Quantcast
Channel: Agata Wełpa MakeUp: Blog o makijażu, kosmetykach i pielęgnacji.
Viewing all 1539 articles
Browse latest View live

NIEZBĘDNIK: BAZY

$
0
0

Bazy pod makijaż twarzy i oczu to moim zdaniem must have każdej miłośniczki makijażu. Chcemy aby makijaż był jak najbardziej trwały a jednocześnie bardzo często ten element makijażu jest pomijany. Późniejsze narzekania na podkład (kiedy nie nałożymy bazy a później nie utrwalimy go pudrem) nie mają sensu. Dobra baza to absolutna podstawa. 

Nie chcę polecać nikomu konkretnych kosmetyków pielęgnacyjnych, każdej cerze służy co innego, dlatego wspomnę tylko, że klasyczną bazę pod makijaż możecie z powodzeniem zastąpić kremem na dzień. W dzisiejszym Niezbędniku polecę za to bazy, które sprawdziły się u mnie i u moich koleżanek, przy różnych typach skóry. Podzielę bazy na trzy kategorie: bazy rozświetlające, bazy matujące oraz bazy kolorowe. 


BAZY ROZŚWIETLAJĄCE I NAWILŻAJĄCE

To moje ulubione bazy! Świetnie sprawdzają się przy mojej suchej cerze, dodają jej zdrowego blasku i świeżości. Są to bazy z rozświetlającymi drobinkami, czasami wyglądające wręcz jak rozświetlacz w płynie. Zdarzają się także bazy rozświetlające bez widocznych drobinek, delikatniejsze. Jedną z takich baz bez widocznych drobinek, którą lubię jest baza rozświetlająca P2. Baza w różowej tubce od P2 rozświetla bardzo delikatnie, w składzie ma substancje, które odbijają światło, dzięki czemu cera staje się świetlista, rozświetlona.

Kolejna baza rozświetlająca, którą uwielbiam to różowa baza HD z Inglota. To moja ukochana rozświetlająca baza! Przez jakiś czas używałam jej właściwie codziennie, z czasem zaczęłam dawać szanse innym bazą na stanie się moim ulubieńcem, zaczęłam używać nawilżającej bazySmashbox Primer Water. Baza Inglot ma w sobie delikatniutkie drobinki, które odbijają światło, dodatkowo różowy kolor pomoże kiedy cera sucha jest aż szarawa, zmęczona- różowa baza przywróci jej zdrowy odcień.

Ostatnia baza rozświetlająca, którą bardzo lubię to już propozycja dla lubiących mocny blask. Mowa tu o bazie Loreal Lumi Magique, która wygląda prawie jak rozświetlacz w płynie... Przy pierwszym nałożeniu tej bazy miałam pewne wątpliwości, kiedy nałożyłam ją na twarz wyglądałam jak wysmarowana rozświetlaczem, po nałożeniu na nią podkładu okazuje się jednak, że wprawdzie jest to rozświetlenie większe niż przy bazach P2 czy Inglot, jednak nadal piękne i idealne na wyjścia.

Podsumowując, bazy rozświetlające i nawilżające, które polecam to:
▷ Smashbox Primer Water
▷ P2 Perfect Face (w różowym opakowaniu)
▷ Inglot HD Pink
▷ Loreal Lumi Magique


BAZY MATUJĄCE

Bazy matujące to najczęściej silikonowe bazy, których zadaniem oprócz zmatowienia cery jest też wypełnienie porów a przez to wygładzenie skóry. To bazy idealne dla cer tłustych, z rozszerzonymi porami, dzięki nim skóra wygląda idealnie i po nałożeniu podkładu prezentuje się perfekcyjnie. Jedną z tego typu baz, którą lubię, jest baza Kobo Make Up Primer. To baza z niższej półki cenowej, jednak sprawdza się bardzo dobrze. Podobnie sprawdza mi się baza Wibo Primer Base.

Kolejną bazą, którą z czystym sumieniem mogę polecić jest baza silikonowa Sephora. Baza Sephory jest jedwabista, pięknie wygładza skórę i matuje ją, makijaż utrzymuje się na niej wiele, wiele godzin. Niestety nie mam jej w tej chwili, ale miałam miniaturkę i zachwyciła mnie baza Porefessional marki Benefit, która idealnie wypełnia pory i pozostawia skórę bez wad.

Bazy matujące/ silikonowe, które polecam:
▷ Kobo Make Up Primer
▷ Wibo Primer Base
▷ Benefit Porefessional
▷ Sephora

BAZY KOLOROWE

Jeżeli chodzi o kolorowe bazy nie mam za wiele baz do pokazania. Mam wszystkie kolorowe bazy HD z Inglota i jestem z nich zadowolona, o kolorowych bazach pisałam tu, z kolei tu pisałam o kolorowych korektorach. Dowiecie się z tych postów jaki kolor bazy czy korektora tuszuje konkretną zmianę na skórze. Najczęściej borykamy się z zaczerwienieniami, to one najbardziej przeszkadzają nam na co dzień i to przekłada się na kosmetyki, które możemy znaleźć w drogeriach- najczęściej z baz kolorowych spotkacie bazą zieloną. Z bazami kolorowymi nie można przesadzić, aby nie wyglądać później dziwnie.

Polecam:
▷ Bazy kolorowe Inglot HD


Mam olbrzymią nadzieje, że przyda się Wam ten mały przegląd baz, które sprawdziły się u mnie. W komentarzach piszcie jakie bazy lubicie.

SEE SEE MASKA Z BŁOTEM Z MORZA MARTWEGO

$
0
0

Jak już kiedyś wspominałam, jeżeli kupuje maseczki to są to najtańsze maseczki w saszetkach, głównie nawilżające. Od dawna jednak miałam ochotę przetestować maseczkę z błotem, nie mogłam się zdecydować, aż z pomocą przyszło mi pudełeczko BeGlossy w którym znalazłam maskę See See z błotem i z minerałami z Morza Martwego. SeeSee to Izraelska marka kosmetyków pozbawionych parabenów, sztucznych zapachów oraz olei mineralnych. 

Maska jest pięknie "podana", na pewno zauważyłyście, że mam słabość do ładnych opakowań kosmetyków. Lubię kiedy kosmetyk ładnie wygląda, przyjemniej mi się wtedy z niego korzysta. Nie przepadam za tandetnymi opakowaniami, które wyglądają jakby po kilku użyciach miały się rozlecień. Maska SeeSee zamknięta jest w plastikowym, solidnym słoiczku w uroczym turkusowym kolorze, napisy i nakrętka są w odcieniach brązów, wszystko kolorystycznie pięknie do siebie pasuje. Nakrętka odkręca się łatwo, jednak słoiczek zakręca się na tyle mocno, że sam na pewno się nie otworzy. 


