻ NA ŚWIĘTA #1

$
0
0

Grudzień! Uwierzycie, że to już? Niedługo święta, niedługo posty z pomysłami na prezenty (m.in. napisane przez mojego narzeczonego, który podpowie co kupić mężczyznom), a już teraz... Pierwszy pomysł na makijaż wigilijny. Dzisiejsza propozycja to makijaż w odcieniach fioletu i zieleni, czyli w kolorach, które mi bardzo kojarzą się z Bożym Narodzeniem. Zauważyłyście już, że uwielbiam Święta?


B R W I:
Lily Lolo Eyeshadow Duo Light (wosk)
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Golden Rose Browliner 2
Maybelline Fit Me Concealer 15
Inglot pomada do brwi 11

O C Z Y:
MaqPro by Katosu Palette (biały)
Make Up Geek Duochrome "Typhoon"
Make Up For Ever Artist Palette 1 (cień szary)
MySecret Nude Pencil
Inglot Pigment 112
Eyeliner Inglot 74
Eyeliner NYX 

T W A R Z:
Wibo Primer Base
Irena Eris Provoke Matte Fluid 210
Make Up For Ever Full Cover nr 4
Anastasia Beverly Hills Contour Cream Kit "Fair"
Inglot HD 503 Puder
Paese Puder Bambusowy
Wibo 3Steps To Perfect Face "Dark" (bronzer+ rozświetlacz)
Too Faced róż Love Hngover

U S T A:
Inglot Matte HD 13+16








CO NA ŚWIĘTA: FIFA 17 | #IDEALNY PREZENT

$
0
0

W grudniu na blogu pojawi się kilka propozycji na świąteczne prezenty. Posty z prezentami dla dziewczyn napiszę ja, a kilka postów, które pomogą Wam wybrać prezenty dla waszych mężczyzn napisze gościnnie mój narzeczony. Mam nadzieje, że spodobają się Wam posty Bartka. W komentarzach piszcie co same kupujecie na święta Waszym mężczyznom. 

Agata



Początek grudnia to świetny czas, aby pomyśleć o prezentach dla swojego faceta. Zbliżają się święta, więc warto pomyśleć o takim prezencie, z którego Wasza druga połówka będzie zadowolona. Dla miłośników sportu, a w szczególności piłki nożnej, będzie to na pewno gra Fifa 17.

Jest ona dostępna na wszystkie najpopularniejsze konsole oraz na PC. Sam taką posiadam, więc mogę podzielić się z Wami swoją opinią na jej temat. W porównaniu do jej starszej siostry z 16 roku, na pewno został poprawiony komentarz. W trakcie gry pojawia się coraz mniej błędów w tym aspekcie, choć nie zostały one do końca zlikwidowane.

Na pewno na plus został poprawiony sam silnik gry. Rozgrywka jest jeszcze bardziej realistyczna, trudniej jest odebrać przeciwnikowi piłkę, co bardzo spodobało mi się w nowej odsłonie gry. Cały czas jednak pojawiają się błędy typu: "niewidzialny zawodnik". W momencie, gdy tracę bramkę strzeloną przez zawodnika którego nie widać, muszę przyznać, że jest to irytujące. 

Kolejnym plusem jest także coraz to lepsza grafika. Jak co roku zawodnicy są coraz to bardziej udoskonalani i podobni do tych prawdziwych. W nowej edycji gry trudniej też strzelić bramkę. W poprzednim roku praktycznie każdy techniczny strzał z okolic pola karnego lądował w bramce, co było bardzo łatwym i przewidywalnym sposobem strzelenia bramki.


Myślę, że gra na pewno przypadnie do gustu wszystkim facetom- miłośnikom piłki nożnej. Bardzo dobrze sprawdza się w wieczorne spotkania przy piwie z kumplami :). Potrafi pochłonąć naprawdę bardzo dużo czasu. 

Dziewczyny jedynym minusem dla Was w tej grze, może być to, że nagle Wasz mężczyzna będzie miał mniej czasu na spotkania z Wami. Tutaj prosta rada- musicie też nauczyć się grać w Fifę.

KOMENTARZE BLOGGER CZY DISQUS? A MOŻE ZAMKNĄĆ BLOG?

$
0
0

Przez wiele miesięcy kombinowałam jak zainstalować u siebie komentarze Disqus. Zastanawiałam się czy warto, szukałam, szperałam... Aż po przeczytaniu tony postów na ten temat u innych, uznałam, że skoro tylu blogerów widzi w tym systemie komentowania same plusy, to będzie dobry i dla mnie. Dlaczego nie jest? 


Nie lubię się nad sobą użalać, jednak zauważyłam znaczny spadek ilości komentarzy po przejściu z tych tradycyjnych, bloggerowych, na komentarze Disqus. Kiedyś pod każdym postem było po 10-15 komentarzy, wtedy uznawałam, że to mało (bo pewnie to mało). Jednak teraz są posty pod którymi, przy komentarzach Disqus, mam komentarzy 0. Bardzo chciałabym wrócić do poprzedniego stanu. 

Zastanawiam się czy to wina komentarzy czy moja. Pomożecie mi? Piszcie w komentarzach czy wolicie komentarze Disqus czy Blogger. Jeżeli więcej będzie głosów za Bloggerem, bardzo chętnie do niego powrócę. Liczę na to, że zagłosujecie za którąś opcją. Inaczej może oznaczać to tylko, że nie podoba się Wam ten blog, nie ma co komentować i może najwyższa pora go zamknąć. Co myślicie? Blogger czy Disqus?

CO NA ŚWIĘTA: TOO FACED LET IT GLOW | #IDEALNY PREZENT

$
0
0

Mam nadzieje, że polubiłyście ostatni post świąteczny, dzisiaj wrócimy do kobiecych przyjemności i porozmawiamy o idealnym prezencie dla każdej maniaczki makijażu. Zobaczcie jakie cudeńko z tego zestawu!


Zestaw Let It Glow to róż, duo róż i rozświetlacz oraz bronzer rozświetlający. I oczywiście uroczy pędzelek! Wszystko to zamknięte w małym, zgrabnym, różowym pudełeczku od razu przywodzącym na myśl klimat świąt. Na pudełeczku jest świąteczny stroik oraz dzwoneczek, wokół jakby padał śnieg, dodatkowo sama nazwa od razu nasuwa na myśl klimat białych, śnieżnych świąt. To przeurocze!




Najważniejsze jest jednak to co w środku. W zestawie Let It Glow znajdują się trzy miniaturki znanych kosmetyków Too Faced. Lubię miniaturki, jest dużo większa szansa, że kiedyś taki kosmetyk zużyje i nie będzie marnował się i nie przeterminuje się na dnie szuflady.


