Quantcast
Channel: Agata Wełpa MakeUp: Blog o makijażu, kosmetykach i pielęgnacji.
Viewing all 1541 articles
Browse latest View live

BPERFECT CARNIVAL XL PRO | JAK OCENIAM NOWĄ PALETĘ STACEY MARIE

$
0
0
Nie da się ukryć, że drugie kosmetyczne "dziecko" Stacey Marie i marki BPerfect to najbardziej wyczekiwana paleta ostatnich miesięcy. Pierwsza paleta Carnival była prawdziwym hitem i nadal jest to paleta, po którą sięgam najczęściej. Możecie to zauważyć po makijażach na moim Instagramie (jeśli jeszcze Was tam nie ma, koniecznie musicie to zmienić ➥agatawelpa). Czy paleta Carnival XL Pro jest jeszcze lepsza? 

 

STACEY MARIE X BPERFECT CARNIVAL XL PRO


Paleta Carnival XL Pro jest olbrzymia. To pierwsze co nasuwa mi się na myśl, kiedy na nią patrzę. Czterdzieści kolorowych cieni o wykończeniu matowym lub połyskującym i trzy rozświetlacze, zamknięte w wykonanej z solidnej tektury palecie. Gramatura wszystkich produktów razem to 62g, ich ważność to 24 miesiące od chwili otwarcia. Zawsze byłam zdania, że kosmetyki wielozadaniowe, palety z milionem kolorów, produkty "do wszystkiego" nie mogą być dobre. Nie ufałam im, wydawało mi się, że jak coś jest do wszystkiego to automatycznie jest do niczego. Ale może tym razem jest inaczej? 

Cena palety BPerfect Carnival XL Pro na stronie producenta to 42 funty, na polskich stronach (BeautyStuff, House of Beauty) kupicie ją za około 199 złotych.

W środku palety jest olbrzymie, dobrej jakości lusterko, przy którym możecie spokojnie zrobić makijaż. Lusterko nie zniekształca, nie oddala, nie przybliża, jest ok. Niestety w moim przypadku lusterko zbiło się już po pierwszej podróży z tą paletą, ale to prawdopodobnie wina mojego zdecydowanie zbyt wypchanego kufra. Paleta zamyka się na magnes i nie zdarza jej się otworzyć w transporcie.



BPERFECT CARNIVAL XL PRO 


Cienie w palecie BPerfect Carnival XL Pro mają bardzo ciekawy układ. Cienie ułożone są w kolumnach po pięć cieni, a każda taka piątka umożliwia wykonanie spójnego makijażu oka. W każdej piątce jest minimum 1 cień błyszczący i cienie matowe, a wszystkie cienie z jednego rzędu mają pasującą do siebie kolorystykę. Dzięki temu wystarczy tylko spojrzeć na paletę, a pomysły na makijaże nasuwają się same.

Kompozycja kolorów daje bardzo duże pole do popisu. Tymi odcieniami możemy zrobić szalony, kolorowy makijaż, ale jest w niej także mnóstwo kolorów, których możemy użyć wykonując makijaże użytkowe. Odcienie przygaszonego różu,  brązów i szarości są obłędne i ostatnio niesamowicie często sięgam po nie robiąc makijaże na wesela czy inne uroczystości. Możliwości tej palety są olbrzymie, chociaż brakuje mi w niej typowo neonowych kolorów jak np. neonowy żółty. Kolory, które miały z założenia być neonowe (Lit, Funki, Pep Talk, Ectasy) na powiece wcale takie neonowe nie są. A może to ja mam za duże wymagania?


KONSYSTENCJA I PRACA Z CIENIAMI BPERFECT


Konsystencja cieni jest ok, chociaż widzę różnicę w stosunku do pierwszej palety. Tym razem większość cieni wydaje mi się twardsza, bardziej zbita, przez co początkowo nie nabierają się tak łatwo na pędzel. Różnicę widać szczególnie, kiedy porówna się powtarzające się w obu paletach kolory. W pierwszej palecie cienie były bardziej miękkie w dotyku, pylące, tym razem kiedy się ich dotnie wydają się suche i mocno sprasowane, ale nadal intensywność cieni i ich pigmentacja (w przypadku większości cieni, ale o tym później) jest na bardzo wysokim poziomie. Pigmentacja tych cieni jest tak duża, że na pewno wiele z Was zauważy problem z domywaniem białych pędzli po zabawach z nią. Długo nie mogłam znaleźć rozwiązania, ale właśnie testuję jeden sposób na domywanie ich i jeśli nadal będzie mi się sprawdzać tak dobrze jak obecnie, niedługo Wam o nim opowiem. 

Cienie są mocno napigmentowane i ładnie nakładają się na powiekę. Z najintensywniejszymi kolorami trzeba troszkę uważać, bo mogą powiekę zafarbować (i cały kolejny dzień będziecie chodzić z lekko zaczerwienionym okiem). Trzeba też przyznać, że budowanie ich intensywności przez dokładanie kolejnych warstw i blendowanie to sama przyjemność. Cienie łączą się między sobą tworząc płynne przejścia i kolory przejściowe, a także blendują się, tworząc piękną "chmurkę" koloru nad załamaniem powieki, po prostu idealnie.

Dobrze pracuje się cieniami na przypudrowanej powiece, ale cienie BPerfect całą moc swoich możliwości pokazują, kiedy nakładamy je na jeszcze mokrą bazę. To wtedy pracuje się z nimi najprzyjemniej, a kolory są najintensywniejsze.

Cienie nałożone na dobrej jakości korektor oraz na przypudrowaną powiekę utrzymują się tak samo dobrze. W ciągu dnia nie zbierają się w załamaniu powieki, nie rolują się, nie zanikają, a ich kolory nie bledną. Pod względem trwałości także nie ma się więc do czego przyczepić.




CZY TO PALETA-IDEAŁ? 


Nie do końca. O ile pigmentacja większości cieni jest bardzo intensywna, tak niesamowicie zawiodła mnie w tej palecie czerń. Ciężko z niej cokolwiek wykrzesać i na powiece wygląda raczej jak ciemna szarość, niż głęboka czerń. Szkoda, bo przyznam, że liczyłam na to, że będzie to paleta idealna pod tym względem. W palecie znalazły się najróżniejsze kolory tęczy, piękne odcienie brązów i beż. Dlatego gdyby oprócz nich wszystkich, czerń z palety byłaby mocno napigmentowana i intensywna byłaby to dla mnie idealna, samowystarczalna paleta.

Odrobinę niepotrzebne wydają mi się w tej palecie rozświetlacze. Byłabym "na tak" gdyby ich kolory były bardziej uniwersalne, a dziewczyny o delikatnej, jaśniejszej karnacji raczej z nich nie skorzystają. U mnie obecnie sprawdza się mieszanka najjaśniejszego i środkowego odcienia. Najciemniejszy na razie leży sobie nieużywany, ale wszystkie trzy są ładne i myślę, że mogą sprawdzać się jako cienie do powiek (na razie w tej roli używałam tylko środkowego rozświetlacza i wyglądał na powiece bardzo ładnie).

Z resztą same spójrzcie na swatche wszystkich kolorów z tej palety. Gdyby czerń była głębsza, bardziej nasycona, w palecie Carnival XL Pro byłoby wszystko czego potrzebujemy do codziennych i wieczorowych makijaży. Znajdują się w niej odcienie bardziej nasycone, neonowe, ale i stonowane róże, brązy w tonacji ciepłej i chłodniejszej. Nie zabrakło fajnej szarości i beżu.





Mimo kilku (w moim odczuciu) niedociągnięć, obecnie to moja ulubiona paleta i sięgam po nią najczęściej przy makijażach okolicznościowych. Uwielbiam to jak łatwo pracuje się z tymi cieniami, wybór kolorów, to jak pięknie łączą się ze sobą i jak łatwo buduje się ich intensywność. Jeśli szukacie palety, która da Wam bardzo duże pole do popisu, mnóstwo rozwiązań kolorystycznych i mocną pigmentację cieni musicie ją sprawdzić.

Jak podoba się Wam paleta BPerfect Carnival XL Pro?








BEGLOSSY GORĄCZKA ZŁOTA | SIERPIEŃ 2019

$
0
0
Z małym opóźnieniem chcę pokazać Wam zawartość sierpniowego pudełka beGlossy "Gorączka Złota". Niestety nie znalazłam się w gronie szczęśliwców, w których pudełkach były złote kolczyki, ale reszta "złotej" zawartości też jest warta uwagi. Jesteście ciekawe co skrywa nowe pudełko? 


 

BEGLOSSY "GORĄCZKA ZŁOTA" SIERPIEŃ 2019 


W najnowszym pudełku znalazło się aż sześć produktów pełnowymiarowych i jeden w wersji "travel size". Mamy tu marki znane i lubiane, ale też zupełną nowość, jaką dla mnie jest produkt Dr. Severin. A jeśli bardziej interesują Was pudełka Goldenbox, mam dla Was zniżkę na zakup subskrypcji. Wpisując kod AG20XT na stronie beglossy kupicie subskrypcję Goldenbox 20 złotych taniej.


DR SEVERIN FOR WOMEN BODY AFTERSHAVE BALM ORIGINAL (43 PLN/ 30 ML)


Pierwszy produkt z pudełka Gorączka Złota to kosmetyk, który najbardziej mnie zaciekawił. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej marce, a po pierwszych próbach ten produkt wydaje się być bardzo fajny. To krem, który ma skutecznie chronić skórę przed zaczerwienieniem i stanem zapalnym, do używania po goleniu, depilacji lub woskowaniu. Przyznaję, że mam z tym problem, moja skóra często po depilacji jest zaczerwieniona i piekąca, a ten balsam może temu zapobiec i dodatkowo ją nawilżyć. Na pewno zużyję tubkę do końca.



REVERS COSMETICS LUMI STROBING PROFESSIONAL HIGHLIGHTER PALETTE (14,99 PLN/ 12,5 G)


Kolejny kosmetyk to paleta trzech rozświetlaczy firmy Revers. Rozświetlacze wydają się całkiem ładne, mają ciekawe, neutralne odcienie i delikatne, odbijające światło drobinki. Jedyne co mnie odrobinę drażni to nadużywanie określeń typu "Professional". Niestety wydaje mi się, że nie jest to produkt profesjonalny, którego używałabym malując klientki. Przetestuję jego trwałość i efekt na skórze, ale na razie wydaje mi się, że nie jest to kosmetyk najwyższej jakości. 





BIOVAX INTENSYWNIE REGENERUJĄCA MASKA DO WŁOSÓW GOLD (17,90 PLN/ 150 ML)


Maski i odżywki do włosów Biovax zna chyba każdy. U mnie sprawdzają się bardzo dobrze, dlatego z wielką przyjemnością zużyję kolejne opakowanie. W pudełku znalazła się maska intensywnie regenerująca, która ma nadać włosom odmłodzony wygląd i piękny blask. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.



AA ODŻYWCZY KREM WYGŁADZAJĄCY POD OCZY GOLDEN CERAMIDES (27 PLN/ 30 ML)


Bardzo interesującym kosmetykiem wydaje się też krem pod oczy od AA, który ma wygładzać skórę. Inspiracją do stworzenia go były zabiegi sonoforezy kosmetycznej. W jego składzie znajduje się m.in 24 karatowe złoto oraz ceramidy i kwas hialuronowy. Taka mieszanka ma poprawiać gładkość i sprężystość delikatnej skóry wokół oczu.