Co dobroczynnego znajdziemy w składzie maski SeeSee?
▷ Woda z Morza Martwego- bogata w aż 21 minerałów
▷ Sól z Morza Martwego- sól potasowo- magnezowa bogata w mikroelementy wnikające głęboko w skórę
▷ Błoto z Morza Martwego- reguluje pracę gruczołów łojowych, oczyszcza skórę, przyspiesza procesy regeneracyjne i łagodzi stany zapalne.
▷ Olej z róży, olej z mięty pieprzowej, olej ze słodkich migdałów, olej jojoba

Maseczki z błota świetnie wpływają na pracę skóry, gruczołów łojowych, oczyszczają z toksyn i wspomagają regeneracje skóry. Efekty po użyciu maski błotnej powinny być widoczne już po pierwszym razie. To w teorii, zaraz sprawdzimy jak oceniam działanie tej maski w praktyce.


Maska ma konsystencje gęstej pasty, nie jest ani za gęsta ani za rzadka. W kontakcie ze skórą maska lekko się rozgrzewa dzięki czemu bardzo łatwo rozprowadza się ją na twarzy, po paru chwilach maska zastyga. Przy cerze tłustej można stosować ją nawet dwa razy w tygodniu po 10-15 minut, z kolei jeżeli skóra jest sucha wystarczy nakładać ją raz w tygodniu na 5-10 minut. Maska ma błotnisty zapach, trochę kojarzy mi się z zapachem w parku po deszczu, to zapach takiej przesiąkniętej wodą ziemi, jej kolor też nie wygląda za pięknie- jest błotnisto/szarawy. Jednak ani jej wygląd ani zapach nie są najważniejsze. Najważniejsze jest jej działanie.

Po kilku minutach resztki maski ściągam z twarzy zwilżonym wacikiem, myję twarz i nakładam krem nawilżający. Po ściągnięciu maski skóra jest miękka, i gładka, takie efekty widać było już po pierwszym użyciu. Po kilku użyciach zauważyłam, że skóra zaczyna wyglądać lepiej, jest bardziej jędrna, wydziela mniej sebum, pory są mniej widoczne. Stan skóry widocznie się poprawia.


Maska SeeSee to najlepszy kosmetyk jaki znalazłam we wrześniowym pudełku BeGlossy, jestem z niej bardzo zadowolona i na pewno sięgnę po kolejne maski z błotem. Macie swoje ulubione? Co myślicie o masce SeeSee?

POMARAŃCZOWE, JESIENNE USTA & BROKATOWA KRESKA | PIĘKNA JESIENIĄ #1

$
0
0

Kiedy przeczytałam o akcji Karoliny z bloga Pasje Karoliny"Piękna jesienią" od razu wiedziałam, że wezmę w niej udział! Co tydzień każda z uczestniczek opowie o swoich jesiennych przyzwyczajeniach, sposobach na jesienny relaks (i chandrę), ulubionych kosmetykach do makijażu, paznokci... Pojawi się wszystko co jesienne! Wszystko co musicie wiedzieć o akcji "Piękna jesienią" znajdziecie na blogu Karoliny.


Kocham jesienne makijaże, jesienne kolory, jesienne kolekcje cieni i jesienne usta. Jesienią malujemy się trochę więcej, to prawda, jednak są takie dni- zimne, ciemne i deszczowe, kiedy rano za nic nie możemy wyjść spod ciepłej kołdry. W takie dni na pewno nie sięgniemy po cienie i nie będziemy kombinować z ciekawszym makijażem oczu. Nie ma szans! Nie kiedy możemy wygrzać się pod ciepłym kocem dodatkowe 10 minut. W takich chwilach warto pomyśleć o bardzo szybkim, ale nadal efektownym makijażu. Co powiecie na brokatową kreskę i usta w odważnym, jesiennym odcieniu pomarańczu? Mój jesienny makijaż (tak, ten który zobaczycie na filmiku) zajmuje nie więcej niż 15 minut! Jeżeli macie wprawę w malowaniu kreski, a wiem, że kreska to ulubiony codzienny makijaż wielu dziewczyn ten makijaż zajmie Wam chwilkę!





MAKIJAŻ TWARZY

Makijaż zaczynam od bazy, na co dzień jest to lekka baza w mgiełce Smashbox Primer Water, lubię ją bo to najlżejsza baza jaką można sobie wymarzyć. Nawilżoną wcześniej kremem skórę spryskuje dwa- trzy razy dzięki czemu jest ona lepiej przygotowana na nałożenie makijażu. Podkład wygląda o wiele lepiej nałożony na tak przygotowaną skórę. Latem na co dzień jeżeli nie muszę nie nakładam podkładu, co innego jesienią, nie rozstaję się z dwoma moimi ulubieńcami- Inglot HD w odcieniu 71, który daje odrobinę bardziej matowe wykończenie i Paese Long Cover Fluid 01, który lekko rozświetla cerę. Jesienią zdarzają mi się dni kiedy mam wrażenie, że nic nie przykryje moich cieni pod oczami! Jednak od kiedy poznałam korektor Full Cover MUFE nie znam już tego problemu. Cera wygląda idealnie! Aby wszystko utrwalić używam pudru bambusowego Paese, idealne utrwalenie na wiele godzin. Aby dodać sobie odrobinę koloru i blasku używam bronzera Artdeco nr 21 (piękny, chłodny odcień) oraz rozświetlacza w sztyfcie Golden Rose 01. Rozświetlacz odkryłam niedawno, ale jeżeli jesienią brakuje Wam blasku ten kosmetyk to strzał w dziesiątkę! Jest to produkt kremowy, dzięki czemu nałożony pod koniec makijażu daje piękne rozświetlenie, które wydaje się lekko "mokre", skóra wygląda zdrowiej i bardziej promiennie. 

MAKIJAŻ BRWI 

Kiedy makijaż twarzy skończony szybko przechodzę do brwi. Podkreślone brwi dają więcej niż jakikolwiek inny element makijażu, bez podkreślonych brwi człowiek wygląda dziwnie, nienaturalnie (no chyba, że ma szczęście i swoje brwi ma idealne). Mój makijaż brwi jest bardzo prosty, na co dzień używam tylko kredki Smashbox Brow Tech To Go w odcieniu "Taupe" (obiecuje, że niedługo opowiem o niej więcej!), z jednej strony jest kredka w trójkątnym kształcie, którą idealnie wypełnicie luki w brwiach i nadacie im idealny kształt, z drugiej strony kryje się żel do brwi, którym utrwalicie ułożenie włosków. Na co dzień wystarcza mi taki makijaż brwi, przyznam się jednak, że na filmiku dodałam pomadę do brwi Inglot, a ich dolną linię wyrównałam korektorem Maybelline Fit Me, te dwa kosmetyki pomagają osiągnąć efekt, który dobrze wygląda na zdjęciach (na przykład kiedy wychodzicie gdzieś wieczorem).