SNOW BUNNY LUMINOUS BRONZER 

Przepiękny bronzer rozświetlający! Pięknie wygląda nałożony na wykonturowaną wcześniej matowymi kosmetykami twarz. Dzięki niemu efekt jest o wiele bardziej naturalny, świetlisty. Ma śliczny, złocisto- brązowy odcień.



CANDELIGHT GLOW HIGHLIGHTING POWDER "ROSY GLOW" 

Spodziewałam się po nim o wiele więcej. Rozświetlacz nie daje tak mocnego efektu, jakiego spodziewałam się pod Too Faced, a rozświetlający róż jest taki sobie. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zły kosmetyk, ale spodziewałam się po nim o wiele więcej i pełnowymiarowego już bym nie kupiła.




LOVE FLUSH LONG LASTING 16-HOUR BLUSH "LOVE HANGOVER"

To satynowy róż do policzków w ciepłym odcieniu różu, można powiedzieć, że jego kolor wpada odrobinę w brzoskwinię. Bardzo ładnie wygląda na policzkach, a dzięki temu, że jego wykończenie nie jest w stu procentach matowe, daje bardzo naturalny efekt.

Ostatni element tego zestawu to uroczy pędzelek w kształcie serca. Pędzel jest różowy, ma bardzo miękkie, białe włosie. Nie jest to pędzel takiej jakości jak np. Zoeva, ale bardziej uroczy gadżet.




Zestaw Let It Glow to idealny prezent dla dziewczyny zakochanej w makijażu. Na pewno będzie zachwycona mogąc przetestować kilka kosmetyków Too Faced. Cena tego zestawu to 85 złotych w perfumeriach Sephora. Co myślicie o świątecznych zestawach Too Faced? Podobają się Wam ich pomysły? Wszystkie znajdziecie na stronie Sephory. Muszę przyznać, że mi, oprócz tego spodobał się także zestaw pomadek oraz malutki komplet pomadka + róż.

PRIMARK I DOBRE RZĘSY ZA NIECAŁE 10 ZŁOTYCH

$
0
0

Będąc ostatnio w Primarku znalazłam kilka par rzęs, które na pierwszy rzut oka bardzo mi się spodobały. Doklejam je od kilku tygodni i warto w końcu podzielić się moją opinią o nich, już kilka dni temu wspominałam o nich w "ulubieńcach", dzisiaj opowiem o nich więcej.

Rzęsy o których dzisiaj porozmawiamy dostępne są w sieci sklepów Primark, moje kupiłam w Berlinie. Do wyboru jest bardzo dużo modeli, wybrałam z nich aż cztery mając nadzieje, że będą nosić się tak samo dobrze jak wyglądają. Rzęsy są bardzo tanie, kosztowały 1,5 euro, co przy obecnym kursie daje około 6,5 złotych.


Wybrałam dwa bardziej intensywne modele oraz dwa delikatne, takie "na dzień". Wszystkie mają bardzo elastyczny pasek, są bardzo delikatne i łatwo je zniszczyć. Pierwszy raz najlepiej odkleić je od opakowania używając pęsety, inaczej możecie je zniekształcić. Pasek rzęs jest też bardzo szeroki, na oko trochę więcej niż pół centymetra dłuższy od rzęs Ardell, które dla mojego oka są idealne. Z tego powodu musiałam je sobie skrócić. Pamiętajcie, żeby skracać od zewnętrznej strony, wtedy kształt rzęsy będzie najmniej zmieniony, nie będzie też za długa w wewnętrznym kąciku oka. 

Na początek pokażę Wam dwa modele dłuższe i gęstsze. Są to modele Define i Dramatic. Oczywiście można nosić je także na co dzień, jednak o wiele bardziej pasują do makijaży wieczorowych.


DEFINE 

To rzęsy krótsze bliżej wewnętrznego kącika i wydłużające się w kierunku zewnętrznego. Cały pasek składa się z małych skupisk rzęs rozmieszczonych w regularnych odstępach. Rzęsy lekko wydłużają oko, podnoszą je w zewnętrznym kąciku. Efekt jaki dają jest intensywny, lekko lalkowaty. 


DRAMATIC

Rzęsy bardzo gęste i długie, dają jeszcze mocniejszy efekt niż poprzednie. Najpiękniej wyglądają przy makijażu typu smoky, jeszcze bardziej intensyfikując efekt. W wewnętrznym kąciku są one minimalnie krótsze, nie dają tak widocznego efektu wydłużenia oka jak rzęsy Define, lekko zaokrąglają oko.


Dwa kolejne modele to Sultry i Intense, oba są o wiele rzadsze, jednak również bardzo długie. Z resztą same spójrzcie: 


INTENSE

Kolejne rzęsy są delikatne, o wiele mniej intensywne niż poprzednie propozycje. Tak samo jak rzęsy Define, są krótsze bliżej wewnętrznego kącika i wydłużają się w kierunku zewnętrznego. Ładnie wydłużają oko, a jednocześnie są na tyle delikatne, że nie wychodzą na pierwszy plan tylko pięknie podkreślają oko i makijaż.


SULTRY

Ostatnie rzęsy to moje ulubione z tej czwórki. Rzęsy Sultry składają się jakby w pojedynczych kępek złączonych ze sobą w jeden pasek rzęs. Są rozłożyste, tak samo długie na całej szerokości. Świetnie wyglądają nawet przy bardzo delikatnym makijażu.


Rzęsy z Primark bardzo przypominają mi moje ulubione rzęsy Ardell, są wygodne w noszeniu, lekkie, prawie nie czuć ich na oczach. W porównaniu z rzęsami Ardell są aż za bardzo elastyczne i giętkie przez co przy aplikacji trzeba się trochę namęczyć, rzęsy wyginają się na różne strony, ale nie jest to nic z czym nie można sobie poradzić. Kiedy już nauczycie się je przyklejać będziecie zadowolone z efektów. 

Macie swoje ulubione sztuczne rzęsy? Często je doklejacie czy tylko na specjalne okazje?

WIBO 3STEPS TO PERFECT FACE: LIGHT VS DARK

$
0
0

Pod koniec października w sklepach pojawiła się nowa wersja palety Wibo 3Steps To Perfect Face. Pierwsza paleta, "Light", była hitem. Wiem, że wiele z Was za nią przepada. Paleta jest niedroga, a jednocześnie bardzo dobrej jakości. Sprawdźmy jak prezentuje się jej najnowsza wersja. 