EFEKTIMA MASKA DO TWARZY GOLD PEEL OFF (2,99 PLN/ 1 SZT)


Kolejny produkt to maska typu Peel Off od Efektima. Maska ma złuszczać martwe komórki naskórka, wygładzać skórę i dodawać jej witalności. Jej działanie ma być widoczne natychmiast po użyciu.


FA MYJĄCY PEELING DO CIAŁA ISLAND VIBES HAWAII LOVE (13,99 PLN/ 200 ML)


Myjący peeling do ciała od FA o zapachu ananasa to produkt, który na pewno mi się przyda. Peeling jest bardzo drobny, delikatnie złuszcza naskórek i pozostawia skórę gładszą i jędrną.



TOŁPA DERMOFACE SEBIO MASKA KORYGUJĄCA NIEDOSKONAŁOŚCI (9,99 PLN/ 25 ML)

 

Ostatni produkt to maska od Tołpa. W poprzednim pudełku miała znaleźć się maska w pełnowymiarowym opakowaniu- tubce. BeGlossy obiecało, że z powodu pomyłki (w boxie znalazła się saszetka z maseczką) w kolejnym pudełku dostarczy obiecany produkt. Maski w tubce znowu nie ma, za to są saszetki, których łączna wielkość jest większa niż ilość produktu w tubce.





Jak Wam się podoba nowe pudełko beGlossy?





ECOOKING: PARĘ SŁÓW O MARCE I RECENZJA SERUM Z WITAMINĄ E

$
0
0
Słyszałyście już o marce Ecooking? Jeśli uważnie śledzicie mojego Instagrama, na pewno już tak. Opowiadałam Wam o niej na InstaStory. Jeszcze mnie tam nie śledzicie? Koniecznie to nadróbcia, a ja zaraz Wam o niej opowiem raz jeszcze. Serum z witaminą E to pierwszy produkt tej firmy, który miałam okazję przetestować. Jaka jest filozofia Ecooking i jak sprawdziło się u mnie serum? 



ECOOKING- NOWOŚĆ NA POLSKIM RYNKU!



Kosmetyki Ecooking to nowość na Polskim rynku kosmetycznym. To duńskie kosmetyki, które są w 100% organiczne, wegańskie i pozbawione parabenów. Marka Ecooking przykłada dużą wagę do dbania o środowisko. Dlatego wykorzystywane przez nią opakowania nadają się do ponownego napełnienia. Kosmetyki mają proste opakowania z czytelnymi etykietami, na których znajdziemy wszystkie niezbędne informacje o produkcie (data ważności, skład itd). Kosmetyki znajdziecie na półkach w Douglasie. Ich ceny mieszczą się w przedziale od 24 do 250 złotych.

Założycielką marki jest Tina Sogaard, która szukała idealnego kosmetyku, który pomógłby rozwiązać jej problemy ze skórą. Tak na kuchennym blacie powstawały pierwsze kosmetyki, przechowywane później w lodówce, w słoiku po dżemie. Założycielka marki, zanim rozwinęła własną firmę, pracowała w branży beauty 20 lat. Możemy więc być pewne, że zna się na rzeczy. Kosmetyki Ecooking mają być skuteczne, a jednocześnie ich skład ma być jak najbardziej naturalny. To dzięki temu (ciekawostka!) większość produktów tej firmy jest jadalna.




SERUM ECOOKING WITAMINA E


Serum z witaminą E od Ecooking zamknięte jest w szklanej buteleczce mieszczącej 20ml produktu. Za taką pojemność zapłacimy w Douglasie 199 złotych. Buteleczka jest ciemna, aby nie przepuszczać promieni słonecznych. Ma też pompkę, która zabezpieczana jest trochę niewygodnym korkiem. 

Konsystencja serum jest żelowa, lekko lejąca. W dotyku serum jest tłuste. Pozostawia na skórze tłustą powłoczkę, która wygładza skórę w podobny sposób jak silikonowe bazy wygładzające pod makijaż.  Serum wchłania się kilka minut, a kiedy całkowicie się wchłonie pozostawia skórę gładszą, bardziej miękką i wyraźnie lepiej nawilżoną.

Serum sprawdza mi się szczególnie na noc. Używam go w połączeniu z bogatszymi, mocniej nawilżającymi kremami na noc. Zanim nałożę krem, aplikuję cienką warstwę serum na twarz i dekolt, czekam aż lekko się wchłonie i dopiero nakładam krem. Raczej unikam nakładania go rano (chyba, że nie planuję makijażu) ponieważ pozostawia skórę lekko tłustą i nałożony później podkład może się na nim zwarzyć lub jego trwałość może być dużo gorsza. Serum Ecooking Vitamin E poprawia nawilżenie skóry i wygładza ją. 





Używanie serum dobrze wpływa na nawilżenie mojej skóry i jeśli macie cerę suchą jestem pewna, że się z nim polubicie. Ale serum przeznaczone jest do pielęgnacji każdego rodzaju skóry, w końcu ma wpływać głównie na jej nawilżenie i wygładzenie, dlatego mając cerę tłustą, mieszaną czy wrażliwą, także możecie polubić się z efektami jakie daje. Myślę, że może dobrze sprawdzić się u osób z cerą dojrzałą. 

Znacie już kosmetyki Ecooking? A może dopiero planujecie je przetestować?





MAKIJAŻ KOSMETYKAMI ORIFLAME

$
0
0
Znacie kosmetyki Oriflame? Jestem pewna, że tak. Każda z nas zna kogoś, kto przynosi do pracy kolorowe katalogi i dorabia sobie sprzedając kosmetyki, a może nawet osobę, która zajmuje się tym "na pełen etat". Sama od bardzo dawna nic nie zamawiałam, ale postanowiłam dać szansę kilku produktom i dzisiaj przygotowałam dla Was makijaż wykonany w 100% kosmetykami Oriflame. 


MAKIJAŻ KOSMETYKAMI ORIFLAME


Mój dzisiejszy makijaż to tylko kosmetyki Oriflame. Przyznam, że ostateczny efekt bardzo mi się podobał. Szczególnie makijaż twarzy wyglądał bardzo ładnie i świeżo. Efekt rozświetlenia jaki osiągnęłam nakładając te kosmetyki bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i z pewnością będę do niego wracać nieraz. Produkty, które przetestowałam pochodzą z trzech różnych serii: Giordani Gold, The One i NovAge:


Giordani Gold- Od ponad 40 lar marka Giordani Gold tworzy piękne kosmetyki premium, nasycone najbardziej wyrafinowanymi i luksusowymi składnikami. Rękodzieło i perfekcja produktów odzwierciedlają nasze pragnienie sztuki pięknego życia.

The One- Nowoczesne odcienie. Kosmetyki must - have. Trendy nie do przegapienia. The ONE to nowoczesna marka, z którą twój makijaż wejdzie na wyższy poziom. Odważ się na kolor lub połącz różne style!

NovAge- Za każdą z serii NovAge stoi wyjątkowe połączenie wysoce zaawansowanej technologii ze starannie wybranym ekstraktem z roślinnych komórek macierzystych. Technologia została stworzona, by korygować specyficzne objawy starzenia się skóry, natomiast ekstrakt z roślinnych komórek macierzystych pomaga chronić cerę przed czynnikami przyczyniającymi się do jej starzenia. Są jak strażnicy twojej młodości – dzięki nim możesz cieszyć się młodzieńczą, zdrowo wyglądającą skórą. W każdym wieku.

Jesteście ciekawe kosmetyków, które przetestowałam? Teraz przedstawię Wam je po kolei. Zaczniemy od bazy pod makijaż NovAge, którą widzicie w filmie jako pierwszą i skończymy na pięknej czerwonej pomadce.




NOVAGE PORE AND LINE PERFECTOR (79,90 PLN)


Czyli baza pod makijaż, która ma wygładzić pory i drobne zmarszczki. Baza nie sprawi, że większe zmarszczki staną się niewidoczne, ale radzi sobie z delikatnymi liniami wokół oczu czy ust. Ładnie wypełnia też pory, dzięki czemu kiedy nałożymy podkład są one mniej widoczne. Baza jest przezroczysta, ma żelową konsystencję i pozostawia na skórze delikatnie tłustą warstwę. Dobrze sprawdza się nakładana palcami. Pod oczami można ją delikatnie wklepać, żeby dobrze wypełniła wszystkie miejsca wymagające wygładzenia. Najlepsze efekty widać kiedy używamy jej z mocniej kryjącym podkładem.


GIORDANI GOLD LONG WEAR MINERAL FOUNDATION (69,90 PLN)


Podkład z linii Giordani Gold zamknięty jest w eleganckiej, szklanej buteleczce z czarno-złotymi elementami. Muszę przyznać, że kosmetyki z tej serii prezentują się bardzo elegancko i przyciągają wzrok. Buteleczka ma wygodną pompkę, która dozuje nie za dużą ilość podkładu. Sam podkład ma dość gęstą konsystencję, a jego krycie określiłabym jako średnie z możliwością budowania. Podkład na skórze wygląda bardzo naturalnie. Jedna cienka warstwa daje efekt ładnego wyrównania kolorytu i delikatnego ukrycia niedoskonałości, ale nie sprawia, że twarz wygląda jak maska. Podkład na skórze jest praktycznie niewyczuwalny. Jego wykończenie jest delikatnie świetliste, podkład nie zastyga na skórze, nie jest matowy. Dzięki temu to bardzo dobry podkład do używania na co dzień. W ciągu dnia podkład bardzo dobrze się utrzymuje, może nie jest to trwałość MAP, którego używam na śluby i wesela, kiedy makijaż ma utrzymać się przez cały dzień i noc, ale podkład Giordani Gold spokojnie wytrzyma cały dzień w pracy i wieczór na zakupach, a jednocześnie jest bardzo komfortowy na skórze.




GIORDANI GOLD MASTER CREATION CONCEALER (49,90 PLN)


O korektorze z tej samej serii mogę napisać właściwie to samo. Jego opakowanie to wyciskana tubka z aplikatorem w formie pędzelka. To wygodne, kiedy malujecie tylko siebie, chociaż odrobinę niehigieniczne i lepiej jednak wyciągnąć potrzebną ilość korektora na dłoń. Korektor Giordani Gold ma bardzo delikatne krycie, to raczej korektor rozświetlający, który doda twarzy blasku, ale nie ukryje efektów nieprzespanej nocy.


GIORDANI GOLD ROZŚWIETLAJĄCY PUDER W PEREŁKACH (79,90 PLN)


Kuleczek rozświetlających Giordani Gold użyłam do... utrwalenia makijażu twarzy. I bardzo dobrze się w tej roli sprawdziły! Efekt jaki uzyskałam to zdrowo połyskująca, promienna cera. Myślałam, że makijaż zagruntowany w ten sposób nie będzie trwały, ale ten puder bardzo miło mnie zaskoczył. Puder w kuleczkach Giordani Gold był w stanie utrwalić mój makijaż na około 10h, po tym czasie nie wyglądał już tak estetycznie (moja skóra w tym momencie jest mieszana, sucha na policzkach i tłustsza w strefie "T", szczególnie w okolicy nosa i brody).  Mając bardzo tłustą cerę raczej nie stosowałabym ich w ten sposób, ale Panie, które mają skórę suchą powinny być zadowolone z efektu.