MAKIJAŻ OCZU

Myśląc o codziennym szybkim makijażu widzę makijaż, który można wykonać szybko, a jednocześnie pięknie wygląda w świetle dziennym i sztucznym (na przykład jeśli pracujecie w sklepie i większość czasu spędzacie w sztucznym oświetleniu). Nie wyobrażam sobie jesiennego makijażu bez bazy, kiedy w dzień zdarza się deszcz, jest wilgotno nic tak nie przedłuży trwałości cieni. Moja idealna baza to Inglot Eyeshadow Keeper, która pokazywałam Wam kilka postów temu. Na nią szybko nakładam beżowy cień, a nad załamaniem powieki rozcieram jasno-szary albo szaro-brązowy, żadnego skomplikowanego cieniowania. Na linię wodną beżowa kredka aby ukryć oznaki zmęczenia (Max Factor Kohl Pencil jest idealna) i malujemy kreskę! To główny element makijażu, najpierw maluje kreskę czarnym eyelinerem Inglot 77 a następnie dodaje brokatowy czarny eyeliner Golden Rose. Na koniec ulubiona mascara.

MAKIJAŻ UST

Tu mamy pełną dowolność! Na jesienne usta mam milion pomysłów, kilka z tych bardziej dziennych możecie znaleźć TU. Tym razem postawiłam na kolor pomiędzy makijażem dziennym a wieczorowym- odważny, "dyniowy" pomarańcz. I makijaż jesienny gotowy!



Na jaki makijaż stawiacie jesienią? Używacie tych samych kosmetyków, których używałyście latem czy coś zmienia się w Waszym makijażu?

DWIE POMADKI IDEALNE NA HALLOWEEN

$
0
0

Kto jest fanem Halloween? Uwielbiam ten dzień, przebieranki i Halloweenowe imprezy. Jeżeli wybieracie się gdzieś a nie będziecie miały czasu zrobić pełnego Halloweenowego makijażu, musicie wypróbować pomadki, które dzisiaj Wam pokażę. 

Nie musicie przebierać się za Zombie ani Wampira kiedy wybieracie się ze znajomymi do pubu w Halloween, tak na prawdę nic nie musicie robić. Jeśli jednak chcecie wprowadzić element Halloweenowy do makijażu, sprawdzą się sine i czarne kolory pomadek, które nawet jeżeli reszta makijażu ogranicza się do czarnej kreski na oku, będą oddawać klimat Halloween. 

Obie pomadki, które zaraz pokażę to pomadki matowe w płynie marki MUA. Nie miałam wcześniej innych kosmetyków tej firmy, dlatego nie wiedziałam jakiej jakości się po nich spodziewać. Pomadki nie są idealne, nałożone jedną warstwą pozostawiają prześwity, z kolei dwie to czasami za dużo. Najlepiej nakładać je pędzelkiem do ust, bardzo precyzyjnie i powoli. Wielką zaletą tych pomadek jest ich cena, przez odcienie to pomadki na raz, może dwa razy, nie będziecie ich używać na co dzień, więc cena 15 złotych na pewno zachęca.


Pomadki MUA Velvet Lip Lacquer mają konsystencję rozwodnionego musu. Aplikator w pomadce jest bardzo prosty, to taka prosta pałeczka, którą ciężko dokładnie nałożyć pomadkę. Lepiej wybrać dobry pędzelek do ust aby chociaż obrysować precyzyjnie kontur ust a później wypełnić je używając aplikatora.

Pierwszy kolor to Symphomic, średni odcień fioletu o sinawym zabarwieniu. Idealny do stylizacji wampirzych oraz duchów, jednak bez większej stylizacji także przywodzi na myśl Halloween. Drugi kolor to stuprocentowa czerń czyli esencja Halloweenowego makijażu, ten kolor ciężko idealnie nałożyć, ale jak już się uda wygląda obłędnie. Zobaczcie jak pomadki wyglądają na ustach:

 

Lubicie takie akcesoria na Halloween? Wybieracie się gdzieś?

BINGO SPA | OLADI.PL

$
0
0

Oladi.pl to jedna z największych internetowych galerii, znajdziecie tu ciuchy, kosmetyki, dodatki (łącznie ponad 300 000 produktów!) ale także porady kosmetyczne i modowe. Wszystko co kochają kobiety w jednym miejscu. 


Z Oladi przywędrował do mnie zestaw trzech kosmetyków Bingo Spa. Nigdy nie używałam produktów tej marki, jedyne co mi się z nią kojarzyło to seria (delikatnie mówiąc) nietrafionych haseł reklamowych o których więcej przeczytacie na blogu Kosmetyczne Sekrety. Nie chciałam jednak zrażać się do kosmetyków i przetestowałam trzy produkty z serii Silk: szampon, mleczko do kąpieli oraz eliksir do kąpieli SPA. 


Kosmetyki były uroczo zapakowane, widać, że Oladi dba o szczegóły. Lubię kiedy wszystko jest dopracowane w ten sposób- do ostatniej fioletowej kokardki różowym opakowaniu płynu do kąpieli. A płyn do kąpieli, a raczej Eliksir do kąpieli SPA, czy spełnił moje oczekiwania? Lubię gorące kąpiele, szczególnie jesienią i zimą moje kąpiele są dłuższe i lubię umilać je sobie najróżniejszymi, pięknie pachnącymi płynami do kąpieli. Eliksir BingoSpa mocno się pieni i pachnie jakby różami, a może to inne kwiaty? Skóra po takiej kąpieli, wzbogaconej dodatkowo mleczkiem pod prysznic z jedwabiem z tej samej serii, jest wyjątkowo gładka i nawilżona. Nie mam nic do zarzucenia tym produktom.

Trzeci produkt to szampon z jedwabiem, niestety moje włosy nie polubiły go. To czego wymagam od szamponu to mycie włosów i nie robienie z nich "siana". Niestety po myciu tym szamponem, włosy stały się sianowate, skołtunione, bardzo ciężko było je rozczesać (mimo nałożenia odżywki). Jestem na nie i na pewno nie wrócę do tego szamponu.

 


Koniecznie dajcie znać co sądzicie o kosmetykach Bingo Spa. Słyszałyście już wcześniej o Oladi.pl?

OCZYSZCZANIE PORÓW W TRZECH KROKACH | 3 STEPS BIOAQUA | BORN PRETTY STORE

$
0
0

Born Pretty Store to sklep, który stale mnie zaskakuje. Wśród rzeczy kiepskiej jakości, czasami tandetnych, można odnaleźć tak prawdziwe perełki. Ostatnim razem kiedy przeglądałam ich nowości spodobały mi się trzy produkty: paleta farb do ciała , zestaw do wybielania zębów oraz trzy etapowy zestaw z maseczką oczyszczającą pory o którym dzisiaj opowiem. 



Zestaw do oczyszczania porów z Born Pretty Store składa się z kosmetyków. Każdy odpowiedzialny jest za kolejny etap oczyszczania. Jak to w Azjatyckich kosmetykach bywa opakowania są prześliczne. W zestawie są dwie buteleczki i jedna tubka w słodkich, pastelowych kolorach z cyferkami oznaczającymi etapy oczyszczania i... zabawnymi grafikami nosa, który najpierw pełen jest zanieczyszczonych porów, następnie są one wystawione na działanie maseczki aby na trzeciej buteleczce nos mógł być idealny. Tak samo powinno być w praktyce. Sprawdźmy! 