Paleta "Dark" wygląda dokładnie tak samo jak wcześniejsza wersja "Light", przeczytajcie także moją recenzję tej palety. Ma dokładnie takie samo kartonikowe opakowanie, paleta jest czarna, błyszcząca, zamyka się na klik. Paleta ma w środku spore lusterko. 



Ciemniejsza wersja palety ma o wiele ciemniejsze kolory. Jednocześnie odcienie różu i bronzera są cieplejsze od tych z palety "Light". W starej wersji palety 3Steps bronzer ma odcień mlecznej czekolady, jest jasny, nie rzuca się w oczy a jednocześnie jest o wiele chłodniejszy od bronzera z palety "Dark" dzięki czemu wygląda naturalniej. Nowy, ciemniejszy bronzer ma bardzo ciepły odcień. Nie jest to najlepszy wybór do konturowania dla bladych, ani nawet średnich karnacji. 

Rozświetlacze niewiele się różnią, oba są dobre. W wersji Light rozświetlacz był lekko chłodniejszy, miał różowe tony. Nowy rozświetlacz jest bardziej złoty.


Najbardziej różnią się jednak róże. Róż z palety Light jest brzoskwiniowy i ma złociste tony. To róż rozświetlający bardzo podobny do różu Sleek Rose Golden. W nowej, ciemniejszej, odsłonie palety róż nie przypomina różu. Jest ceglasty, bardzo intensywny, to róż, który jest mocno widoczny na twarzy, ma w sobie także delikatne, migoczące drobinki. Spójrzcie jak prezentują się kolory w obu paletach:


Jeżeli miałabym wybrać swojego faworyta spośród tych dwóch palet wybrałabym paletę "Light", jest o wiele bardziej uniwersalna. Paleta "Dark" jest dla mnie za ciepła. Wydaje mi się, że nowa paleta nie ma szans na taką popularność jak jej starsza wersja.

IDEALNY MAKIJAŻ NA ŚWIĘTA #2

$
0
0

Widziałyście już pierwszą świąteczną propozycję? Jeżeli jeszcze nie, sprawdźcie ją tutaj. Dzisiaj mam dla Was coś o wiele bardziej klasycznego. Brązowe smoky ze złotym brokatem, czerwone, matowe usta.





B R W I:
Lily Lolo Eyebrow Duo Light
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Inglot Brow Pomade 11
Maybelline Fit Me Concealer 15

O C Z Y:
Inglot Eyeshadows Keeper
Zoeva Mixed Metals Palette "Rusty Steel"
Zoeva Love is a Story "Little Kiss"
MySecret Nude Pencil
Sephora Glitter Keeper
Inglot Body Sparkle 57
Artdeco All in One Panoramic Mascara
Inglot 115 Pigment

T W A R Z:
Wibo Primer Base
Provoke Matte Fluid 210
Anastasia Beverly Hills Cream COntour Kit "Fair"
Inglot HD 503 Powder
Paese Bamboo Powder
Inglot HD 505 Powder
MySecret Face Strobing

U S T A:
Inglot Matte HD 12







CO NA ŚWIĘTA: SAMSUNG GALAXY S7

$
0
0

Następnym prezentem świątecznym może być Samsung Galaxy S7 (pierwszy, o którym pisałem jest tutaj). Jest to, co prawda trochę bardziej kosztowna niespodzianka, ale jak najbardziej warta swojej ceny. Telefon na pewno przypadnie do gustu kobietom, jak i mężczyznom.

Cena telefonu Samsung Galaxy S7 waha się w zależności od sklepu, mieści się w granicach 2300- 3400zł. Telefon ma także swój odpowiednik w wersji EDGE, z kolei jego cena to około 2700-3900 zł. Skupię się na wersji podstawowej, ponieważ taką posiadam. 

Samsung Galaxy S7 na pewno w pełni spełnia moje oczekiwania. Telefon jest szybki, nie zacina się. Od momentu zostania właścicielem tego modelu, praktycznie nie zabieram już ze sobą na wycieczki aparatu fotograficznego, ponieważ aparat w tym urządzeniu robi bardzo dobre zdjęcia.



S7 bardzo pomaga mi w pracy. Takie rzeczy jak maile, wiadomości czyta i pisze się bardzo wygodnie dzięki dużemu, wysokiej jakości ekranowi. W samym wyglądzie telefonu, też nie ma do czego się przyczepić. Urządzenie jest wykonanie bardzo dobrze, z największą precyzją. Telefon jest także odporny na kurz oraz wodę, co na pewno przyda się osobom prowadzącym aktywny tryb życia. Dla użytkowników prowadzących właśnie taki styl życia, Samsung przygotował kilka aplikacji, które na pewno przypadną do gustu miłośnikom sportu i zdrowego trybu życia.

Rzeczą, która także jest istotna dla mnie, jako posiadacza telefonu, jest głośny dzwonek. Może wydawać się Wam to błahe, ale właśnie przez bardzo cichy dźwięk dzwonka w poprzednim moim aparacie musiałem oddzwaniać do znajomych po dłuższym czasie, przez co umykało mi wiele ważnych spraw. Z czasem jest to bardzo irytujące.

W zestawie z telefonem są także słuchawki, które jak na dodatkowe akcesorium, są bardzo dobre jakościowo. Dźwięk z nich jest wyraźny i co dla mnie jest istotne, mają dużą moc.

Przy zakupie takiego drogiego prezentu, warto też pamiętać o zabezpieczeniu telefonu przed porysowaniem i uszkodzeniem mechanicznym. Aby temu zapobiec od razu zakupiłem gumowy pokrowiec na tył oraz szkło hartowane na przednią szybę. Teraz jestem spokojny, że w przypadku kiedy wrzucę telefon do kieszeni z kluczami od domu, nic mu się nie stanie.


Używam tego telefonu od trzech miesięcy i szczerzę polecam go Wam. Mimo upływu czasu wygląda jakbym dopiero wyciągnął go z pudełka. Jako prezent na pewno nie jest tani, ale daję 100% gwarancji, że spełni oczekiwania osoby, która go otrzyma i będzie to niezapomniany prezent.

ABC MAKIJAŻU: ROZŚWIETLANIE | JAK I CZYM OSIĄGNĄĆ IDEALNY GLOW?

$
0
0

Obsesja na punkcie rozświetlania to dla mnie codzienność. Nie raz wspominałam, że kocham rozświetlacze, kolekcjonuje je i stale szukam "tego jedynego". Wiem jednak, że dla niektórych to czarna magia, a jednak warto dodać sobie zdrowego blasku, szczególnie teraz w okresie świątecznym. Dlatego zapraszam dzisiaj w podróż po świecie rozświetlaczy. Po świecie w którym ważne jest poszukiwanie idealnego, szampańskiego odcienia oraz to, gdzie i czym go nałożyć. 