THE ONE CONTOURING KIT (64,90 PLN)


Trio do konturowania to róż, bronzer i rozświetlacz zamknięte w wygodnej kasetce ze sporym lusterkiem. Wszystkie trzy maja ładne, stonowane kolory i raczej średnią pigmentacje, co ma swoje plusy. Pigmentacja kosmetyków nie jest mocna, dzięki temu nie ma szans żebyście (nawet nie mając zupełnie doświadczenia w konturowaniu twarzy) zrobiły sobie na policzkach nieestetyczne plamy. Róż ma bardzo twarzowy, chłodny odcień, który spodoba się dziewczynom o chłodniejszym i neutralnym typie urody. Dla Pań o cieplejszej urodzie może być troszkę zbyt chłodny. Bronzer to ładny odcień mlecznej czekolady, bardzo uniwersalny, sprawdzi się u każdego. Rozświetlacz jest delikatny, daje subtelny, idealny na codzień efekt glow. Paleta bardzo dobrze sprawdza się też do makijażu oczu. 



THE ONE BROWCARA (29,90 PLN)


Moim największym zaskoczeniem była Mascara do brwi. Mascara ma bardzo ładny, nie za ciepły kolor, bez rudawych tonów. Sprawdzi się u blondynek i jasnych szatanek, do delikatnego podkreślenia i ułożenia włosków. Polubicie ją jeśli nie macie problemów z kształtem brwi, a na co dzień chcecie je tylko delikatnie przyciemnić. Jeżeli zależy Wam na precyzyjnym wyrysowaniu brwi raczej nie polecam, ale jeśli chodzi o domalowanie dosłownie kilku włosków, możecie nabrać odrobinę na pędzelek i delikatnie uzupełnić braki.




THE ONE KOHL EYE PENCIL (24,90 PLN)


Kredka jest chyba jedynym produktem, z którym na prawdę się nie polubiłam. Po kredce, która w nazwie ma "Kohl" spodziewam się mocnej pigmentacji i bardzo miękkiej formuły, Tu niestety tego zabrakło. Kredka jest słabo napigmentowana i twarda, przez co nie lubię jej używać do makijażu oczu, ale dobrze sprawdza się do wyrównywania dolnej linii brwi. 


GIORDANI GOLD INCREDIBLE LENGTH MASCARA (69,90 PLN)


Mascara Giordani Gold ma wygodną szczoteczkę i przyjemna, kremowa formułę, która już od pierwszego użycia jest idealna do malowania. Jej kolor to głęboka czerń. W ciągu dnia mascara nie kruszy się pod oczy. Szczoteczka pozwala dotrzeć do samej nasady rzęs, wygodnie maluje się nią także dolne rzęsy. 

GIORDANI GOLDICONIC MATTE FOREVER RED (49,90 PLN)


Czerwona pomadka Giordani Gold ma odcień idealny na wielkie wyjścia. To chłodna czerwień, która sprawi, że zęby będą wyglądały na idealnie białe. Nałożona nawet do zwykłej stylizacji sprawia, że człowiek czuje się bardziej elegancko i pewnie. Tak, zdecydowanie dodaje pewności siebie, a jeśli dodamy do tego dobrą trwałość (nie taką jak w przypadku pomadek w płynie, ale nadal dobra) i komfort noszenia, mamy pomadkę idealną. Nazwa wskazuje, że to pomadka matowa, ja jednak powiedziałabym, że jej wykończenie nie jest matowe, ale kremowe, delikatnie połyskujące. Pomadka jest mocno napigmentowana, miękka, przyjemnie "masełkowata".





I to już wszystko. Jak podobają się Wam produkty Oriflame i filmik z makijażem? Przyznam, że nie spodziewałam się, że będę z tych kosmetyków tak zadowolona i cieszę się, że mogę je Wam polecić. Szczególnie warte uwagi są podkład i mascara do brwi, które zostaną w mojej kosmetyczce na dłużej.

Jeśli coś Wam się spodobało, skorzystajcie ze strony Oriflame, gdzie możecie kupić kosmetyki z 20% zniżką. 

Jakie kosmetyki Oriflame lubicie? 





BIONSEN ALUMINIUM FREE MINERAL PROTECTIVE DEODORANT

$
0
0
W moich wpisach skupiam się przede wszystkim na kosmetykach do makijażu. Czasami pojawiają się recenzje produktów pielęgnacyjnych. Ale dezodorant? Może Wy lepiej pamiętacie, ale mi wydaje się, że recenzji dezodorantu jeszcze na moim blogu nie było. Dlaczego więc akurat ten postanowiłam Wam pokazać? 





BIONSEN ALUMINIUM FREE MINERAL PROTECTIVE DEODORANT


Marka Bionsen proponuje nam produkty naturalne, bez aluminium oraz parabenów, za to z kompleksem minerałów pozyskanych z japońskich źródeł termalnych (cynk, mangan, wapń, miedź). Dezodoranty ten firmy mają pozwalać skórze naturalnie oddychać, nie blokować porów, a jednocześnie neutralizować nieprzyjemny zapach. Myślę, że takie dezodoranty powinny zainteresować osoby, które stawiają na naturalną pielęgnację.


DLACZEGO ANTYPERSPIRANTY Z ALUMINIUM SĄ NIEBEZPIECZNE? 


Codziennie stosowane przez nas antyperspiranty mogą działać dzięki zawartości soli glinu (inaczej soli aluminium). To substancje, które ograniczają wydzielanie potu poprzez obkurczanie i blokowanie ujść gruczołów potowych. Z jednej strony dają nam one poczucie komfortu. Możemy zapomnieć o mokrych plamach pod pachami i nieprzyjemnym zapachu. Z drugiej, pojawia się coraz więcej doniesień o możliwym działaniu rakotwórczym kosmetyków z aluminium. Czy rzeczywiście antyperspiranty mogą być dla nas niebezpieczne?

Obawy dotyczą przede wszystkim nowotworów piersi i węzłów chłonnych ulokowanych w okolicy pach. To one mają bezpośrednią styczność z kosmetykiem, przez co przypuszcza się, że szkodliwe składniki mogą przenikać przez skórę i naśladować działanie estrogenów (żeńskich hormonów płciowych, które wpływają na rozwój raka piersi), a także wchodzić w reakcje dające początek zmianom nowotworowym. Podczas badań okazało się, że w zewnętrznych obszarach tkanki piersi oraz w pobliżu pach zawartość aluminium była zdecydowanie wyższa. Mimo, że nadal nie potwierdzono ostatecznie wpływu aluminium na rozwój nowotworów, obawy są. A skoro mamy wybór, może lepiej skorzystać z innych rozwiązań i postawić na kosmetyk bez szkodliwych substancji?





ANTYPERSPIRANT A DEZODORANT


Kosmetyk, który dzisiaj chcę Wam pokazać to dezodorant. Myślę więc, że warto porozmawiać także o różnicy między dezodorantem a antyperspirantem. Z pozoru oba kosmetyki mają działać podobnie, ale w rzeczywistości spełniają zupełnie inne funkcje. Dezodorant to produkt, który ma maskować nieprzyjemny zapach potu, z kolei antyperspirant blokuje jego wydzielanie. Wybór właściwego produktu dla siebie zależy od indywidualnych potrzeb każdej osoby. Ja chcę tylko zaznaczyć, że antyperspiranty mogą blokować wydzielanie potu tylko dzięki zawartości związków chemicznych zwężających pory jak np. wspomniane wcześniej sole aluminium.


DEZODORANT MINERALNY BIONSEN 


Produkt Bionsen to mineralny dezodorant, którego działanie opiera się na maskowaniu nieprzyjemnego zapachu potu. Produkt, według producenta może działać do 24 godzin. W jego składzie znajdziemy minerały bezpieczne nawet dla bardzo wrażliwej skóry. Nie narusza on naturalnego pH skóry i jej warstwy hydrolipidowej, a dzięki zawartości cynku i soli z wód termalnych działa przeciwbakteryjnie i usuwa nieprzyjemny zapach potu.

Dezodoranty Bionsen dostępne są w wersji w sztyfcie i w atomizerze. Mój to wersja w buteleczce z atomizerem, która mieści 150 ml produktu. Dezodoranty są dostępne w Hebe, a ich cena to około 19 złotych. Dezodorant bardzo ładnie pachnie. Jest świeży, kwiatowy i lekko pudrowy. Nie jest to zapach ciężki, ale za to bardzo trwały, na prawdę długo utrzymuje się na skórze. Zapach jest przyjemny, lekki i nie gryzie się z perfumami, których używam. Polubiłam się z nim, ale jeśli macie większy problem z poceniem się, może być dla Was za słaby, ponieważ nie hamuje wydzielania potu. Myślę, że kupię go ponownie, ale kolejnym razem sprawdzę wersję w sztyfcie. A Wy znacie już produkty Bionsen? Co myślicie o takiej naturalnej alternatywie dla "zwykłych" dezodorantów?

Jakich naturalnych dezodorantów używałyście do tej pory? 







CZY ZACZĘŁAŚ JUŻ ZABIEGI DEPILACJI LASEROWEJ?

$
0
0
Wrzesień to idealny moment na rozpoczęcie zabiegów depilacji laserowej, dlaczego? Ponieważ słońce jest bardzo ważnym przeciwwskazaniem do tego typu zabiegów. Decydując się na depilację właśnie teraz, nie narażamy skóry na silne działanie promieni słonecznych.



Oczywiście, opalanie latem jest możliwe, jednak musisz wtedy pamiętać o tym, żeby smarować skórę kremem z bardzo wysokim filtrem.
Ma on zabezpieczyć ją przed poważnymi oparzeniami oraz przebarwieniami. Pomimo wysokiej ochrony mimo wszystko odradzamy usuwanie włosków na twarzy w miesiącach letnich. Bardzo ciężko jest ją solidnie zabezpieczyć przed promieniowaniem słonecznym.

NAJSKUTECZNIEJSZY LASER DO DEPILACJI



Powodzenie zabiegu depilacji laserowej w dużym stopniu zależy od zastosowanego lasera.
Obecnie najbezpieczniejszym i najbardziej precyzyjnym laserem na świecie, jest laser diodowy Light Sheer Duet firmy Lumenis. Pozwala on usunąć ponad 90% niechcianego owłosienia! Dodatkową zaletą urządzenia jest to, że jest ono wyposażone w dużą i małą głowicę dzięki czemu może dotrzeć do każdej części depilowanego ciała.
 
Kobiety najczęściej decydują się na laserową depilację pach, bikini, nóg. Panowie natomiast zwykle usuwają owłosienie: z męskich okolic intymnych, pleców i pach. Zwykle do uzyskania w pełni satysfakcjonujących rezultatów potrzeba ok. 6 - 7 wizyt w salonie (średnio, co dwa miesiące). Właśnie z tego powodu całkowita depilacja wybranej wybranej partii ciała, trwa zwykle około roku.


BEZPIECZEŃSTWO I BEZBOLESNOŚĆ PRZEDE WSZYSTKIM


 
Decydując się na zabiegi laserem Light Sheer Duet, masz pewność, że depilacja laserowa będzie bezbolesna i bezpieczna. Ten bezkonkurencyjny laser diodowy posiada certyfikat bezpieczeństwa FDA. Długość fali, to tylko 800 nm. Laser wnika w głąb skóry zaledwie na 2 mm, działając tylko i wyłącznie na cebulki włosa. Podczas samego zabiegu, przy każdym przyłożeniu głowicy lasera, odczuwane jest niewielki ukłucie. Odczucia te można zminimalizować stosując specjalne kompresy chłodzące.

PRZECIWWSKAZANIA DO ZABIEGÓW DEPILACJI LASEROWEJ


Oczywiście, chcąc zdecydować się na zabieg musimy zapoznać się z ewentualnymi przeciwwskazaniami. Do najważniejszych z nich należą:

- ciąża i okres karmienia piersią
- cukrzyca
- epilepsja
- choroby endokrynologiczne
- nowotwory
- nadwrażliwość na światło
- metalowe implanty
- zażywanie światłoczułych ziół i leków
- aktywna opalenizna
- przewlekłe choroby skóry

CO PO ZABIEGU DEPILACJI LASEROWEJ?