STEP 1 

Pierwsza, szara buteleczka pełna jest rzadkiego płynu, który kojarzy mi się z tonikiem. Na opakowaniu nie ma składu, trzeba więc trochę zgadywać co z tym zrobić. To chyba najmocniej przeraża mnie w chińskich kosmetykach, mam jednak nadzieje, że produkty sprzedawane w sklepie internetowym różnią się od podróbek z Aliexpress i, że nie ma tam szkodliwych składników (o tym co można znaleźć w chińskich podróbkach w połowie TEGO artykułu).  Ok, zaryzykowałam i przetarłam nos tym tonikiem. Na tym etapie nie zauważyłam właściwie żadnego działania.



STEP 2

Skoro zaryzykowałam nakładając na twarz pierwszy krok tego oczyszczania, musiałam pójść dalej i przejść do kroku drugiego. W różowej tubce kryje się czarna maseczka, według opisu rysunkowego oczyszczająca pory. Nałożyłam ją na nos i czekałam. W pierwszej chwili czuć lekkie ściągnięcie, po paru minutach maseczka zastyga i można ją zdjęć z nosa. Nie wiem czy to efekt tego, że nie mam problemów z porami, jednak i na tym etapie nie zauważyłam specjalnych efektów. Ok, nos był nieco gładszy, jednak taki sam efekt miałam po nałożeniu maski błotnej SeeSee.





STEP 3 

Ostatni etap to przemycie noska ostatnim płynem. W niebieskiej buteleczce zamknięty jest bardziej żel niż płyn. Odrobinkę nabrałam na wacik i przemyłam nos. Efekt z zastosowania wszystkich trzech kroków nie zadowolił mnie, jednak nie mam problemów z wągrami, myślałam jednak, że oczyszczanie porów nikomu nie zaszkodzi. Efekt jest taki, że nos jest gładki więc może jakieś zanieczyszczenia maseczka wyciągnęła?



Używałyście już takich Azjatyckich kosmetyków? Macie swoje ulubione kosmetyki z Azji?

JESIENNY MAKIJAŻ NA WIECZÓR | BRĄZY Z FIOLETOWYM AKCENTEM

$
0
0
Ostatni codzienny, jesienny makijaż w październiku, a to dlatego, że... w poniedziałek zaczynamy tydzień Halloween w trakcie którego pokaże aż siedem propozycji makijaży na tegoroczne Halloween. Mam nadzieje, że spodoba się Wam taki pomysł. A dzisiaj jesienne brązy i mocny fioletowy akcent na dolnej powiece.




B R W I:
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Inglot Brow Pomade 11
Maybelline Fit Me 15

O C Z Y:
Inglot Eyeshadow Keeper
Inglot What a Spice Eyeshadow 300
Morphe Picasso Palette
Inglot Pigment 115
Maybelline Kajal Pencil
Lovely Lash Extension Mascara

T W A R Z:
Loreal Lumi Magique
Bourjois Healthy Mix 52
Inglot Liquid Highlighter
Make Up For Ever Ultra HD Y23
Inglot HD 43 Powder
Maybelline Master Strobing Stick

U S T A:
Inglot Matte HD What a Spice 37


 
 
 

BE GLOSSY: PAŹDZIERNIK 2016

$
0
0

Październikowe pudełko BeGlossy to beYOUtiful. Kiedy zobaczyłam tą nazwę, pięknie pomalowaną modelkę, a na dodatek BeGlossy zdradziło pierwszy produkt, który będzie w pudełeczku (rękawica do demakijażu Glov) byłam pewna, że w pudełeczku znajdą się produkty do makijażu. Czerwona pomadka (jak u modelki na ulotce) czy jesienne cienie do oczu. Kiedy otworzyłam pudełko byłam więc lekko zawiedziona (tak, kosmetyków do makijażu brak), jednak przyjrzałam się im bliżej i większość z nich przyda mi się, a o to przecież chodzi.


ZOBACZCIE POPRZEDNIE PUDEŁKA BE GLOSSY:
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień


GLOV QUICK TREAT LIMITED COLOR EDITION 
Cena: 14,99 zł (produkt pełnowymiarowy)

Jeżeli czytacie mojego bloga już jakiś czas i śledzicie posty o pudełeczkach BeGlossy wiecie, że rękawica (naparstek) Glov pojawiła się już w Czerwcowym pudełku. Wtedy byłam bardzo zadowolona, na pewno i tej będę chętnie używać, jednak wolałabym aby w jej miejsce pojawiło się coś nowego. To co broni obecność Glov w kolejnym pudełku w tak krótkim czasie to uroczy kolor, tym razem Glov jest różowy niczym grzywa jednorożca który jest na jego opakowaniu.

 

LAMBRE BODY CREME WINTER EDITION
Cena: 49,90 zł (Pełnowymiarowy produkt)

Lubię pięknie pachnące kosmetyki a ten balsam do ciała pachnie jak święta. Całe szczęście, że są już coraz bliżej! Po wsmarowaniu tego balsamu pachnę jabłkiem z cynamonem, mniam mniam. Balsam szybciutko się wchłania, nie lepi się, na pewno zużyje go z przyjemnością.


WELLA LUMINOUS REBOOST MASK
Cena: 59 zł (Miniaturka)

Miniaturka maski do włosów Wella to produkt, który zainteresował mnie najbardziej. Lubię testować kolejne produkty do pielęgnacji włosów, bardzo często je zmieniam. Moje włosy są suche, często się kołtunią, ciężko je ujarzmić, potrzeba im dużo odżywienia i nawilżenia- po aplikacji takich produktów prezentują się najlepiej. Maska Wella zawiera ekstrakt z białej herbaty oraz olejki, dzięki którym ma ona spotęgować blask włosów a także wypełnić ich strukturę. Jeżeli się sprawdzi, możliwe, że sprawię sobie pełnowymiarowe opakowanie.


EFEKTIMA PEELING + MASKA DO RĄK
Cena: 2,65 zł (Pełnowymiarowy produkt)

Moje ręce są suche i zniszczone, ich przesuszenie nasila się szczególnie teraz kiedy jest coraz zimniej, dlatego właściwie nie rozstaje się z kremem do rąk- zawsze jeden stoi w łazience, jeden koło łóżka a kolejny noszę ze sobą w torebce. Od czasu do czasu przydaje im się jednak mocniejsze nawilżenie, dlatego jestem bardzo ciekawa tego duetu. Na początek należy wykonać peeling i spłukać go letnią wodą a następnie nałożyć na dłonie maskę na około 15 minut (aby efekt był jeszcze lepszy producent zaleca nałożenie rękawic).


GARNIER MASKA KOMPRES SUPER NAWILŻENIE DLA SKÓRY ODWODNIONEJ 
Cena: 8,99 zł (Produkt pełnowymiarowy)

Maska Garnier ma dać efekty jak po tygodniu regularnego stosowania kremu nawilżającego w zaledwie 15 minut. Brzmi dobrze? Mam nadzieje, że maska dobrze zadziała na moją suchą skórę. 