Zacznijmy od tego po co nam to całe rozświetlanie? Dziewczyny, które mają cerę suchą i normalną na pewno o wiele rzadziej zadają sobie to pytanie. Z kolei te z cerą mieszaną lub tłustą uważają, że ostatnie co powinny robić to rozświetlać policzki. Nic bardziej mylnego! Jest olbrzymia różnica między błyszczącą od nadmiaru sebum skórą, a cerą rozpromienioną kontrolowanym blaskiem. Efekt jaki uzyskujemy chcąc doprowadzić do porządku cerę tłustą, bardzo często ostatecznie wygląda zbyt płasko. Chcąc wyrównać jej koloryt, zamaskować niedoskonałości i osiągnąć matowe wykończenie makijażu. często pozbawiamy się nie tylko konturów, które musimy poprawić później bronzerem, ale także naturalności i tego zdrowego blasku dobrze nawilżonej i wypielęgnowanej skóry. A nie o to chodzi, żeby wyglądać jak w masce. 



Dzięki rozświetlaniu (nawet bez nałożenia bronzera) modelujemy twarz światłem. Odpowiednie nałożenie kosmetyków pomoże przyciągnąć uwagę obserwatorów do części twarzy, które zaznaczymy. Jaśniejsze punkty będą wychodziły na pierwszy plan, skupiały na sobie uwagę. Nie zawsze chodzi o to żeby rozświetlić twarz w stu procentach, jak w przypadku Strobingu, którego nie polecam dziewczynom o cerze tłustej i mieszanej, ale o to żeby ożywić odrobinę cerę wyrównaną wcześniej warstwą matującej bazy i podkładu i pudru. Aby cera w stu procentach zmatowiona przyciągała spojrzenia zdrowym blaskiem, który same nałożymy, w te miejsca w które chcemy. To nie to samo co błyszczące przez nadprodukcję sebum czoło, czy nos. 

Załóżmy, że nie konturujemy twarzy. Dzisiaj jedynie rozświetlimy miejsca na których chcemy skupić uwagę osób, które będą nas oglądać. Jeżeli miałabym cerę tłustą, rozświetliłabym szczyty kości policzkowych, obszar pod łukiem brwiowym, odrobinkę tzw. "łuk kupidyna", czyli obszar nad górną wargą oraz oczywiście wewnętrzne kąciki oczu.



Z kolei, jeżeli miałabym cerę suchą lub normalną dodałabym rozświetlenie środka czoła, nosa i zagłębienie w bródce. Te miejsca w przypadku cery tłustej i mieszanej rozjaśniłabym pudrem do konturowania o ton jaśniejszym od odcienia skóry, gdybym chciała dodać do makijażu konturowanie. 

Rozświetlacze lubię nakładać dwoma rodzajami pędzli- odrobinę mniejszym od pędzla do podkładu, pędzlem okrągłym lub lekko spłaszczonym lub, co ostatnio znów wraca do łask, pędzlem "wachlarzykiem". Okrągłym lub spłaszczonym pędzelkiem nakładam rozświetlacz okrężnymi ruchami, robiąc małe kółeczka. Z kolei wachlarzykiem dłuższymi ruchami w jedną i drugą stronę. W obu przypadkach efekty są zadowalające, jeżeli wybierzecie dobry rozświetlacz mogą być bardzo naturalne.


Dobre rozświetlacze? To nie tylko te znanych i drogich marek. Świetne kosmetyki znajdziecie już za mniej niż 10 złotych. Polecam zacząć przygodę z rozświetlaniem od któregoś z tych:
✩ Wibo Diamond Illuminator
✩ Lovely Gold
✩ I Heart MakeUp Goddes Of Fight
✩ My Secret Sparkling Beige
✩ Golden Rose Highlighter Stick 01

To rozświetlacze dające piękny efekt naturalnego rozświetlenia, które ożywi każdą twarz. Jednocześnie są to marki łatwo dostępne i właściwie "na każdą kieszeń". Wszystkie bliskie są odcieniowi, który można określić jako "szampański", niektóre są trochę jaśniejsze, inne trochę ciemniejsze, ale nadal jest to piękny, szampański odcień rozświetlacza, który będzie idealny dla większości polek. Odcień szampański to ciężki do opisania kolor, to taki kolor jednocześnie nie do końca idący w złote ani w srebrne tony.



Uff... Mogłabym o rozświetlaczach i rozświetlaniu opowiadać o wiele, wiele dłużej. Myślę jednak, że na dzisiaj to wystarczająca porcja informacji. Jakie macie doświadczenia z rozświetlaniem? Lubicie rozświetlacze? Macie swoje ulubione?

IDEALNY PREZENT Z KODAMI RABATOWYMI DOUGLAS IPERFUMY.PL URBAN DECAY

$
0
0

Nie raz miałam problem z tym co kupić bliskim. W takiej sytuacji zawsze staram się wybierać prezenty, które spełniają moje kryteria idealnego prezentu, o których zaraz powiem. Takim tajemniczym sposobem zawsze dobrym pomysłem wydają mi się kosmetyki. Kupuje coś do pielęgnacji, albo coś z kolorówki. Ostatecznie perfumy, jednak nie każdemu łatwo kupić zapach, który się spodoba. Zaraz pokażę kilka pomysłów, które znalazłam w Douglasie, Urban Decay oraz na stronie iPerfumy.pl oraz podpowiem jak zaoszczędzić parę złotych. 


Już kiedyś wspominałam, że przed każdymi zakupami w sieci, szukam kuponów dzięki którym mogę zaoszczędzić. Przeczytacie o tym we wpisie Jak oszczędzać na kosmetykach?, który na pewno spodoba się oszczędnym. 

Szczególnie ważne jest zaoszczędzenie przed świętami, kiedy te oszczędności możemy wydać kupując kolejne prezenty dla rodziny albo dla... siebie. Wspominałam na początku o moich kryteriach wyboru prezentu. Idealny prezent to według mnie: coś czego sama sobie nie kupię. Coś co będzie praktyczne, będę mogła używać tego na co dzień. Coś co będzie cieszyć oko. I biżuteria. Takim sposobem najlepszym prezentem dla mnie wydają się kosmetyki i to sprawdza się na pewno u wielu kobiet. Idąc tym tropem, starając się myśleć jak osoba obdarowywana, najlepszym prezentem dla mojego narzeczonego będzie cokolwiek związanego z piłką nożną.