Jeżeli chcesz, uniknąć niepożądanych reakcji skóry na działanie lasera, to koniecznie zastosuj się do następujących zasad:

1. Przede wszystkim ok. 3 po zabiegu depilacji, myj skórę bezalkoholowymi tonikami a miejsca, które są zaczerwienione posmaruj kremem alantan lub Bepanthen.
2. Staraj się delikatnie osuszać skórę ręcznikiem, żeby jej nie podrażnić. Przez pierwsze dni unikaj także korzystania z sauny i basenu.
3. Przez pierwsze dwa tygodnie po depilacji koniecznie smaruj się kremem z wysokim filtrem ochronnym UVA i UVB.
4. W trakcie całej terapii laserowej, czyli także pomiędzy kolejnymi zabiegami nie opalaj się, nie używaj leków z izotretynoiną.
5. Nie wyrywaj też włosków pęsetką. Możesz je tylko golić maszynką.

PROMOCJA W ROSSMANNIE JESIEŃ 2019 | CO POLECAM? | NOWE ZASADY PROMOCJI

$
0
0
Tej jesieni promocja w Rossmannie wraca z zupełnie nowymi zasadami. W szafach z kosmetykami kolorowymi znajdziecie mnóstwo przecenionych produktów, ale tym razem nie ma jednej stałej zniżki. Każdy przeceniony produkt ma cenę obniżoną o 40, 50, 60, a nawet 70%. Przy kasach możecie spodziewać się niespodzianek w postaci gratisów, a dodatkowo mogą pojawić się promocje typu 1+1. Czy zmiany były potrzebne?




PROMOCJA NA MAKIJAŻ W ROSSMANNIE JESIEŃ 2019


Promocja w Rossmannie to zawsze był bałagan. Kilkadziesiąt kobiet tłoczących się przed makijażowymi "szafami", szukające interesujących je kosmetyków. Teraz sytuacja tylko się pogorszyła. Kobiety dalej tłoczą się i niemal biją o interesujący je produkt. A tym razem, przez to, że mnie ma stałej zniżki, nie znają cen niektórych kosmetyków i (jak w "moim" Rossmannie) biegają w kółko do czytnika cen. Na półkach brakuje cenówek (spadły lub nie zostały powieszone), a po sprawdzeniu cen Panie nieinteresujące je kosmetyki (te za mało przecenione) odkładają gdzie popadnie. Bałagan z dnia na dzień jest coraz większy. 

Jak wygląda aktualna promocja "Make Up" w Rossmannie?
- promocja trwa od 16 do 30 września 2019
- brak stałego rabatu, ale sporo indywidualnych promocji
- zniżki 40, 50, 60, a nawet 70%
- promocje 1+1
- brak limitu, można kupić 1 produkt, a można 100, można kupić kilka sztuk tego samego produktu
- dla członków Klubu Rossmann niespodzianki przy kasie (limitowane, dla najszybszych)

Z jednej strony fajnie, a z drugiej ciężko się w tym połapać. Stojąc przed kosmetykami w Rossmannie miałam wrażenie, że kosmetyki kosztują tyle samo co zwykle, kiedy kupuje je na "zwykłych" promocjach. Minusem jest też to, że nowości nie są przecenione, a zwykle to na nie "polowałam" podczas tych promocji.






CO WARTO KUPIĆ PODCZAS PROMOCJI W ROSSMANNIE? 


Ale "do brzegu"! Miałam Wam pokazać przede wszystkim to, co polecam kupić podczas trwającej aktualnie promocji. To prawdziwe drogeryjne perełki! Trochę się tego uzbierało, więc post będzie długi, ale mam nadzieję, że skorzystacie i znajdziecie w tym gąszczu kosmetyków coś dla siebie. Kosmetyków będzie sporo. Przy każdym napiszę Wam jego regularną cenę i cenę, która obowiązywać będzie podczas promocji. 

 

EVELINE COSMETICS SATIN MATT 14,99 PLN


Podkład Eveline Cosmetics Satin Matt ze śluzem ślimaka to moje najnowsze odkrycie. Podkład ma satynowo-matowe wykończenie, które utrzymuje się bardzo długo. Na skórze wygląda rewelacyjnie, a przy tym jest praktycznie niewyczuwalny. Komfort noszenia go jest zdecydowanie większy niż w przypadku wielu, o wiele droższych podkładów (np. Estee Lauder Double Wear). Podkład pięknie stapia się ze skórą i wygląda bardzo naturalnie, a przy tym ma całkiem dobre krycie, które opisałabym jako średnie+. Utrzymuje idealny mat na skórze około 8-9 godzin, po tym czasie widzę, że zaczyna lekko ścierać się z nosa i świecić w mocniej przetłuszczających się okolicach. W tym momencie warto wspomnieć, że cena 14,99 to jego regularna cena, nigdzie nie znalazłam ceny promocyjnej, więc być może nie ma na niego żadnej zniżki podczas aktualnej promocji, ale czy ta cena nie jest wystarczająco niska?



Od góry: 101, 102, 103, 104


MAX FACTOR RADIANT LIFT 66,99 33,49 PLN 


Bardzo dobry drogeryjny podkład, który daje efekt nieskazitelnej, lekko rozświetlonej skóry. Dobrze kryje, a przy tym jest lekki i naturalnie wygląda na skórze. Nie mam zastrzeżeń także do jego trwałości. Podkład bardzo długo utrzymuje się na skórze w idealnym stanie. Jedyny problem to kolory. Są albo za różowe, albo wpadają w brzoskwiniowe tony, nie znalazłam wśród nich idealnego dla siebie i musiałam mieszać kilka kolorów.


DEBORAH 24ORE EXTRA COVER 59,99 35,99 PLN



Kolejny drogeryjny podkład, który na skórze wygląda perfekcyjnie. Jego wykończenie jest naturalnie matowe. Zgodnie z obietnicami producenta, długo utrzymuje się na skórze, jest lekki, a jego krycie można budować. Jedna warstwa podkładu daje średnie krycie, które możemy budować dokładając kolejne warstwy.





JANDA MATUJĄCY MAKEUP 34,99 18,99 PLN


Podkład Janda to jedna z najtańszych propozycji. Podkład ma lekką formułę, która nie zastyga na skórze. Daje bardzo naturalny efekt, lekko kryje, a jego wykończenie jest satynowe. Jeśli lubicie bardzo naturalny efekt, ten podkład napewno się Wam spodoba.


MAYBELLINE INSTANT ANTI AGE ERASER 46,99 27,99 PLN


Nie jestem fanką korektora Maybelline Anti Age Eraser na mojej skórze, ale testowałam go malując innych i wyglądał bajecznie! Korektor dobrze kryje, nie wchodzi w zmarszczki i nie obciąża skóry wokół oczu. Dodatkowo ma bardzo ładne odcienie, wpadające w żółte tony. 


BELL HYPOALLERGENIC COVER SKIN CONCEALER 17,49 9,59 PLN


Korektor, który na aktualnej promocji kupicie za grosze, a wygląda pod oczami przepięknie. W nazwie ma magiczne słowo "Cover", ale nie jest to korektor należący do mocno kryjących. Jego krycie określiłabym jako średnie. Pod oczami wygląda bardzo naturalnie, nie wchodzi w zmarszczki i bardzo ładnie stapia się ze skórą. 


MAX FACTOR MIRACLE PREP 62,49 33,99 PLN


Baza Max Factor Miracle Prep to lekka baza o kremowej konsystencji, która ma sprawić,że skóra będzie gładsza, pory mniej widoczne, a makijaż o wiele trwalszy. Baza delikatnie wygładza skórę i dobrze przygotowuje ją do nałożenia podkładu. Makijaż utrzymuje się z nią lepiej, a podkład ładniej rozkłada się na skórze. Jedyny minus to to, że pory nie są wygładzone. 


MAX FACTOR LASTING PERFORMANCE SETTING SPRAY 53,99 29,49 PLN


Spray do utrwalania makijażu z Max Factor ma formę mgiełki. Produkt przedłuża trwałość makijażu i sprawia, że makijaż lepiej się ze sobą łączy. Kiedy spryskamy nim twarz po przypudrowaniu, ściągniemy efekt pudrowości i makijaż będzie prezentował się lżej i mniej sucho. 


MAX FACTOR MIRACLE GLOW 58,99 31,99 PLN


Baza rozświetlająca to bardzo ładny rozświetlacz w płynie, który spodoba się Wam jeśli lubicie delikatny, naturalnie wyglądający efekt rozświetlenia skóry. Możecie nakładać ją pod podkład, jako rozświetlającą bazę pod makijaż, a także do rozświetlenia makijażu, już po przypudrowaniu twarzy. Sprawdza się też do rozświetlania dekoltu.




Od góry Eveline Oh My Kiss: 12, 7, 4


REVOLUTION PRO PRIME OIL 34,99 PLN


Z tą bazą polubią się posiadaczki skóry suchej. To olejek, który sprawia, że skóra jest lepiej nawilżona i przygotowana do nałożenia podkładu. Baza w formie olejku sprawi, że znikną wszystkie suche skórki, a skóra będzie przyjemnie gładka w dotyku. Olejek można stosować także w codziennej pielęgnacji.


LOREAL GLOW CHERIE 59,99 29,99 PLN


Baza Loreal jest lekko tłusta i u mnie słabo sprawdza się jako baza pod makijaż, ale uwielbiam ją do rozświetlania dekoltu. Efekt jaki daje to właśnie lekko tłusta, mokra skóra. Można porównać ten efekt do rozświetlacza Beautydrugs, który jest od niej sporo droższy. 


WIBO CHROME DROPS 14,99 8,19 PLN


Kropelki rozświetlające, które zastygają na skórze i utrzymują się na niej wiele godzin. Rozświetlacz dostępny jest w dwóch kolorach, oba przepięknie wyglądają nałożone do rozświetlenia dekoltu i całego ciała. Cena podczas promocji jest tak niska, że można zrobić spore zapasy. U mnie ten płynny rozświetlacz sprawdza się lepiej niż np. rozświetlacz do ciała Fenty Beauty.


EVELINE GLOW&GO BRONZER WYPIEKANY 19,99 12,99 PLN


Wypiekany bronzer Eveline Cosmetics Glow&Go wygląda na skórze bardzo naturalnie. To odcień, który na swatchu wydaje się bardzo ciepły i lekko pomarańczowy, ale w rzeczywistości, na twarzy prezentuje się bardzo dobrze. Bronzer ma konsystencję, z którą bardzo łatwo się pracuje i nawet nie mając dużego doświadczenia nie zrobicie sobie nim plam. Bronzer jest średnio napigmentowany, co w przypadku tego typu produktu działa na plus.


EVELINE GLOW&GO STROBE HIGHLIGHTER 19,99 12,99 PLN


Piękny, subtelny rozświetlacz z drogerii? Sprawdźcie Eveline Cosmetics Glow&Go. Rozświetlacze dostępne są w dwóch odcieniach, a podczas promocji kupicie je w cenie 12,99 złotych. Więcej o rozświetlaczu przeczytacie we wpisie o nowościach Eveline.



MAYBELLINE CITY BRONZER 46,39 27,49 PLN


Jedno z moich najnowszych odkryć to bronzer City Bronzer od Maybelline. Na aktualnej promocji kupicie go za niecałe 30 złotych, ale w internecie znajdziecie go nawet za 19.  Bronzer jest dostępny w kilku odcieniach, podzielonych na ciepłe i chłodne, całkowicie matowy, bez żadnych drobinek. Jego formuła jest bardzo łatwa w obsłudze, bronzer praktycznie sam się rozciera, nie robi plam.