Nie jest to najlepsze pudełko BeGlossy, ale nie jest także najgorsze i moim zdaniem nie zasługuje na aż tak krytyczne komentarze jakie widziałam na Facebooku. Wszystkie kosmetyki, które były w pudełeczku beYOUtiful na pewno mi się przydadzą, jedynie rękawice Glov można byłoby zamienić na coś innego, jednak ostatecznie pudełko "daje radę". Co myślicie o październikowym pudełku?

WCIERKA JANTAR | JAK DZIAŁA NA MOJE WŁOSY?

$
0
0

Najpopularniejsza odżywka do włosów? Najczęściej polecana odżywka do włosów? Odżywka, którą najciężej znaleźć w drogeriach? Odpowiedź na te wszystkie pytania jest jedna: odżywka z wyciągiem z bursztynu Jantar. Jesienią moje włosy przechodzą wielką zmianę, o ile latem nie mam z nimi żadnych problemów, o tej porze roku wszystko się zmienia. Włosy mocno się elektryzują, wypadają, są osłabione. Potrzeba im odrobinę innej pielęgnacji, przede wszystkim wzmocnienia i odżywienia.


Wcierka Jantar jest najczęściej polecaną odżywką na tego typu problemy. Nigdy wcześniej jej jednak nie używałam i nie wiedziałam jakich efektów się spodziewać. W internecie można znaleźć informacje, że wcierka poprawia stan skóry głowy, cebulek włosów i wpływa korzystnie na ogólny wygląd włosów. Zobaczymy czy i tym razem internet ma racje.

OPAKOWANIE

Zacznę od opakowania. Niestety nie widziałam jego starej wersji, ale, jak czytałam, wcześniej buteleczka była szklana, ciężka i ogólnie niewygodna. Nowa buteleczka jest plastikowa i ma bardzo wygodny aplikator. Aplikator to taki wydłużony spryskiwacz, dzięki któremu sprawnie nałożymy odżywkę u nasady włosów i wmasujemy w skórę głowy.

Nowa buteleczka jest ciemnobrązowa, dzięki czemu nie przepuszcza tylu promieni słonecznych co przezroczyste opakowania. Promienie słoneczne mogą wpływać na utlenianie się związków zawartych w kosmetyku. 

Buteleczka ma pojemność 100ml i taką ilość kosmetyku powinnyśmy zużyć w ciągu pół roku.


STOSOWANIE I EFEKTY

Producent zaleca stosowanie odżywki codziennie przez minimum cztery tygodnie (a później 2 razy w tygodniu). Po tych czterech tygodniach powinnyśmy zauważyć poprawę stanu włosów. Przyznam się, że u mnie z taką systematycznością trochę kiepsko, często wracam z pracy około 22 i najzwyczajniej w świecie nie chce mi się poświęcać więcej czasu na pielęgnacje włosów, zapominam o tym i tak dalej. Na pewno to znacie.


SKŁAD

Wcierka Jantar jest bardzo często polecana w internecie, to kosmetyk, który już właściwie nie potrzebuje reklamy- reklama nakręca się sama. Dziewczyny chwalą ją za szybkie efekty, które są zasługą świetnego składu odżywki. Jantar zawiera mnóstwo ekstraktów roślinnych, na opakowaniu znajdziecie informacje, że przez nie może wytrącać się osad, to dlatego przed użyciem odżywki należy ją wstrząsnąć.

SKŁADNIKI AKTYWNE:
  • Bursztyn- pielęgnuje, wzmacnia, odżywia włosy oraz chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych
  • Trichogen- stymuluje wzrost włosów, przedłuża cykl życia włosa
  • Witaminy A, E, F- regenerują, odżywiają, odbudowują strukturę włosa
  • Polyplant Hair- wzmacnia słabe włosy, ogranicza wypadanie, poprawia kondycje skóry głowy i cebulek włosowych
  • D-Pantenol- nawilża, łagodzi podrażnienia skóry głowy
 

KONSYSTENCJA I ZAPACH

Odżywka ma bardzo specyficzny zapach. Jeśli mam być szczera, bardzo go polubiłam, jednak wiem, że może drażnić. Zapach jest typowo męski, przypomina mi zapach wody po goleniu albo męskich żeli pod prysznic. Zapach bardzo szybko znika, czuć go właściwie tylko przy aplikacji. Już po paru chwilach ulatnia się.

Wcierka ma konsystencje odrobinę gęstszą niż woda.

MOJA OPINIA

Pierwsze efekty zauważyłam już po tygodniu stosowania. Włosy, które wcześniej wypadały kilogramami teraz są jakby mocniejsze, dużo mniej zostaje ich na szczotce podczas czesania. Obecnie używam wcierki czwarty tydzień i wydaje mi się, że coś tam zaczyna się pojawiać, jakieś nowe, malutkie włoski. Mam nadzieje, że jeżeli będę używać jej dalej włosy bardziej widocznie się zagęszczą. Wcierka może obciążać włosy, możliwe, że podczas używania jej włosy będzie trzeba częściej myć.

Z negatywnych efektów jakie zauważyłam muszę wspomnieć o przesuszeniu włosów, nie u każdego może się ono pojawić i z analizy składu wynika, że nie powinno pojawić się wcale a jednak moje włosy po rozpoczęciu kuracji z Jantar mocno się wysuszyły. Warto mieć to na uwadze. Przez przesuszenie skóry głowy i włosów były one podczas stosowania odżywki bardziej podatne na kołtunienie się. Mam długie włosy, które aby dobrze wyglądały muszą dostać odżywkę, która wygładzi je, dzięki czemu będą się łatwiej rozczesywać i później w ciągu dnia nie będą się plątać. Jednak to jedyna wada jaką znalazłam więc jej to wybaczam.

CENA I DOSTĘPNOŚĆ

Wcierkę kupić można w drogeriach, aptekach, czasami w marketach (np. Biedronka) oraz w sklepie internetowym Farmona. Jej cena nie przekracza 10zł.


Wcierka Jantar przyczynia się do poprawy stanu moich włosów, nie spodziewałam się efektów natychmiast, jednak pojawiły się bardzo szybko, co bardzo mnie cieszy. Jeżeli szukacie produktu, który poprawi kondycje włosów, które dzięki niemu będą rosnąć szybciej, z całego serca polecam wcierkę Jantar.

KONKURS

A teraz najważniejsza informacja. Może znacie już odżywkę Jantar? Jeżeli używałyście jej i wiecie jakie efekty daje napiszcie w komentarzu co o niej myślicie! Jeżeli chcecie wziąć udział w konkursie pamiętajcie aby swój komentarz zacząć od słów "Moja przemiana z Jantar...".  