Skupimy się jednak tym razem na prezentach kosmetycznych, którymi możecie inspirować się wybierając idealny upominek dla mamy, siostry, babci czy narzeczonej. Przeglądając kupony w internecie znalazłam kilka wartych uwagi ofert m.in Douglasa, Sephory, iPerfumy. Pokażę też kilka idealnych prezentów dla każdej makijażowej maniaczki od Urban Decay.

Kody rabatowe i promocje Urban Decay na kosmetyki do makijażu podobają mi się chyba najmniej, jednak to ich kosmetyki najbardziej zawsze chcę dostawać. Największym hitem w sieci jest ostatnio najnowsza paleta cieni Moondust Palette, cienie z tej palety kupimy też pojedynczo. Paletą z której szczególnie bym się ucieszyła jest jednak pełna kolorów paleta Full Spectrum, myślę, że dziewczyny tak jak ja uwielbiające kolor w makijażu zgodzą się ze mną, że to perfekcyjny prezent. Na stronie Urban Decay znajdziecie też piękną Electric Palette, jej recenzję znajdziecie na moim blogu: Urban Decay Electric. Aktualne zniżki i oferty Urban Decay znajdziecie TU.

  
Na stronie IPerfumy.pl kod rabatowy -5% możecie wykorzystać na wszystkie nieprzecenione produkty. Możecie też skorzystać z kody -25% na kosmetyki Loreal. Z kosmetyków Loreal dostępnych na IPerfumy.pl w oko wpadły mi palety cieni Color Riche dostępne w trzech wariantach kolorystycznych: klasycznym, "La Palette Ombre" oraz "La Palette Glam". Cienie w Polsce nie są jeszcze dostępne stacjonarnie, ale widziałam je w Niemczech i prezentują się całkiem obiecująco. Inne produkty na które zwróciłam uwagę to zestawy prezentowe Benefit, Urban Decay i The Balm (każdy za mniej niż 150 złotych od czego odejmujecie jeszcze 5%).



Douglas kod rabatowy -10% na wszystko to najlepszy kod rabatowy jaki znalazłam. Możecie skorzystać z niego lub z kody -11% na nieprzecenione produkty i dodać do tego jeszcze kod rabatowy na czekoladki gratis. W Douglasie na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Mi w oko wpadła szczególnie paleta do konturowania Pupa, paleta cieni Balm Apetit oraz paleta cieni MAC Dusky Rose Times Nine.


W ofercie Sephory znajdziecie kupon na darmową dostawę, kupon -20% na nieprzecenione kosmetyki. Jeżeli jednak macie kartę Sephory możecie korzystać ze zniżki 20% na wszystko aż do 19 grudnia. Co oznacza, że spokojnie kupicie wszystkie świąteczne prezenty.W ofercie Sephory w oko wpadły mi palety róży i do konturowania Smashbox i paleta cieni Natural Eyes Too Faced.


Znalazłyście wśród moich pomysłów coś dla swoich bliskich? Piszcie w komentarzach jakie prezenty wybrałyście dla swojej rodziny. I jaki idealny prezent sprawiłybyście same sobie?

CO NA ŚWIĘTA: LIVE LOVE | NAJSŁODSZE KOSMETYKI W ROSSMANNIE

$
0
0

W Rossmannie pojawiły się nowe szafy z kosmetykami marek Live Love oraz I Heart MakeUp. Kilka z nich mam i pomyślałam, że okres przedświąteczny to dobry czas żeby pokazać je na blogu. Dzisiaj porozmawiamy o kosmetykach Live Love, z kolei jutro pokażę urocze produkty I Heart MakeUp. 

Spośród kosmetyków Live Love w oko wpadły mi dwie palety. Paleta róży oraz paleta bronzerów i rozświetlaczy. Wiecie, że mam małą obsesje na punkcie rozświetlaczy, a ostatnio także róży, musiałam więc przyjrzeć się im z bliska.



Palety są solidnie wykonane. Czarne, klasyczne, ze srebrnymi napisami na wierzchu. W środku obie mają duże lusterko, dobrej jakości. W środku kryje się sześć odcieni róży lub bronzerów, w zależności od palety. Każdy kolor ma taką samą objętość, na wierzchu mają wytłoczony wzór przypominający odrobinę plaster miodu. Każda paleta zamyka się na klik, mam pewność, że sama się nie otworzy.

W palecie róży mamy pięć róży i jeden rozświetlacz. Cztery róże są matowe/satynowe, a jeden jest błyszczący. Rozświetlacz nie ma drobinek, na swatchu wygląda na wręcz biały, jednak jest bardzo delikatny. Lekko wpada w różowe tony. Błyszczący róż ma najmocniejszy kolor ze wszystkich, ma ciemno różowy odcień ze srebrną poświatą, pozostałe róże są stonowane, mają brązowe, brzoskwiniowe lub różowe tony.




Paleta bronzerów i rozświetlaczy to bardziej skomplikowana sprawa. Są tu dwa bronzery w ciepłych odcieniach, oba mocno błyszczące, podobne do tych z palety Wibo Strobing, które bardziej nadają się do używania jako cienie. Trzy z czterech rozświetlaczy mają różowy odcień i można używać ich aby rozświetlić nałożony wcześniej róż lub, oczywiście, solo jako różowy rozświetlacz. Ostatni produkt w palecie to klasyczny, jasny rozświetlacz o mocnym blasku, przypomina mi on ten z palety Smashbox Crush on Blush.

Wszystkie róże, bronzery i rozświetlacze mają konsystencję, które przy nabieraniu na pędzel mocno pyli. Przez to palety cały czas są lekko zabrudzone, trzeba też uważać żeby kolory się nie mieszały a jednocześnie łatwiej je mieszać ze sobą kiedy chcemy uzyskać nowy kolor. Ich pigmentacja jest bardzo dobra, trzeba odrobinę uważać żeby nie nałożyć ich aż za dużo.




Róże i rozświetlacze mają odcienie, które pięknie wyglądają na twarzy, do bronzerów nie jestem przekonana. Próbowałam używać ich do ocieplania chłodnego bronzera, którym konturuje twarz, w podobny sposób używam rozświetlającego bronzera Snow Bunny Too Faced. Jednak to nie to.

 Paleta róży
 Paleta bronzerów i rozświetlaczy

Nie spodziewałam się po palecie, której cena nie przekracza 40 złotych tak dobrej jakości, jestem więc bardzo miło zaskoczona. Live Love to marka "siostra" I Heart Make Up i Make Up Revolution, jej jakość jest bardzo zbliżona do nich, powiedziałabym, że MUR jest troszkę lepszy a I Heart i Live Love na tym samym poziomie. Cieszę się, że obie marki pojawiły się w naszych drogeriach, dobrze, że poszerza się dostęp do dobrej jakości, tanich kosmetyków.