Od góry: Eveline 01, Maybelline Cool Medium


WIBO GO NUDE HEARTBREAKER 49,49 26,99 PLN


Najciekawsza drogeryjna paleta cieni na jesień to Wibo Go Nude Heartbreaker. Nie jestem fanką palet Wibo Go Nude, ale ta naprawdę zaskakuje mocną pigmentacją, łatwością rozcierania cieni i ich jakością. Maty są bardzo mocno napigmentowane, w nasyconych, modnych kolorach, a cienie błyszczące dorównują jakością foliowym cieniom innych, droższych marek. Moim zdaniem to drogeryjna paleta, którą musicie wypróbować, nawet jeśli nie jesteście fankami cieni Wibo.


EVELINE ANGEL DREAM 39,99 25,99 PLN



Bardzo fajna paleta, z kolorami, które idealnie nadają się na codzień. Więcej o palecie ➥Eveline Angel Dream przeczytacie w recenzji, ale cienie bardzo dobrze się blendują, ładnie łączą ze sobą, mają dobrą pigmentację i bardzo łatwo się z nimi pracuje.


EVELINE SPARKLE 54,99 35,49 PLN


Jeśli lubicie błysk w makijażu, powinnyście zwrócić uwagę na inną paletę Eveline. Paleta "Sparkle" to przede wszystkim przepiękne folie w odcieniach złota i czerwieni. Idealne do jesiennych makijaży. Nie jest to paleta samowystarczalna, raczej dodatek do bardziej klasycznych odcieni, ale te połyskujące cienie są tak piękne, że dla nich warto kupić tą paletę. 


LOVELY POMADA DO BRWI 18,99 10,29


Jeśli jesteście fankami mocniej podkreślonych brwi, nie możecie przejść obojętnie obok pomady do brwi Lovely. Jej formuła jest bardzo kremowa i bardzo wygodnie się z nią pracuje. Porównałabym ją do pomady od Anastasia Beverly Hills, ale testuję ją dość krótko i nie wiem jak będzie zachowywała się później. Pamiętajcie, że to moje pierwsze wrażenia i mogę jeszcze zmienić zdanie na jej temat, ale myślę, że za 10,29 złotych można zaryzykować. Dostępne są dwa odcienie, ja mam jaśniejszy i na aktualnej promocji pewnie dokupię drugi kolor. 


EVELINE BROW&GO 12,99 8,39


A jeśli wolicie bardziej naturalnie podkreślone brwi, sprawdźcie mascarę Eveline Brow&Go. Mascara dostępna jest w dwóch odcieniach. Ma w sobie małe włókienka, które zagęszczają naturalne brwi. Mascara układa włoski i pogłębia ich kolor. Świetnie sprawdza się do wykończenia makijażu brwi lub jako samodzielny kosmetyk, jeśli macie piękne, gęste brwi, których kształtu nie trzeba już poprawiać.


EVELINE OH MY KISS 14,99 9,69 PLN


Seria pomadek Eveline Cosmetics  Oh My Kiss to nowość, ale i tak zostały one przecenione na czas promocji. Do 30.09 możecie je kupić za grosze! Dostępnych jest 14 kolorów. Formuła pomadek jest kremowa, bardzo ładnie wyglądają na ustach.


Jeśli dobrnęłyście do końca moich wywodów, koniecznie napiszcie mi co Wy polecacie kupić na promocji w Rossmannie. Może polecicie mi coś z Bourjois albo Loreal? Dawno nie testowałam nic tych marek, a widzę w internecie, że ich kosmetyki zbierają pozytywne recenzje. Podzielcie się też swoją opinią o zmianach w promocji Rossmanna. Czy wyszły na dobre? 

Lubicie promocje w Rossmannie?










NATURALNY WYGLĄD PODKŁADU | JAK GO OSIĄGNĄĆ?

$
0
0


Każda z nas chciałaby aby jej makijaż wyglądał maksymalnie naturalnie. Nie zawsze jednak możemy pozwolić sobie na używanie bardzo lekkich, delikatnie kryjących podkładów. Jeśli macie problemy z cerą, chcecie dokładnie ukryć wszelkie niedoskonałości, a jednocześnie chciałybyście, żeby podkład nie wyglądał na twarzy jak maska, może przydadzą się Wam moje rady? 

 

 

NATURALNIE WYGLĄDAJĄCY PODKŁAD?



Nawet mając większą ilość niedoskonałości do ukrycia możecie osiągnąć efekt naturalnie wyglądającej skóry. Nie mówię, że podkład będzie wyglądał jak druga skóra, ale naszym celem jest sprawienie, że będzie wyglądał lżej i nie jak nałożona na twarz maska. Jest kilka trików, które nam w tym pomogą i kilka zasad, którymi możemy sobie pomóc.


1. NAKŁADANIE KOREKTORA PUNKTOWO


Aby mocno ukryć niedoskonałości, a jednocześnie osiągnąć efekt naturalnie wyglądającej skóry, możemy na niedoskonałości nakładać mocno kryjący korektor, a następnie na całą twarz lekki, delikatnie kryjący podkład lub krem BB. U mnie sprawdza się korektor Make Up For Ever Full Cover wklepany punktowo oraz, jeśli chcę żeby makijaż wyglądał bardzo naturalnie, podkład o bardzo małym kryciu np. MAC Face & Body, który ma wodnistą konsystencję i tylko delikatnie wyrównuje koloryt cery, nie zakrywając pieprzyków czy innych przebarwień.


2. A JEŚLI MOCNIEJ KRYJĄCY PODKŁAD TO...


Jeśli mamy do zakrycia więcej np. popękane naczynka na dużym obszarze twarzy, mocno czerwieniące się policzki i nie możemy obejść się bez mocno kryjącego podkładu (jak np. ja), to nakładajmy go z głową. Mocno kryjący podkład o wiele lepiej będzie wyglądał nałożony w minimalnej ilości, bardzo cienką warstwą. Zwykle te podkłady mają w sobie tyle pigmentu, że na prawdę wystarczy nałożyć je cieniutką warstwą, a wszystkie niedoskonałości zostaną zakryte. Dodatkowo na bardziej problematyczne miejsca możemy nałożyć odrobinę korektora lub wklepać kolejną cienką warstwę podkładu.




Post udostępniony przez AGATA SZCZEPANIAK (@agatawelpa)

3. WKLEPYWANIE KOSMETYKÓW GĄBECZKĄ


Duże znaczenie ma także to czym nakładamy kosmetyki na twarz. Mocno kryjący podkład będzie wyglądał o wiele bardziej naturalnie kiedy wklepiemy go w skórę gąbeczką (np. Beauty Blender czy Boho Blender). Taki sposób aplikacji sprawi, że podkład o wiele lepiej stopi się ze skórą i będzie wyglądał lżej. Im więcej czasu poświęcimy na dokładne wklepanie podkładu, tym lepszy będzie ostateczny efekt.


4. BAZA + CODZIENNA PIELĘGNACJA


Zupełnie inaczej będzie wyglądał podkład na przesuszonej, odwodnionej skórze, a inaczej na skórze, którą dobrze przygotujemy do makijażu. Przed makijażem trzeba ocenić jakie są potrzeby skóry i właściwie ją nawilżyć, jeśli jest bardzo sucha, albo oczyścić i nałożyć kosmetyk regulujący wydzielanie sebum, w momencie kiedy mamy bardziej tłustą cerę. W przypadku tłustej skóry lepiej nie przesadzać z matowieniem, ponieważ może się ona "zbuntować" i wydzielać wtedy jeszcze więcej sebum. Ją także trzeba odpowiednio nawilżyć. Niby nic nadzwyczajnego, a tak przygotowana skóra wygląda w makijażu o niebo lepiej. Nie można też zapominać o codziennej pielęgnacji: regularny peeling, codzienny demakijaż i oczyszczanie skóry z nagromadzonych w ciągu dnia zanieczyszczeń, tonik, krem nawilżający i pod oczy. To wszystko procentuje i sprawi, że makijaż będzie prezentował się na zadbanej cerze o wiele naturalniej.




5. WYKOŃCZENIE MAKIJAŻU 


Niemniej ważne jest wykończenie makijażu: odpowiednio dobrany do potrzeb skóry puder i konturowanie twarzy, które wymodeluje ją i doda odrobinę koloru. Skóra sucha zyska jeżeli użyjemy pudru, który lekko ją rozświetli. Z kolei cera tłusta wymaga zmatowienia, dzięki któremu makijaż dłużej utrzyma się na twarzy i nie będzie wyglądał tłusto. Konturowanie przywróci twarzy trójwymiarowość, wyszczupli ją lub złagodzi rysy. Bronzerem możemy odpowiednio wymodelować twarz, a jeśli jego kolor będzie odpowiednio dobrany (nie za ciemny, nie za szary, nie za pomarańczowy- wszystko w zależności od Waszego typu urody) będzie wyglądał na twarzy bardzo naturalnie. Dodatkowo skóra wygląda o wiele naturalniej jeśli do makijażu dodamy róż i rozświetlacz, które ożywią twarz i sprawią, że nie będzie ona płaska.


Stosując tych kilka prostych rad i trików na pewno uda się Wam osiągnąć naturalniejszy efekt makijażu. A może od dawna robicie makijaż w ten sposób? A skoro jesteśmy w temacie makijażu twarzy, pomyślałam, że przyszykuję dla Was tekst o najczęstszych błędach w makijażu. Wiem, że takich postów jest już w internecie mnóstwo, ale może chciałybyście żebym opowiedziała o nich ze swojej perspektywy? Jakie błędy Wy najczęściej popełniałyście?


Jak wygląda Wasz makijaż twarzy?


BEGLOSSY ATELIER DE BEAUTE | WRZESIEŃ 2019

$
0
0


We wrześniu pudełko beGlossy nosi nazwę Atelier De Beaute, a wszystkie kosmetyki, które się w nim znalazły to produkty pełnowymiarowe. Mamy więc aż sześć kosmetycznych perełek w wersji, która pozwoli nam dokładnie je przetestować. Jesteście ciekawe co znalazło się w środku?


 

BEGLOSSY ATELIER DE BEAUTE


Na dobry początek, jak prawie co miesiąc, mam dla Was kod rabatowy. Jeśli macie ochotę po raz pierwszy zamówić subskrypcję Goldenbox, możecie skorzystać z mojego kodu AG20AB, dzięki któremu zaoszczędzicie 20 złotych. 

A teraz czas przejść do rzeczy! Ze względu na wyjazd na konferencję Influeancers About Beauty i Beauty Days Blogger, jestem trochę spóźniona z prezentacją tego pudełka, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. W zamian będę miała dla Was recenzję kilku wspaniałych produktów! Już teraz widzę, że kilka z nich to prawdziwe perełki, ale niedługo pokażę je Wam i dokładnie o nich opowiem.



NIVEA PEELING RYŻOWY DO TWARZY (19,99 PLN/ 75 ML)


Ekipa beGlossy jakby czytała w moich myślach! Kilka dni wcześniej, zanim odebrałam od kuriera nowe pudełko beGlossy, skończył mi się peeling do twarzy od Pixi i zastanawiałam się nad nowym. W moim pudełku znalazłam wersję zieloną czyli "bio aloe vera". Peeling ma mieć składniki złuszczające w 100% pochodzenia naturalnego, jego formuła jest wzbogacona organicznym ryżemoraz bio składnikami: borówkami (wersja niebieska), malinami (wersja różowa) oraz aloesem (wersja zielona). Według opisu wersja zielona jest najintensywniejsza... Nie wiem w takim razie co robią pozostałe dwa peelingi, bo ten jest niesamowicie delikatny. Mimo to polubiłam się z nim i obecnie wylądował w mojej łazience na stałe.