Co i jak możecie wygrać? 
Ten wpis będzie brał udział w konkursie na stronie Farmony. W konkursie trzeba głosować na wpis, który najbardziej Wam się spodoba. Osoba która wygra otrzyma jedną ze wspaniałych nagród, taką samą nagrodę otrzyma także czytelnik bloga, który weźmie udział w konkursie na najlepszy komentarz ("Moja przemiana z Jantar..."). 

Nagrody:
  • Trzydniowy pobyt (2 noclegi) w Hotelu Farmona Biznes&SPA dla dwóch osób z pakietem zabiegów i kolacją dla dwojga
  • Karta podarunkowa do sklepu answear.com o wartości 600zł + zestaw kosmetyków Jantar
  • Karta podarunkowa do sklepu answear.com o wartości 400zł + zestaw kosmetyków Jantar
  • Zestawy kosmetyków Jantar- nagroda pocieszenia dla 10 uczestników
Mam nadzieje, że weźmiecie udział w konkursie i, że... będziecie głosować na mnie aby wygrać nagrody dla siebie. Konkurs rusza 28.10 na stronie Jantar, ale komentarze piszcie już teraz. 

Lubicie kosmetyki Jantar?

INGLOT POMADKI MATTE HD WHAT A SPICE 27, 37 | PIĘKNA JESIENIĄ #2

$
0
0

Z drugim postem akcji Piękna Jesienią zdążę dosłownie na ostatnią chwilę! Długo nie mogłam jednak wymyślić jak "ugryźć" ten temat. Temat drugiego tygodnia to "Usta", z założenia powinnam pokazać tu moje ulubione jesienne pomadki, jednak zrobiłam to już jakiś czas temu, moje ulubione pomadki na jesień możecie zobaczyć tu.

Po namyśle doszłam do wniosku, że zamiast pokazywać Wam kolejne jesienne pomadki, które lubię, pokażę bardzo obiecujące jesienne nowości. Jakiś czas temu pokazywałam już cienie z kolekcji Inglot What a Spice, wtedy pokazałam pełną kolekcję, dzisiaj pokażę Wam dwie warte uwagi pomadki Matte HD z tej samej kolekcji. Pełna gama kolorystyczna to dziesięć jesiennych kolorów pomadek, u mnie zobaczycie dwie, które po pierwszych oględzinach spodobały mi się najbardziej. Jedna z nich powoli staje się moim październikowym ulubieńcem, używam jej prawie codziennie! 

INGLOT MATTE HD WHAT A SPICE #27

Kolor 27 to taka przybrudzona czerwień, kojarząca mi się odrobinę z jarzębiną. Odcień jest lekko szary, co ostatnio jest bardzo modne w pomadkach. Dla mnie to idealna czerwień, jednak ja lubię mocne i niecodzienne kolory, dlatego spodziewam się, że dla wielu kobiet będzie to kolor zbyt ciemny. Jest to odcień raczej neutralny. 

 
 

INGLOT MATTE HD WHAT A SPICE #37 

Drugi kolor to bardzo modny w tym sezonie szary-brąz. Kolor w którym nie każdy będzie czuł się dobrze. Mi ten kolor podoba się najbardziej z całej jesiennej kolekcji i pewnie będziecie mogły jeszcze raz zobaczyć go w ulubieńcach miesiąca bo uwielbiam ten kolor i używam go właściwie codziennie. 

 
 

Mam jeszcze kilka pięknych kolorów upatrzonych w tej jesiennej kolekcji Inglota, większość kolorów to odcienie brązów, czerwieni, jest też śliczny zgaszony róż nad którym bardzo się zastanawiam i myślę, że w końcu będzie mój... Jak podobają się Wam kolory #27 i #37? Lubicie matowe pomadki Inglot Matte HD?

DARK BUTTERFLIES | HALLOWEEN 2016

$
0
0

Halloween to moje ulubione święto w roku! Nie przez dzieciaki chodzące po domach i zbierające słodycze, ale przez makijaże jakie można na tą okazje stworzyć. Uwielbiam kombinacje z Halloweenowymi makijażami, nie wszystkie muszą być krwawe, mogą to być także postacie za które od dawna mieliście ochotę się przebrać. Niektóre mogą być tajemniczymi postaciami rodem z baśni... Zobaczcie moją postać inspirowaną światem motyli:




B R O W S:
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Inglot Brow Pomade 11
Maybelline Fit Me 15

E Y E S:
Urban Decay Electric Palette
Morphe Picasso Palette
Maybelline Master Precise Curly Eyeliner
Catrice Zensibility Eyeliner
Vipera 104 Pigment
Inglot Eyeliner 76
Too Faced Better Than Sex Mascara

F A C E:
Smashbox Primer Water
Inglot HD 71 Foundation
Make Up For Ever Ultra HD Y23
Inglot HD 503 Powder
Inglot HD 43 Powder
Inglot HD 505 Powder
The Balm Mary Lou Manizer

L I P S:
MUA Velvet Lip Potent


 

 

KRWAWY UŚMIECH | HALLOWEEN 2016

$
0
0

Wczorajsza propozycja to postać Królowej Motyli, dzisiaj z kolei zaproponuje Wam coś bardziej krwawego- rozerwany uśmiech. To bardzo łatwy makijaż do wykonania którego będziecie potrzebowały jedynie kleju do rzęs, chusteczki oraz sztucznej krwi. Zobaczcie same:






CO BĘDZIE POTRZEBNE:
Kryolan Liquid Latex lub Klei do rzęs DUO
Chusteczka higieniczna
Snazaroo czarna i czerwona farba do ciała
Sztuczna krew np. Kryolan FX Blood




SCARY CLOWN | HALLOWEEN 2016

$
0
0

Kolejna propozycja na Halloween to Klaun morderca, jeżeli znacie kogoś kto boi się Klaunów tak jak ja, na pewno mocno przestraszy go takie przebranie. Sprawdźcie film na Youtube:




CO BĘDZIE POTRZEBNE:
Revlon Color Stay 120
Duo Klej do rzęs
Snazaroo Red, Black, White
Kryolan FX Blood
Black Matte Eyeshadow

ZOBACZ TEŻ INNE HALLOWEENOWE MAKIJAŻE:

Mroczna Królowa Motyli
Rozcięty uśmiech





JESIENNE PAZNOKCIE | PIĘKNA JESIENIĄ #3

$
0
0

W akcji Piękna Jesienią czas na paznokcie. Od wielu miesięcy na moich paznokciach królują hybrydy, bardzo dawno nie używałam zwykłych lakierów, no chyba, że kolor bardzo mi się spodobał, ale nawet wtedy zwykły lakier nakładałam na paznokcie przedłużone z pomocą Semilac Hard. Dzisiaj pokażę Wam jakie paznokcie będę nosić przez większą część listopada. 