Palety, tak jak wspomniałam na początku, znajdziecie w Rossmannie, ich cena to około 37 złotych. Szczególnie spodobają się one kobietą, które kochają makijaż, lubią kombinować z różnymi odcieniami i wykończeniami, będą też dobrym prezentem na święta dla młodych dziewczyn. Sprawdźcie w drogeriach czy warto.

CO NA ŚWIĘTA: I HEART MAKEUP

$
0
0

Wspominałam już o paletach róży i bronzerów Live Love, które możecie sprezentować kuzynce, koleżance z klasy, siostrze czy narzeczonej. Dzisiaj pozostaniemy w podobnym klimacie, tylko, że tym razem pokażę kilka kosmetyków I Heart Make Up, które świetnie nadają się na taki drobny prezent. Jeżeli nie wiecie co kupić np. koleżance z klasy (nie wiem czy dalej funkcjonują prezenty na święta dla wylosowanej w klasie osoby) albo chcecie dołożyć coś drobnego jako dodatkowy prezent dla mamy, dziewczyny czy siostry, sprawdźcie dalej co z asortymentu I Heart Make Up polecam. 

I HEART MAKEUP LIP LAVA

Znane już wszystkim pomadki w formie płynnej z modnym teraz gąbeczkowym aplikatorem. Pomadki inspirowane są pomadkami Too Faced Melted. Pomadki dostępne są w wielu odcieniach, od tych spokojnych, dziennych róży, przez czerwień aż po szalony fiolet. Ostatnio do oferty weszły też pomadki Chocolate w różnych odcieniach "czekoladowych" brązów. 

Fondue to dość ciemny odcień brązu w ciepłym odcieniu, z kolei Tremor to ciepły, naturalny kolor na pograniczu różu i brzoskwini.  


Pomadki nie są długotrwałe, ich wykończenie jest satynowe, nie zastygają na ustach. Jednak pięknie wyglądają, efekt jest bardzo naturalny- mówię tu oczywiście o tych stonowanych odcieniach. To prezent, który na pewno spodoba się młodym dziewczynom lubiącym nowinki kosmetyczne. Pomadki Lip Lava znajdziecie w drogeriach Rossmann za około 25 złotych. 





I HEART MAKEUP GODDESS OF LOVE 


Rozświetlacze serduszka to hit blogosfery już od kilku lat. Mam je dopiero od tego lata i przez ten czas zdążyłam dobrze je poznać i wiem już skąd te zachwyty. To wypiekane rozświetlacze, które dorównują tym wysoko półkowym jak np. Mary Lou Manizer. Dostępne są w kilku odcieniach dających piękny efekt tafli na kościach policzkowych. 


Odcienie, które mam to Golden Goddess i Goddess of Faith. Kolor Golden Goddess to złoty rozświetlacz o mocniejszym odcieniu. Goddess of Faith ma szampański kolor, który pięknie zlewa się z odcieniem skóry dając idealny efekt tafli. 

Rozświetlacze w Rossmannie kosztują około 39 złotych. Spodobają się każdej obdarowanej kobiecie, są elegancko zapakowane, urocze, niedrogie. To świetny pomysł na drobny upominek lub dodatek do większego prezentu. 




Co myślicie o kosmetykach I Heart Make Up? Widziałyście je już w Rossmannie? A może już od dawna ich używacie?

IDEALNY MAKIJAŻ NA ŚWIĘTA #3

$
0
0

Święta to okres spotkań z rodziną, często także z taką, z którą nie spotykamy się na co dzień. Na pewno podczas takich wizyt chcecie wyglądać idealnie. Dzisiaj mam coś dla fanek chłodnych kolorów, na oczach mam cienie w odcieniach chłodnych brązów, powiedziałabym, że lekko wpadających w róż. Tak samo wygląda pomadka- niby jest brązowa, ale ma w sobie różowe pod tony. Makijaż jest elegancki, a jednocześnie prosty. Na pewno odtworzycie go w domu. 




B R W I:
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Lily Lolo Eyebrow Duo Light
Inglot pomada 11
Maybelline Fit Me 15 korektor

O C Z Y:
Inglot Eyeshadows Keeper
Freedom Make Up Paleta cieni
MySecret Nude
Inglot pigment Body Sparkle 45, 47
Too Faced Better Than Sex Mascara

T W A R Z:
Wibo Primer Base
Provoke Matte Fluid 210
MAC Prolongwear korektor NC20
Inglot HD 43 puder
Inglot HD 505
Smashbox Crush on Blush

U S T A:
Inglot Matte HD 33




BE GLOSSY: GRUDZIEŃ 2016

$
0
0

Grudniowe pudełko BeGlossy, Frozen Queen, to najlepsze pudełko w tym roku. A na pewno najlepsze z tych, które miałam przyjemność pokazać na blogu. Może już na początku zdradzam zbyt wiele, jednak nie widzę powodu aby ukrywać zachwyty nad nim. Sprawdźcie dalej co znajdziecie w ostatnim pudełeczku BeGlossy w 2016 roku: 


Zanim przejdziemy do konkretów, krótkie przypomnienie poprzednich edycji, dla tych szczególnie ciekawych, chcących porównać poprzednie pudełka i zadecydować o subskrypcji na przyszły rok. Możecie wybierać spośród subskrypcji 3, 6 i 12 miesięcznych albo zamówić pudełko jednorazowo.  

BeGlossy.pl-wszystkie szczegóły znajdziecie na stronie.

POPRZEDNIE PUDEŁKA BE GLOSSY:

Maj
Lipiec

CO ZNAJDZIEMY W PUDEŁKU FROZEN QUEEN:

MOKOSH UJĘDRNIAJĄCE SERUM POMARAŃCZA

Już wcześniej znałyśmy dwa kosmetyki, a właściwie to nawet trzy. Mowa o olejku Mokosh oraz duecie miniarurer Uriage. Olejek Mokosh to pełnowymiarowy produkt, w buteleczce z pipetką jest 12 ml produktu, który już po pierwszym użyciu wydaje mi się bardzo wydajny. Zaledwie odrobinka wystarczyła mi na całą twarz. Olejek ma krótką datę ważności, trzeba zużyć go do pół roku od pierwszego otwarcia, dlatego mała objętość jest tu plusem. Zadaniem olejku jest odżywienie skóry, mocne jej nawilżenie. Jego skład jest bardzo bogaty, mamy tu kilka bardzo ciekawych olejów, jednak ostateczną ocenę zostawię sobie na później- olejek testuje i na pewno pojawi się jego pełna recenzja. Aha! Pachnie jak Święta!