GLISS KUR INTENSYWNA ODŻYWKA DO WŁOSÓW WEEKLY THERAPY (14,99 PLN/ 50 ML)


Bardzo lubię odżywki Gliss Kur i mimo, że ostatnio inne stały się moimi ulubionymi, od czasu do czasu do nich wracam. Tym razem odżywka została zamknięta w saszetce, podobnej do saszetek z owocami, które jada mój synek. W każdym pudełku znalazła się jedna z trzech wersji: z kompleksem fitokomórek macierzystych, z regeneracyjnymi mikrolipidami oraz z płynną keratyną. Do mnie trafiła odżywka z kompleksem macierzystych fitokomórek. Ta odżywka jest przeznaczona do włosów osłabionych i podatnych na zniszczenia. Ma ona wygładzać włosy i widocznie poprawiać ich wygląd. Odżywkę według producenta powinnyśmy stosować raz w tygodniu, a jej objętość to 50 ml.





TOŁPA SPA DETOX MYDŁO BOROWINOWE (8,99 PLN/ 100 G)


Sama nigdy nie kupiłabym tego produktu, a z przyjemnością przetestuję to mydełko. Mydło borowinowe od Tołpa ma łagodnie oczyszczać skórę, nie naruszać jej naturalnej bariery ochronnej, wygładzać skórę i poprawiać jej kondycję. Dzięki zawartości borowiny działa detoksykująco, a naturalne olejki eteryczne mają eliminować napięcie, rozluźniać i przywracać równowagę.




GOLDEN ROSE METALS MATTE METALIC LIP CRAYON (11,90 PLN/ 3,5 G)


W każdym pudełku znalazł się jeden z dwóch produktów: pomadka w kredce od Golden Rose z linii Metals lub płynna pomadka Revers Vivat Shine. O tym, że bardzo lubię kosmetyki Golden Rose już wiecie, nieraz pokazywałam Wam je na blogu i bardzo rzadko zdarza się, aby coś od nich mi się nie sprawdziło. To jedna z moich ukochanych tańszych marek. W moim pudełku znalazłam kolor o numerze 08, który jest ciemnym odcieniem bordo z różowymi tonami. Kolor idealny na jesień, raczej dla osób o mocniejszym typie urody (myślę, że jasne, blade blondynki mogą czuć się w nim źle).  Swatche innych produktów z linii ➥ Golden Rose Metals znajdziecie w ich recenzji.






KILLYS PĘDZLE Z LINII PASTELOVE GREEN TEA (ZESTAW DO BLENDOWANIA 18,99 PLN/ 2 SZT.)


Nigdy wcześniej nie używałam pędzli Killys, dlatego bardzo ucieszyłam się, że oprócz opakowania pędzli, które jest częścią pudełka Atelier de Beaute, otrzymałam jako ambasadorka beGlossy, dodatkowy pędzel i gąbeczkę. Dzięki temu mogę przetestować te pędzle dokładniej i podzielić się z Wami moją opinią. W każdym pudełku beGlossy znajdziecie jeden z tych zestawów pędzli: pędzel do pudru, pędzel do różu i bronzera, zestaw do blendowania i zestaw do brwi i konturowania oka. W moim pudełku znalazł się zestaw do blendowania, a dodatkowo otrzymałam pędzel do rozświetlacza i ściętą gąbeczkę.  Pędzle do blendowania są dość mocno zbite, dlatego moim zdaniem nie są to idealne pędzle do rozcierania cieni, myślę, że bardziej sprawdzą się do nakładania i rozcierania korektora. Z kolei pędzel do rozświetlacza jest niesamowicie miękki i polubiłam się z nim już od pierwszego użycia. Gąbeczkę jeszcze będę testować, ale już widzę, że nie jest tak mięciutka jak moja ulubiona Boho Blender.



COSNATURE NATURALNY SUPER NAWILŻAJĄCY BALSAM DO CIAŁA (19,99 PLN/ 250 ML)


Ostatni produkt w pudełku to balsam do ciała marki Cosnature, który ma zapewniać skórze 24 godzinne nawilżenie. Balsam ma sprawić, że skóra stanie się gładka, nawilżona i elastyczna. Jego konsystencja jest lekka, bardzo wodnista i balsam szybko wchłania się w skórę.


Co myślicie o najnowszym pudełku? Mi bardzo przypadły do gustu pędzle, mimo, że widzę, że nie będę używać ich tak, jak założył producent, oraz peeling Nivea. Spodobało mi się jeszcze mydło borowinowe, którego sama pewnie nigdy bym nie kupiła. Ale o to właśnie chodzi w takich pudełkach, prawda? Żeby przetestować nowe produkty, które często są dla nas niespodzianką? Dajcie znać w komentarzach co myślicie o tym boxie, a ja zabieram się za testowanie kosmetyków, które przywiozłam z Warszawy. Zapowiadają się na prawdę ciekawe posty. 

Który kosmetyk z pudełka beGlossy Atelier de Beaute spodobał się Wam najbardziej? 



FILA ITALIA EDT

$
0
0


Pracując w perfumerii nauczyłam się jednej, niezwykle ciekawej rzeczy: zapach nie ma płci. Oznacza to, w dużym skrócie, że każdego istniejącego na rynku zapachu równie dobrze może używać kobieta, jak i mężczyzna. Zapachy są oczywiście podzielone na "męskie" i "damskie", ale to tylko mała podpowiedź i możemy kompletnie te etykietki zignorować.


 
Jakby się nad tym dobrze zastanowić, to ma sens. Niektóre męskie zapachy są na tyle świeże i delikatne, że kobiety chętnie po nie sięgają. Kiedy pracowałam w perfumerii nie dziwiły mnie Panie przychodzące po cięższe, męskie perfumy, których używały na sobie (np. Dior Fahrenheit). W drugą stronę nie działa to tak samo, Panowie niechętnie nakładają kwiatowe, słodkie zapachy, kojarzone mocno z kobiecymi kompozycjami. Ale pamiętajmy, że mogą. Każdy zapach, na każdej osobie, która go nałoży będzie pachniał zupełnie inaczej. Dlatego ten sam zapach może podobać nam się u koleżanki, a na nas nie będzie już robił tak dobrego wrażenia. Spośród tych tysięcy zapachów, podzielonych na damskie i męskie, każdy może znaleźć idealny dla siebie.

FILA ITALIA EDT


Dlaczego mówię o tym we wstępie do recenzji zapachu Fila? Ponieważ to zapach, który z założenia jest męski, a który niesamowicie przypomina mi jeden z moich ulubionych zapachów unisex: CK One. Można go porównać także do perfum Lacoste, zamkniętych w białej, nieprzezroczystej buteleczce. Zapach FILA zamknięty jest w prostym, przezroczystym, szklanym flakonie, którego pojemność to 50 ml. Znajdziecie go w Rossmannie, gdzie zapłacicie za niego około 90 złotych. Dostępna jest też wersja typowo damska.


Marka FILA kojarzy się przede wszystkim ze sportowymi ciuchami, butami. I w ten sportowy klimat doskonale wpisuje się zapach Fila Italia. To perfumy, które idealnie sprawdzą się dla osób aktywnych, lubiących spędzać czas na świeżym powietrzu, aktywnie uprawiających sport. To zapach lekki, świeży, sportowy, ale ma w sobie także nutkę czegoś słodkiego, ciepłego, co sprawia, że zapach będzie dobry także na bardziej eleganckie, oficjalne okazje.

Typowo męskie nuty wyczuwalne są przede wszystkim przez kilka pierwszych minut. Później one zanikają i na skórze pozostaje kompozycja lekko słodkawa, świeża i lekka, która utrzymuje się u mnie aż do wieczora.




FILA Italia to woda toaletowa, co oznacza, że będzie on słabszy od wód perfumowanych. Mimo to mogę powiedzieć, że utrzymuje się na skórze bardzo długo. Wieczorem nadal można wyczuć jego świeże nuty. Myślę, że ta trwałość, w połączeniu z jego nutami zapachowymi sprawi, że chętnie sięgną po niego Panowie aktywni i wysportowani. I na pewno się z nim polubią.

Jakie męskie zapachy lubicie najbardziej?



ODKRYCIA WRZEŚNIA | WRZESIEŃ 2019

$
0
0




Od kilku lat, co miesiąc, pokazuję Wam na blogu moich ulubieńców. Kosmetyki, które polubiłam i których najczęściej używałam w poprzednim miesiącu. Jednak, od jakiegoś czasu, nie do końca pasował mi do tej serii postów ten tytuł.



ODKRYCIA WRZEŚNIA 2019



Dlatego, po długich namysłach, postanowiłam to zmienić. Uznałam, że ulubieńcy to kosmetyki, które pozostają ze mną dłużej niż miesiąc czy dwa, jak np. Paleta BPerfect Carnival, która widzicie w moich makijażach na Instagramie od wielu miesięcy. Ulubieńcy pojawią się na blogu pod koniec roku, jako jego kosmetyczne podsumowanie, a co miesiąc będę pokazywała Wam 5 kosmetyków, które odkryłam i polubiłam w minionym miesiącu. Nowa seria postów będzie nosiła tytuł "odkrycia". Myślę, że taka nazwa pasuje o wiele lepiej. 

A skoro już jesteśmy przy temacie serii postów, nie wiem czy pamiętacie, że kiedyś na blogu publikowałam posty o historii makijażu. Ten cykl umarł śmiercią naturalną, a ja wpisy z których nie byłam w 100% zadowolona usunęłam, pod wpływem rad Jasona Hunta, z książki Bloger i Social media. Teraz z wielką chęcią wróciłabym do tej tematyki i razem z Wami odkryła przeszłość mascary, czerwonej pomadki, przypomniała sobie modę lat 20, 40, 60, 80 czy 90 oraz podyskutowała o wielkich wizażystach tworzących fundamenty dzisiejszego makijażu. Co Wy na to? Dajcie znać w komentarzach, albo napiszcie prywatną wiadomość na IG. 

A teraz do rzeczy! Co odkryłam we wrześniu? Mam Wam do pokazania 5 świetnych produktów, które nadal testuję, ale już widzę, że to jest to! Zobaczcie same co odkryłam w ostatnim miesiącu. 


1. ANASTASIA BEVERLY HILLS VANILLA POWDER


Puder miał swoją premierę na przełomie sierpnia i września i właściwie od razu trafił w moje ręce. Marka Anastasia Beverly Hills wypuściła pięć "odcieni" pudrów: Translucent, Banana, Vanilla (który mam), Deep Peach oraz Golden Orange. Kolory o delikatnym zabarwieniu są przeznaczone do jasnej, średniej i opalonej karnacji, z kolei transparentny ma być uniwersalnym pudrem, który sprawdzi się (prawie) u każdego. Puder ABH zapewnia naturalnie matowe wykończenie makijażu i maksymalne wydłużenie jego trwałości. Dodatkowo sprawia, że skóra wydaje się gładsza, a pory mniej widoczne. Jego formuła pochłania nadmiar sebum i nie pozwala skórze świecić się w nieestetyczny sposób. Puder jest w dotyku bardzo miękki, przyjemny, rozcierany między palcami wydaje się wręcz mokry. Bardzo ładnie wygląda nałożony na całą twarz, pod oczami też jest ok, ale wolę w tym miejscu inne pudry. Idealny do bakingu: super rozjaśnia wybrane partie twarzy i poprawia krycie korektora i podkładu. Więcej opowiem Wam o nim za kilka tygodni, ale jak na razie zapowiada się bardzo dobrze!