Do wykonania mojego jesiennego manicure potrzebowałam lakieru hybrydowego Semilac Hard (mój to wersja White, która ani trochę mi się nie podoba, ale chcę zużyć go do końca zanim kupię kolejne opakowanie mojego ulubionego "czystego" Harda), czarny lakier "Total Black" firmy Nail Hybrid Professional (to lakiery hybrydowe dostępne w Hebe) oraz pyłku z efektem holo. Mój pyłek nie był najlepszym wyborem, kupiłam go na wysepce z artykułami do paznokci w centrum handlowy, miał to być fioletowy "efekt holo", niestety moim zdaniem jest to zwykły fioletowy brokat.

 

Na początek nałożyłam na paznokcie bazę Neonail Base Hard, następnie z pomocą specjalnych szablonów i lakieru hybrydowego Semilac Hard White przedłużam paznokcie o około 3mm. Teraz na całe paznokcie nakładam czarny lakier (ten potrzebował dwóch warstw aby kolor nie był prześwitujący). Na koniec na jeden cały paznokieć i część innego nakładam mój efekt holo lub też fioletowy brokat (takie określenie pasuje do niego o wiele lepiej). Aby pokryć tylko część paznokcia moim brokacikiem wycięłam szablon ze zwykłej taśmy klejącej. Na koniec pokryłam paznokcie topem Neonail Top Hard.

INNE JESIENNE HYBRYDY, KTÓRE LUBIĘ:
▷ Semilac Mardi Gras
▷ Semilac Amazon Forest
▷ Andreia 220
▷ Neonail My Lolita


Jakie kolory lubicie nosić jesienią? Macie swoje ulubione na tą porę roku czy cały rok wybieracie te same kolory? 

MRS AUTUMN | HALLOWEEN 2016

$
0
0

W mojej głowie Pani Jesień wyglądała trochę inaczej. Niestety w parkach niedaleko mojego domu nie znalazłam czerwonych liści! A to z nimi najbardziej kojarzy mi się jesień. Jest koniec października a większość liści nadal jest zielona. Pani jesień jest więc trochę zielona, zobaczcie same:




B R W I:
Brow Tech To Go "Taupe"
Inglot Brow Pomade 11
Lily Lolo Eyebrow Duo Light

T W A R Z:
Smashbox Primer Water
Irena Eris Matte Foundation 210
MUFE Full Cover Concealer 04
Inglot HD 503 Powder
Paese Bamboo Powder
Inglot HD 505 Powder
Smashbox Crush on Blush Palette

O C Z Y:
Inglot cienie What a Spice
Inglot 76 Eyeliner
Inglot Kohl Pencil White
Zoeva Love is a Story
Too Faced Better Than Sex Mascara

U S T A:
Inglot Matte HD What a Spice 27, 37








MINNIE VAMPIRE | HALLOWEEN 2016

$
0
0

Dzisiaj makijaż, który możecie potraktować jako makijaż Halloweenowy na ostatnią chwilę. Jeżeli musicie wymyślić coś na ostatnią chwilę załóżcie ozdobę na głowę córki (może to być kokarda w stylu myszki Minnie, a może korona księżniczki?), dodajcie makijaż oczu i krwawo "umorusane" usta jakbyście właśnie zaatakowały kogoś i zjadły... Niczym wampir. Makijaż jest krwawy, zabawny, w sam raz na Halloween. 




B R W I:
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Inglot Brow Pomade 11
Lily Lolo Eyebrow Duo Light

O C Z Y:
Maybelline Kajal Pencil
MUFE Artish Shadows 1
Vipera 104 Pigment
Too Faced Better Than Sex Mascara

T W A R Z:
Smashbox Primer Water
Dr. Irena Eris Matte Foundation 210
MUFE Full Cover Concealer
Inglot HD 503
Paese puder bambusowy
Too Faced Chocolate Solei
Smashbox Crush on Blush

U S T A:
Maybelline Red Lipstick
Kryolan FX Blood






ODERWANA TWARZ | HALLOWEEN 2016

$
0
0

Bardzo efektownym makijażem jest także "oderwana" twarz. Możecie zrobić taki efekt na wybranej partii twarzy, ja postawiłam na makijaż w połowie ładny, w połowie krwawy. Górna część twarzy to makijaż oczu, możecie wykonać taki jaki najbardziej lubicie, w którym czujecie się najpiękniej. Z kolei poniżej nosa mamy "oderwaną" skórę brody.




CO BĘDZIE POTRZEBNE:
Klej do rzęs Duo
Chusteczka higieniczna
Czerwona farbka do ciała, na przykład Snazaroo
Sztuczna krew, na przykład Kryolan FX Blood

 
 
 

INDIANKA | HALLOWEEN 2016

$
0
0

Pierwszy raz makijaż inspirowany kulturą Indian widziałam u Katosu, bardzo mi się spodobał i już wtedy myślałam nad zrobieniem swojej wersji Indianki. Przeglądając później internet znalazłam całe morze inspiracji i postanowiłam dodać do tych inspiracji coś od siebie... Halloween to najlepsza pora na takie przebieranki więc mój ostatni w tym roku makijaż na tą okazje to Indianka. Może wykorzystacie tą inspiracje jutro? A może zainspirujecie się i wykonacie podobny makijaż na Bal Karnawałowy na przykład swojej córce?




B R W I:
Smashbox Brow Tech To Go "Taupe"
Inglot pomada do brwi 16

T W A R Z:
Smashbox Primer Water
Inglot HD 71
Paese puder bambusowy
Morphe Picasso Palette
Urban Decay Naked Skin Concealer 01
Snazaroo White
Inglot Białą kredka Kohl Pencil
Inglot Eyeliner 88
Urban Decay Mascara

U S T A:
Inglot Matte HD What a Spice 37

 
 

ULUBIONE W PAŹDZIERNIKU

$
0
0

Całkiem długo już udaje mi się trzymać postanowienia i piszę posty z "Ulubieńcami miesiąca". Cieszę się prawie jakby udało mi się trzymać innego postanowienia, które pojawiło się u mnie wiosną, a polegało, a raczej miało ono polegać na niejedzeniu słodyczy (udało mi się wytrzymać 60 dni). Ulubieńcy utrzymują się na blogu już troszkę dłużej. Dzisiaj pokażę co cieszyło mnie najbardziej w październiku. 


Październik to deszcz, zimno i trochę spóźnione wakacje w Budapeszcie (gdzie na szczęście było o wiele cieplej niż w Szczecinie). Jeżeli szukacie niedrogiego a jednocześnie bardzo urokliwego miejsca na urlop polecam Budapeszt, jest przepiękny! jedyne co mnie tam zdziwiło to to, że nigdzie nie mogliśmy znaleźć knajpki z typowo Węgierskim jedzeniem, wszędzie za to był "Gyros Pita" i Pizza (Pizza w całości, Pizza na kawałki, Pizza na każdym rogu), Węgry już zawsze będą kojarzyły mi się z Pizzą, a marzył mi się gulasz. 

DR IRENA ERIS PROVOKE MATT FLUID 210 

Na prawdę nie wiem czemu nigdy wcześniej nie zdecydowałam się na ten podkład. Jest na prawdę tak niesamowity jak piszą w internecie. Przypomina mi odrobinę mój ulubiony podkład Inglot HD, jednak podkład Provoke jest odrobinę lżejszy, nadal jest bardzo kryjący, mocno napigmentowany, ale jakby mniej czuć go na twarzy.