Cena olejku to 69 złotych/12ml



URIAGE MASECZKA ROSELIANE & REGENERUJĄCO OCHRONNY KREM DO RĄK

Oba produkty znałyśmy już wcześniej, jednak bardzo mnie ucieszyły. Akurat w ich przypadku cieszę się, że to miniaturki- używam bardzo dużo kremów do rąk, mam ich w domu taką ilość, że taki malutki, na kilka razy, "do torebki", daje nadzieję, że go zużyje. Podobnie ma się sprawa z maseczką, cały czas, regularnie "zużywam" maskę SeeSee więc chętnie przetestuję taką miniaturkę aby zaserwować mojej skórze coś nowego.

Cena pełnowymiarowych produktów to 59 złotych za maseczkę 40 ml oraz 28 złotych za 50 ml kremu.


PANTENE 1 MINUTE WONDER AMPOULE

To ultraskoncentrowana odżywka, która w zaledwie jedną minutę ma odbudować głębokie uszkodzenia włosów. Mam wielką nadzieję, że tak będzie! Jak wiecie, moje włosy są zniszczone farbowaniem, jednak nie wyobrażam sobie, żebym miała zrezygnować z fioletowych końcówek. Kocham kolorowe włosy! To kolejny pełny produkt w pudełku.

Cena ampułki to 4,99 złotych/ 15ml



SCHWARZKOPF LIVE PASTEL SPRAY

A skoro rozmawiamy o kolorowych włosach... Kolejny produkt w pudełku, właściwie prezent, to koloryzujący spray do włosów. Dostępne są trzy kolory: różowy, brzoskwiniowy oraz błękitny. W pudełkach BeGlossy znalazły się jednak tylko różowy i brzoskwiniowy, a w moim czekał różowy. Bardzo cieszę się z tego produktu, z założenia ma on dawać cukierkowy, pastelowy efekt na blond włosach, moje włosy są ciemne, z rozjaśnionymi i farbowanymi na róż/fiolet końcówkami. Mam nadzieje, że będzie widać go na tych fioletowych końcówkach, że je dodatkowo "zaróżowi", doda takiego dodatkowego odcienia. Zobaczymy co z tego będzie, na pewno dam znać.

Cena produktu to 21 złotych/125ml


AUBE SERUM POD OCZY PRO COLLAGEN

Kolejny pełnowymiarowy produkt w pudełku, który przyda mi się, zrobił na mnie świetne pierwsze wrażenie i... którego sama pewnie bym nie kupiła. To jest dla mnie najciekawsze w pudełkach BeGlossy, dzięki nim poznaje produkty po które sama bym nie sięgnęła. Po pierwszym użyciu serum pod oczy Aube zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie, mam nadzieje, że kolejne aplikacje będą pogłębiały to zauroczenie i, że chętnie pokażę go w "pełnowymiarowej" recenzji.

Cena serum to 50 złotych/ 15ml


BANDI SUBTELNY PEELING ENZYMATYCZNY

Peeling enzymatyczny to produkt dla cery wrażliwej, skłonnej do podrażnień czyli takiej... jak moja! Ma delikatnie oczyszczać skórę, redukować zaskórniki oraz wygładzać powierzchnię skóry. Ostatnio używam kremu LaRoche-Posay po którym moja cera jest niemal idealna (więcej o kremie już niedługo), ale chętnie przetestuje peeling i opowiem o nim więcej. Produkt oznaczony jest jako Edycja limitowana, jest go w buteleczce aż 30ml.

Cena peelingu to 29 złotych/ 30ml


Ostatni produkt to drugi prezent, a jest to próbka perfum Marc Jacobs Decadence Divine. Perfumy pachną w pierwszej chwili bardzo świeżo, delikatnie, jednak już za chwilę pojawiają się trochę cięższe nuty. Muszę przyznać, że to bardzo ciekawy zapach.

Pudełko Frozen Queen to moje ulubione pudełko BeGlossy 2016 roku! Co o nim myślicie? Któreś wydaje się lepsze?

VICHY PODKŁAD DERMABLEND 3D CORRECTION | PODKŁAD IDEALNY DLA CERY TŁUSTEJ I MIESZANEJ!

$
0
0

Dziewczyny z cerą tłustą, mieszaną i z niedoskonałościami na pewno wiedzą jak ciężko jest znaleźć podkład, który zakryje niedoskonałości, zmatowi cerę a na dodatek nie będzie zbyt ciężki. Vichy kojarzy mi się przede wszystkim z dobrymi kosmetykami pielęgnacyjnymi. W ofercie znajdziemy jednak także bardzo dobrej jakości podkłady. Vichy Dermablend Korekta 3D to mój pierwszy podkład tej marki. Czytajcie dalej jeżeli jesteście ciekawe moich pierwszych wrażeń: 

Podkład Vichy Dermablend 3D to produkt przeznaczony do cery tłustej i mieszanej, skłonnej do trądziku. Moja skóra jest sucha, jednak od dawna byłam ciekawa jego działania i efektów jakie można uzyskać z jego pomocą.



INFORMACJE OD PRODUCENTA 

"Jedna aplikacja podkładu DERMABLEND [KOREKTA 3D] ujednolica kolor i wyrównuje powierzchnię skóry z niedoskonałościami (rewolucyjna Technologia ALLIAGEL™ wyrównuje powierzchnię skóry, pozostawiając ją gładką). Aktywna formuła z kwasem salicylowym i eperuliną daje lekką, ultranaturalną korektę oraz dzień po dniu redukuje niedoskonałości. DERMABLEND [KOREKTA 3D] nawilża, matuje i koryguje wygląd skóry do 16 godzin*, pozostawiając ją nieskazitelną."


Podkład zamknięty jest w zakręcanej tubce. Tubka jest czarna, matowa ze srebrnymi, błyszczącymi napisami i nakrętką. Aplikator przez który wyciska się podkład to zwężający się dzióbek.Opakowanie jest takie jakiego można spodziewać się po marce Vichy- eleganckie i minimalistyczne.

W opakowaniu jest 30 ml podkładu, który zapowiada się na bardzo wydajny produkt. Niezwykle mała jego ilość wystarcza na pokrycie całej twarzy cieniutką warstwą. Termin ważności podkładu to 12 miesięcy od momentu otwarcia. Dermablend 3D dostępny jest w czterech odcieniach, mój to najjaśniejszy nr 15 "Opal".