2. AFFECT SOFT TOUCH MINERAL POWDER



Puder Affect to dziecko Karoliny Matraszek z PRO MakeUp Academy. Puder został stworzony jako puder pod oczy, dla osób o bardzo cienkiej, delikatnej skórze. I rzeczywiście puder Affect nie obciąża tej okolicy. Nawet jeśli macie problem z doborem pudru pod oczy, wszystkie są dla Was zbyt ciężkie i wysuszające, ten powinien się u Was sprawdzić. Puder rozcierany między palcami wydaje się bardzo miękki i mokry. Nałożony pod oczy bardzo ładnie wygładza skórę. Puder ma delikatny, uniwersalny kolor, dzięki temu dodaje korektorowi odrobiny krycia, ale nie jest to mocno widoczne. Puder nałożony na skórę utrwala korektor lub podkład i przedłuża trwałość makijażu. W dotyku jest aksamitny, a jego wykończenie jest satynowo matowe. Nie zauważyłam żeby rozświetlał, nie przyciemnia też korektorów.




3. IBRA X EWELINA ZYCH PALETTE


Jestem pewna, że każda wizażystka czekała na premierę TEJ palety. Zapowiada się, że paleta Ibra stworzona we współpracy z Eweliną Zych stanie się największym hitem tego roku. Kolory w palecie zachwycają. Są idealne do makijaży ślubnych i okolicznościowych, bardzo użytkowe. Ciężko przejść obok niej obojętnie. Wszystkie cienie są mocno napigmentowane, mają intensywne kolory, a połyskujące cienie olśniewają. Jeśli jeszcze jej nie macie, a malujecie Klientki, musicie ją kupić.


4. SEPHORA KONTUROWKI DO UST


Chyba nigdy nie zachwycałam się żadnymi konturówkami do ust tak jak tymi. Lubię konturówki Inglot czy Golden Rose, ale od kiedy odkryłam mini kredki do ust Sephora, wszystkie inne przestały istnieć. Konturówki Sephora mają idealną formułę. Nie są ani za miękkie, ani za twarde. Są niesamowicie precyzyjne. Przy temperowaniu nie łamią się, a ich "rysik" szybko wraca do pierwotnego kształtu (używam temperówki Inglot). Bardzo wygodnie obrysowuje się nimi kontur ust, często nakładam je też na całe usta. Kredki dostępne są w kilku kolorach, ciężki mi dokładnie powiedzieć w ilu, ponieważ w każdej Sephorze w moim mieście ich ilość jest inna, a online dostępna jest tylko część z nich. Mój ukochany kolor to Light Brown (który jest pięknym, trochę ciemniejszym nudziakiem), ale równie piękny jest Deep Beige i Rosewood. Kredki są matowe, nie mają w sobie żadnych połyskujących drobinek, nie odbijają światła. Wyglądają na ustach bardzo naturalnie (szczególnie odcienie nude) i długo się utrzymują.




5. TEAOLOGY KREM NAWILŻAJĄCY 


Na koniec moje odkrycie z konferencji Influencers about Beauty, organizowanej przez agencję BLOG Media. Krem do twarzy i dekoltu marki Teaology, o której podczas konferencji usłyszałam po raz pierwszy. Krem na bazie esencji z czarnej różanej herbaty, z dodatkiem kwasu hialuronowego, to krem którego możemy używać na dzień i na noc. Jest delikatnie tłusty, bogaty, mocno nawilża skórę. Nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Po użyciu czuję mocne nawilżenie, skóra jest gładsza, miękka w dotyku i wyraźnie mocniej odżywiona. Polubiłam się z nim od pierwszego użycia i intensywnie testuję już od około tygodnia. O moich wrażeniach i marce Teaology opowiem Wam za kilka tygodni.


Co zainteresowało Was najbardziej? 



EVELINE COSMETICS REVELASH | SERUM DO RZĘS

$
0
0


Kto nie marzy o pięknych, gęstych i długich rzęsach? Ja na pewno, bo moich naturalnych rzęs prawie nie ma (narzekam na to tak często, że chyba macie już tego dosyć). Z pomocą przychodzą nam najróżniejsze odżywki mające sprawić, że nasze naturalne rzęsy będą wyglądały niczym sztuczne. Tym razem przetestowałam serum do rzęs od Eveline. Czy moje rzęsy na tym zyskały?

 

EVELINE COSMETICS REVELASH


Byłam bardzo ciekawa serum do rzęs Eveline, ze względu na odżywkę do paznokci, którą kiedyś zasłynęła marka. Odżywka rzeczywiście sprawiała, że paznokcie rosły szybciej i były niesamowicie mocne, jednak po jej odstawieniu szybko znów stawały się łamliwe i słabe. Wiem, że to całkiem normalna reakcja, jednak trochę mnie to zniechęciło do dalszego używania jej. Serum do rzęs testowałam ostatnich 5 tygodni. Efekty powinny więc być zadowalające. Ale czy są? Tego dowiecie się czytając dalej.

Serum Eveline zamknięte jest w szklanej buteleczce, przypominającej buteleczkę z eyelinerem, która mieści 3ml produktu. Serum kosztuje około 50 złotych. Pod nakrętką znajduje się aplikator, który jest cieniutki i bardzo precyzyjny. Po otwarciu powinnyśmy zużyć serum w ciągu 6 miesięcy. Konsystencja serum jest wodnisto-żelowa, produkt nie spływa nałożony wzdłuż linii rzęs, ale też nie jest bardzo gęsty. Nałożony w nadmiarze może dostać się do oka, uważajcie na to i nakładajcie go tak jak zaleca producent.






A jak powinno się go używać? Producent zaleca nakładanie serum na noc, na czystą i suchą skórę powiek, wzdłuż linii górnych rzęs. Serum nakładamy jedną warstwą, tylko na górną powiekę. Nie nakładamy go wzdłuż dolnych rzęs. Przez pierwsze tygodnie(do 8 tygodni) możemy nakładać serum codziennie, a po osiągnięciu pożądanych efektów, dla ich podtrzymania, możemy ograniczyć nakładanie serum do 2-3 razy w tygodniu. Wśród informacji od producenta znajdziemy też informację, że najlepsze efekty osiąga się po 4-5 miesiącach, dlatego będę używała serum nadal i po tym czasie dodam trzecie zdjęcie, z efektem po tak długim czasie. 

Serum stymulujące wzrost rzęs polecane jest osobom, które mają problem z rzadkimi, wypadającymi, osłabionymi rzęsami (jak ja!). Jego zadaniem jest spowolnienie procesu wypadania rzęs i wzmocnienie ich. A to wszystko osiągniemy dzięki formule LASH INFINITY SYSTEM. 


LASH INFINITY SYSTEM:

  • BIMATOPROST- uważany za jeden z najefektywniejszych związków stymulujących wzrost rzęs; przedłuża fazę aktywnego wzrostu włosków
  • BIOTINOYL TRIPEPTIDE- intensywnie wzmacnia włókna i cebulki włosów; zwiększa syntezę keratynocytów, dzięki czemu włoski są silniejsze
  • EKSTRAKT Z GRANATU- głęboko nawilża, odżywia i odbudowuje rzęsy, wzmacnia i chroni ich kolor 






    A jak z efektami? Efekt, który widzimy na opakowaniu jest mocno przesadzony. Na zdjęciu "po" niestety widać, że doklejone zostały sztuczne rzęsy, albo (co gorsza) rzęsy zostały dorobione w programie graficznym. Nie lubię takiego oszukiwania potencjalnych Klientów, tym bardziej kiedy produkt jest dobry i może pochwalić się realnymi efektami. Po 5 tygodniach używania odżywki Eveline widzę, że moje rzęsy są trochę mocniejsze, ale nie widzę niesamowitych efektów, jeśli chodzi o ich wydłużenie. Pojawiły się pojedyncze, dłuższe włoski. Może to znak, że w ciągu kolejnych tygodni jeszcze odrobinkę podrosną? Na razie czuć, kiedy dotyka się włosków, że są one twardsze i o wiele lepiej wyglądają pomalowane mascarą. Wcześniej, po nałożeniu tuszu, rzęsy wyglądały nieciekawie, teraz kiedy włoski są mocniejsze, lepiej widać efekt i rzeczywiście po nałożeniu mascary rzęsy są wydłużone i pogrubione. To zachęca mnie do dalszej walki o piękne, gęste rzęsy.

    Jak podoba się Wam efekt po 5 tygodniach?





    CLAVIER X MARTA GĄSKA | PREZENTACJA WSZYSTKICH RZĘS NA OKU + MOJA OPINIA

    $
    0
    0


    Sporo ostatnio nowości tworzonych przez marki we współpracy ze znanymi wizażystami i influencerami. Jeszcze w tym tygodniu pokażę Wam paletę cieni Eweliny Zych, która powstała we współpracy z marką Ibra, a dzisiaj zajmiemy się rzęsami Clavier, zaprojektowanymi przez wizażystkę Martę Gąskę.



     

    CLAVIER X MARTA GĄSKA



    Owocem tej współpracy jest aż 11 par rzęs! Znalazły się wśród nich rzęsy, które idealnie sprawdzą się na co dzień, na większe wyjścia i takie, które najlepiej będą prezentowały się podczas szalonych sesji zdjęciowych.

    Rzęsy zapakowane są w proste, białe, kartonikowe opakowania z czarnymi napisami, logo marki i nazwą modelu rzęs. Każde opakowanie ma okienko, przez które widzimy rzęsy, które są w środku. Sporym minusem jest to, że rzęsy są bardzo mocno przyklejone do opakowania, przez co można uszkodzić je podczas wyciągania. Jeszcze większym minusem jest fakt, że klej, który mocno trzyma rzęsy w opakowaniu, na niektórych modelach znajduje się na dolnej ich części i ciężko go stamtąd usunąć. A najgorsze jest to, że jest to mocno widoczne na oku.



    Olbrzymim plusem jest elastyczny pasek, który ma każdy model. Dzięki temu o wiele łatwiej odpowiednio dopasować rzęsy do oka. Długość paska jest idealna dla osób, których linia rzęs jest średniej długości. Dla osób o bardzo dużych oczach mogą być trochę za krótkie, z kolei osoby mające bardzo małe oczy, będą musiały odrobinę przyciąć pasek od zewnętrznej strony. U mnie sprawdzają się bez przycinania, podobnie jak większość modeli rzęs marki Ardell.

    Rzęsy na pasku zawsze doklejam na klej Duo. Wszystkie modele Clavier by Marta Gąska przez cały dzień trzymają się na oku perfekcyjnie. W ciągu dnia pasek nie odkształca się i (o ile prawidłowo je dokleicie) nie odrywa się w wewnętrznym ani zewnętrznym kąciku.





    A jakie modele rzęs powstały? Jest ich aż 11 więc jestem pewna, że każda z Was odnajdzie tu rzęsy idealne dla siebie. Ja pokochałam rzęsy Gentle WOWman oraz (i to jest mój absolutny ulubieniec!) Rock&Doll. Te dwa modele mogę nosić naprzemiennie na co dzień już zawsze. Wszystkie inne rzęsy mogę oddać. Serio, są tak piękne i tak naturalnie wyglądają na oku, że nosząc je bardzo często słyszę, że mam przepiękne, naturalne rzęsy. Teraz pokażę Wam każdy model rzęs z bliska.