INGLOT POMADKA MATTE HD WHAT A SPICE 37

O tym, że uwielbiam pomadki Inglot Matte HD na pewno już wiecie. Jeżeli chodzi o nową kolekcje nie mam pełnej gamy kolorów, ale kolor który mam (a właściwie mam dwa) już stał się moim ulubieńcem! Odcień 37 to wspaniały, jesienny odcień brązu. Świetnie dopełnia jesienną stylizacje, dobrze wygląda jako główny akcent w makijażu. Idealna jesienna pomadka.

I HEART MAKEUP ROZŚWIETLACZ GODDES OF FAITH

Moje pierwsze serduszko! I jedyny rozświetlacz z drobinkami brokatu, który spodobał mi się od pierwszego użycia. Kiedy nakładam go na twarz jakby działa się magia! Jest niesamowity, musicie spróbować same. Szczególnie, że kosmetyki I Heart Make Up są teraz dostępne w niektórych Rossmannach.


SYNCHROLINE KREM PERKY PEARL 

Krem, który znalazłam w jednym z ostatnich pudełek BeGlossy, teraz u mnie w wersji pełnowymiarowej. Produkt zdążył miniaturką rozbudzić moją ciekawość, pełna wersja tylko potwierdziła, że jest się czym zachwycać. Krem Perky Pearl to rozświetlający krem na dzień, sprawia, że skóra wygląda na wypoczętą, wygładzoną i zdrowszą. Świetny dla suchej skóry!



PERFECTA SERUM FENOMEN C

Od kilku tygodni używam kompletu Serum + Krem z serii Fenomen C. Oba kosmetyki są bogate w witaminę C i bardzo dobrze działają na moją skórę (oba nakładam na noc, na dzień nakładam krem Perky Pearl). Jeżeli potrzebujecie odżywienia, mocnego nawilżenia skóry gorąco polecam.


Jakie kosmetyki były Waszymi odkryciami października? Macie swoich ulubieńców?

NOWOŚCI LOVELY: PRECIOUS KIT

$
0
0

Kiedyś Lovely było najgorszą drogeryjną marką. Produkty Lovely dziewczyny omijały szerokim łukiem, no może oprócz odżywek do paznokci, które robiły w moich gimnazjalnych czasach furorę wśród moich koleżanek (ja już wtedy wolałam odżywki Inglot). A dzisiaj? Lovely stale się rozwija, wprowadza produkty, które stają się rozchwytywanymi drogeryjnymi hitami (jak na przykład matowe pomadki, u jednych się nie sprawdzają, ale dla wielu dziewczyn to must have). Tej jesieni marka postawiła na kilka nowości inspirowanych znanymi, dużo droższymi, kosmetykami. W sprzedaży pojawiły się pomadki K-Lips mocno inspirowane pomadkami Kylie Jenner oraz dwie wersje palet cieni bardzo podobnych do palet Too Faced. Dzisiaj przyjrzymy się jednej z nich- Precious Kit.


Paleta jest solidna, metalowa. Sprawia wrażenie, że firma zrobiła wielki krok do przodu jeżeli chodzi o jakość produktów, taka paleta dobrze będzie chronić zawartość. Na dodatek jest najzwyczajniej ładna, a kobiety lubią otaczać się pięknymi przedmiotami. Łatwo się otwiera, ale jest na tyle solidna, że wierzę, że nie otworzy się sama przenoszona na przykład w torebce.

Kiedy otworzymy paletę, naszym oczom ukazuje się karteczka od Lovely, znajdziemy na niej informacje jak wykonać trzy makijaże zaproponowane przez firmę.


A co można powiedzieć o cieniach? Są lekko kredowe, suche. Niektóre są zaskakująco napigmentowane, inne o wiele gorsze niż można byłoby się spodziewać. Najlepiej prezentują się moim zdaniem jasne, perłowe odcienie, najgorzej (jak można było się spodziewać) ciemniejsze, matowe. 

W palecie znajduje się dziewięć cieni, tak jak w paletach Too Faced na których to cudo jest wzorowane jaśniejsze są największe.Pierwszy rząd cieni to "Daily Look", drugi "Shiny Look" i ostatni "Party Look". 

DAILY LOOK:
▷Light Silk- bardzo suchy, kredowy cień o ładnym beżowym odcieniu. Cień jest średnio napigmentowany, całkowicie matowy, bez drobinek. Dobry do rozjaśniania obszaru pod łukiem brwiowym.
▷Satin Rose- podobnie do Light Silk bardzo kredowy i słabo napigmentowany. Satin Rose to delikatniutki odcień różu.
▷Good Mood- o wiele lepiej napigmentowany od dwóch pozostałych satynowy, brązowy cień ze srebrzystą poświatą.

SHINY LOOK:
▷Cookies Back- to mój ulubiony cień z tej palety. Śliczny beżowy, satynowy cień, który równie pięknie wygląda nałożony jako rozświetlacz.
▷Hot Pepper- kolejny satynowy cień, który zapowiada się całkiem dobrze. Pięknie się mieni i ma szaro-brązowy, jakby pieczarkowy odcień. Jest jaśniutki i ślicznie wygląda nałożony na całą powiekę.
▷Sweet Song- najsłabszy cień z tej palety, jasnoszary, matowy, prawie niewidoczny.

PARTY LOOK:
▷Party Dress- to śliczny, satynowy cień w kolorze szaro- beżowym, jest jasny, ładnie wygląda nałożony na całą powiekę.
▷Star Light- odrobinę ciemniejszy satynowy chłodny brąz. Ładnie błyszczy, jest śliczny.
▷Envy Eyes- całkiem dobrze napigmentowany, matowy, czarny cień ze srebrnymi drobinkami.



Jak można było się spodziewać paleta ma mocne i słabe strony, albo jak kto woli dobre i złe cienie. Cienie matowe są raczej słabo napigmentowane, jednak wyjątkiem jest tu czarny cień, który pozytywnie zaskakuje. Satynowe cienie są bardzo dobrej jakości, porównałabym je do bardzo chwalonych w blogosferze palet Sleek. W palecie mamy dziewięć cieni, słabo wypadają trzy z nich... Ostateczny wynik jest więc całkiem dobry. 
 
Paleta jest dostępna w Rossmannie i kosztuje 30 złotych. Myślę, że ta paleta może być bardzo dobrym pomysłem dla dziewczyn, które zaczynają przygodę z makijażem, mamy tu właściwie wszystko czego potrzeba do makijażu dziennego. No, może beżowy cień mógłby być lepszej jakości, jednak nie jest tak, że to cień, który do niczego się nie nadaje, można nim ładnie rozjaśnić wewnętrzny kącik oka i obszar pod łukiem brwiowym. Co myślicie o najnowszej propozycji Lovely? Podoba się Wam?

Viewing all 1539 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>