To jeden z najgęstszych podkładów jakie znam. Jego konsystencja jest prawie musowa, bardzo podobna do konsystencji podkładu Paese Specjalistyczny Matujący. Przez gęstą konsystencję nie lubi się z gąbeczką Beauty Blender, pędzle toleruje, uwielbia za to aplikacje palcami. Plusem tak gęstej konsystencji jest krycie jakie możemy uzyskać, już przy cieniutkiej warstwie zniknęły lekkie zaczerwienienia, zasinienia, niedoskonałości.

Minusem tego podkładu jest to, że bardzo łatwo z nim przesadzić. Trzeba pamiętać aby nakładać go w małych ilościach, aby uniknąć efektu maski. Nałożony w małych ilościach pięknie stapia się ze skórą, rzeczywiście wygładza ją, w sposób podobny do silikonowych baz wyrównuje jej strukturę.  Podczas aplikacji podkład staje się jakby pudrowy, matowy, ale w przyjemny sposób. 



Vichy Dermablend 3D pozostawia pudrowe wykończenie i dobrze sprawdza się nawet kiedy nie jest przypudrowany. Jeżeli nie przesadzimy z jego ilością odwdzięcza się bardzo naturalnym wyglądem, pięknym wygładzeniem skóry i wyrównaniem jej koloru. Podkład ma wyrównać strukturę skóry, jestem pewna, że tę jego funkcję docenią dziewczyny z cerą trądzikową, z bliznami po trądziku. Vichy Dermablend Korekta 3D ma sprawić, że cera będzie wyglądała idealnie, stanie się gładka. A to wszystko dzięki zastosowaniu w kosmetyku rewolucyjnej technologii Alliagel.

Na opakowaniu znalazłam informację, że jego trwałość sięga 16 godzin. Nie mierzyłam czasu, jednak przypudrowany był na twarzy od kiedy nałożyłam go rano, aż do wieczornego demakijażu. To mi w zupełności wystarczy.


Podkład Dermablend 3D to podkład o mocnym kryciu i matowym wykończeniu, mimo gęstej kremowej konsystencji przez cały dzień pozostaje niewyczuwalny. Może podkreślać suche skórki więc warto zadbać wcześniej o dobre nawilżenie skóry. Z jego właściwości bez wątpienia będą zadowolone posiadaczki cery tłustej którym jest on dedykowany. Sprawdźcie, na pewno nie pożałujecie.

SPOSÓB NA PRZYSPIESZENIE MANICURE HYBRYDOWEGO | LAMPA LED 9W

$
0
0

Na pewno widziałyście już na Allegro czy Aliexpress malutkie lampy LED o mocy 9W. Pewnie czytałyście o tym, że można dzięki nim utwardzić lakier hybrydowy w zaledwie 30 sekund i zastanawiacie się warto. Lampy są bardzo tanie, to wydatek właściwie na każdą kieszeń więc warto zainteresować się jeżeli szukacie  lampy do manicure hybrydowego w domu. 

Nakładanie hybryd samodzielnie w domu robi się coraz bardziej popularne. Lakiery hybrydowe można kupić w każdej drogerii, a aby je utwardzić niezbędna jest lampa. Do tej pory korzystałam z lampy, którą kupiłam z zestawem do nakładania tipsów. Niespecjalnie ją lubiłam, jest wielka, toporna, a na dodatek każdą hybrydę musiałam utwardzać w niej 2 minuty. O czarnych i białych lakierach lepiej nie wspominać- w większości marek te kolory wymagają odrobinkę dłuższego utwardzania. Kiedy przepaliła się jedna z żarówek prawie podskoczyłam z radości i zaczęłam poszukiwania mniejszej, bardziej kompaktowej lampy.

 


W ten sposób trafiłam na bardzo popularne teraz "mostki". Są malutkie, mieszczą się do torebki i można zabrać je ze sobą wszędzie, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Takie lampy, o różnej mocy, mają w swoich ofertach już wszystkie firmy oferujące produkty do manicure hybrydowego, jednak dzisiaj porozmawiamy sobie o tych najtańszych. Prosto z Chin.

Lampa jest malutka, w środkowej jej części umieszczone są trzy żaróweczki led o mocy 9W, która wystarcza aby utwardzić warstwę lakieru hybrydowego w zaledwie 30 sekund. Minusem, jeżeli chodzi o rozmiary tej lampy jest to, że żaróweczki mogą nie obejmować wszystkich paznokci, kiedy chcemy utwardzić lakier na 4 paznokciach na raz. Jednak nie jest to duży problem, wystarczy ułożyć palce tak aby wszystkie paznokcie były naświetlane przez lampę, lub, jeżeli to nie wychodzi, utwardzać po dwa paznokcie.

Kolejnym minusem posiadania takiej "otwartej" lampy jest to, że trzeba uważać na same lakiery i nie zostawiać ich zbyt blisko lampy, kiedy jest włączona, pod wpływem promieni mogą one nie nadawać się już do nakładania.





Na górze lampy umieszczony jest włącznik, po uruchomieniu lampy żarówki naświetlają paznokcie przez dokładnie 30 sekund, jeżeli potrzebujemy więcej czasu np. utwardzając czarny lub biały lakier, włączamy lampę kolejny raz. Podoba mi się opcja z takim mierzeniem czasu, dzięki temu nie potrzebuje dodatkowych narzędzi np. stopera, zegarka, wiem dokładnie ile czasu minęło. W mojej poprzedniej lampie nie było takiej opcji.

Wybierać możemy z mnóstwa kolorów, mój to oczywiście biały. Bardzo lubię białe gadżety i zazwyczaj kiedy kupując jakiś sprzęt mam wybór- wybieram kolor biały. Cena lampy nie przekracza zazwyczaj 30 złotych, już z przesyłką.

Lampa utwardza wszystkie lakiery hybrydowe. Jeżeli chcecie używać lampy także do utwardzania żeli robiąc tipsy to nie jest to dobry wybór. Nie jest to także dobry wybór dla osób robiących hybrydy "hurtowo", swoim klientkom. To lampa typowo do użytku domowego, wygodna kiedy robimy sobie hybrydy samodzielnie, prosta w użyciu i bardzo przyspieszająca cały proces manicure.



Polecam ta lampę każdemu, kto szuka lampy, która przyspieszy proces manicure w domu, kto lubi takie gadżety i wykonuje sobie hybrydy samodzielnie. Z taką lampą, kiedy nabierzecie wprawy, jesteście w stanie nałożyć lakiery hybrydowe w maksymalnie pół godzinki.
Viewing all 1532 articles
Browse latest View live