    DAILY LADY


    Bardzo naturalne rzęsy z pojedynczymi dłuższymi włoskami. Włoski nie są ułożone gęsto, nie są też bardzo długie. Najdłuższe włoski znajdują się na środku. Na oku wyglądają niesamowicie naturalnie, niektóre włoski są krótsze nawet od moich naturalnych.

    Daily Lady to rzęsy na pasku, dzięki którym nawet w zwykły dzień poczujesz się jak prawdziwa dama. Subtelnie podkreślając urodę, mogą uchodzić za naturalne rzęsy. Czy ktoś mówił, że sztuczne rzęsy nie nadają się na co dzień?Daily Lady to model składający się z trzech przeplatających się ze sobą długości – krótkich, średnich i dłuższych rzęs. Daje bardzo naturalny efekt. Polecane do makijaży: makijaż dzienny / delikatny makijaż wieczorowy/ Glow makeup.





     

    GENTLE WOWMAN


    Bardzo klasyczny model rzęs, w którym włoski są najkrótsze w wewnętrznym kąciku oka i wydłużają się w kierunku kącika zewnętrznego. Składają się z ułożonych obok siebie, lekko rozciepierzonych kępek, które sprawiają, że rzęsy wyglądają na oku bardzo naturalnie. Włoski są delikatne, miłe w dotyku, nie kłują.


    to kwintesencja elegancji oraz klasy. Nie daj się zwieźć pozorom, ich subtelny charakter doskonale współgra z odwagą i charyzmą. Kobieta GentleWOWman nie boi się wyzwań codzienności, po świecie kroczy pewnym siebie krokiem, a wszędzie gdzie się pojawia wzbudza podziw. Uwaga! Efekt „WOW” gwarantowany. Rzęsy o kępkowatej strukturze układającej się w kształt wąskiego „V”. Rzęsy są najdłuższe w zewnętrznych kącikach, jednak długość nie jest mocno zróżnicowana, co daje na oku efekt równego wachlarza.






    GLAM MADAME


    Bardzo mocne rzęsy, składające się z ułożonych regularnie kępek. Rzęsy są najkrótsze w zewnętrznym i wewnętrznym kąciku, a najdłuższe na środku.


    Najbardziej zjawiskowe rzęsy w całej kolekcji. W końcu styl Glamour do czegoś zobowiązuje! Glam Madame to kobieta, która w czerwieni na ustach i mocno podkreślonym oku czuje się jak ryba w wodzie. To kobieta elegancka, pełna klasy, charyzmy i tajemniczego magnetyzmu.Jedno jest pewne – od spojrzenia spod rzęs Glam Madame nikt nie będzie potrafił oderwać wzroku. Bardzo gęste i mocno czarne paski o strukturze kępek w kształcie „V”. Polecane do makijaży Glamour makeup/ Smokey eyes.










    JUST A PINCH


    W tym modelu włoski są krótsze w wewnętrznym i zewnętrznym kąciku, a najdłuższe na środku oka. Nie mamy tu ułożonych równiutko kępek, ale dłuższe i krótsze włoski ułożone w nieregularny sposób. Ten model sprawia, że oko wydaje się odrobinę bardziej okrągłe i bardzo ładnie je "otwiera".


    Czasem szczypta jakiejś przyprawy potrafi magicznie odmienić smak potrawy. Rzęsy na pasku Just A Pinch to ta szczypta wyjątkowego charakteru, która odmieni Twoje spojrzenie. Rzęsy średniej długości gdzieniegdzie muśnięte pojedynczymi dłuższymi pasmami. Dzięki takiemu zabiegowi paski te dają efekt nienachalnie zjawiskowych rzęs. Klasyczny pasek o przeplatających się dwóch długościach, bazowa- średniej długości warstwa przeplatana co kilka milimetrów 3-4 włoskami wydłużonymi względem pozostałych. Polecane do makijażu Glow makeup.






    MISS PRINCESS


    Bardzo delikatne rzęsy, w których włoski są najkrótsze w wewnętrznym kąciku oka i najdłuższe w zewnętrznym. Te rzęsy nie są bardzo długie, noszone na co dzień nie są mocno widoczne i naturalnie wyglądają na oku, lekko zagęszczają i wydłużają naszą linię rzęs.

    które aż rwą się do tego, żeby skoczyć na jakiś bal! Rzęsy, które niemal sięgają nieba i dzięki, którym poczujesz się bajkowo. Miss Princess to kobieta, która jest pewna siebie i kocha podkreślać swoje atuty. Długie rzęsy o odpowiednio zbudowanej gęstości, która sprawia, że nie wyglądają przerysowanie, to Święty Gral wśród prawdziwych rzęsomaniaczek.






    NATURAL BEAUTY


    Subtelne rzęsy składające się z ułożonych obok siebie kępek i dłuższych, wystających ponad "szereg" włosków. Najkrótsze włoski znajdują się w wewnętrznym kąciku, później włoski są coraz dłuższe, aż do środka powieki i z powrotem skracają się do zewnętrznego kącika.

    Piękno jest w środku, to co zewnętrzne jest jedynie jego odbiciem. Dlatego czasem warto pomóc swojej pewności siebie, żeby przypomnieć sobie jak piękna jesteś. Rzęsy Natural Beauty dają efekt prześlicznych, naturalnie wyglądających rzęs. A czując się pięknie, wyglądasz pięknie – pamiętaj o tym! Model Natural Beauty składają się z trzech przeplatających się ze sobą długości – krótkich, średnich i dłuższych rzęs. Daje naturalny efekt z wydłużonymi kącikami. Polecane do makijaży: makijaż dzienny / delikatny makijaż wieczorowy/ glow makeup.






    OH, SO FLUFFY!


    Ten model podoba mi się najmniej. To bardzo krótkie rzęsy, które są bardzo gęste. Mocno zagęszczają naturalną linię rzęs, ale prezentują się po prostu niechlujnie. Rzęsy są najdłuższe w zewnętrznym kąciku, ale nie jest to duża różnica w stosunku do kącika wewnętrznego.


    To dwie warstwy rzęs nałożone na siebie pod różnymi kątami względem paska, które dają efekt niesamowitej objętości. Miękkie i puszyste jak chmurka sprawią, że poczujesz się niebiańsko! Ich nietypowa konstrukcja wydobędzie charakter z każdego makijażu. Pasek o klasycznej strukturze zbudowany z rzęs ułożonych pod różnymi kątami, co buduje efekt 3D. Rzęsy tworzą równy wachlarz, z krótszymi włoskami w kącikach wewnętrznych. Polecane do makijaży typu Smokey eyes/ Glow makeup.







    ROCK&DOLL


    Rock&Doll to rzęsy gęstsze, które najdłuższe są na środku. W wewnętrznym i zewnętrznym kąciku są najkrótsze.  Mają sporo włosków, są pięknie podkręcone i bardzo długie. Jednocześnie jest w nich pewna delikatność. Same zobaczcie jak pięknie wyglądają na oku.


    to model inspirowany postacią Sandy z „Greace” o dualnym charakterze, który możesz dowolnie wydobywać i podkreślać. Od grzecznej uczennicy o spojrzeniu porcelanowej lalki do seksownej kocicy w stylu rock&rollowym dzieli Cię tylko pomysł na siebie dziś. Aż chce się zanucić „You're the one that I want! Ooh ooh ooh, honey!” Rzęsy o strukturze klasycznego paska. Pojedyncze włoski umiejscowione są względem siebie pod delikatnymi kątami, co daje efekt pięknie zbudowanej gęstości oraz objętości 3D. Rzęsy są niemal równej długości, co na oku daje efekt zaokrąglenia z zaakcentowanym środkiem powieki.






    SAY YES TO MESS


    Proste, całkiem ładne rzęsy, które są najkrótsze w wewnętrznym kąciku i stopniowo wydłużają się, aż do zewnętrznego kącika. Sprawiają, że oko wydaje się lekko wydłużone, kocie. Jednocześnie nie są bardzo gęste i długie, więc prezentują się na oku całkiem naturalnie.

    Czy istnieje kontrolowany bałagan? Nie wiemy czy da się taki utrzymać w mieszkaniu, ale na pewno możemy sobie taki urządzić na oku. Rzęsy na paskach Say Yes To Mess to model, w którym każda pojedyncza rzęsa jest innej długości niż ta obok niej. Tworzy to efekt artystycznego nieładu, który nada charakteru niejednej stylizacji. To co? Powiesz „TAK”? Pasek o klasycznej strukturze zbudowany ze zróżnicowanej długości rzęs bez zachowania oczywiście powtarzalnego wzoru. Polecane do makijaży typu Glow makeup.





    SMOKEY-DOKEY


    Rzęsy, które mocno zagęszczają naturalną linię rzęs, ale nie są bardzo długie. W tym przypadku włoski są najkrótsze w wewnętrznym i zewnętrznym kąciku, a najdłuższe na środku. Ten model składa się z ułożonych obok siebie, trochę nieregularnych kępek.

    Rzęsy stworzone z myślą o perfekcyjnie podkreślonym makijażu „smokey”. Odpowiednio czarne u nasady „rozdymiają się” ku końcom. Efekt ten osiągnęliśmy nie manipulując kolorem, a gęstością rzęs. Stworzyliśmy pasek składający się z wielu kępek na kształt wachlarza, których skupienie przy samej powiece tworzy efekt „intensywnie czarnej czerni” subtelniejąc wraz z rozchodzącym się wachlarzem. Królowa Nocy może być tylko jedna!
    Pasek składa się kilkunastu bardzo gęstych u nasady kępek, które rozchodzą się na kształt wachlarza tworząc efekt rozdymionej czerni a’la ombre. Polecane do makijażu Smokey eyes.







    TO THE MOON&BACK


    Mocne, bardzo gęste rzęsy, składające się z ułożonych w regularny sposób kępek. Kępki są najkrótsze w wewnętrznym kąciku i najdłuższe w zewnętrznym.

    Lądowanie człowieka na Księżycu było przełomowym wydarzeniem. A Ty przełam się i spróbuj odlotowych pasków rzęs To The Moon&Back, dzięki którym każdy dzień będzie tym niezapomnianym. Model jedyny w swoim rodzaju, dzięki któremu osiągniesz idealny efekt „eye”. Powiedź wszystkim: „Na koniec świata i jeszcze dalej!”. Gotowa? 3… 2… 1…Gęste i ciemne rzęsy, uformowane w wyraźne kępki o kształcie „V” z bardzo długimi rzęsami w zewnętrznych kącikach skracającymi się do wewnątrz. Polecane do makijaży typu Cat eyes / Glamour makeup / Smokey eyes.







    Na koniec jeszcze szczypta spraw technicznych. Rzęsy są bardzo dobrej jakości, możecie używać ich wiele razy, jeśli będziecie o nie odpowiednio dbać. Jednocześnie mają bardzo przystępną cenę. Każdy model kosztuje 9,90 złotych, a jeśli zdecydujecie się kupić cały zestaw 11 modeli, zapłacicie za nie 99,90 złotych. Ja bardzo polecam Wam rzęsy Rock&Doll (które, jak przeczytałam na stronie Clavier, inspirowane są postacią Sandy, z mojego ulubionego musicalu Grease) oraz Miss Princess.

    A Wam które rzęsy spodobały się najbardziej?


    "ŻYJ, MALUJ, ZARABIAJ" | JAK OCENIAM KSIĄŻKĘ MAGDALENY AUGUSTYNIAK?

    $
    0
    0

    Kilka tygodni temu pokazywałam Wam na Instagramie książkę "Żyj, Maluj, Zarabiaj", która trafiła w moje ręce zaraz po premierze. Przyznaje, że z niecierpliwością przebierałam nogami czekając na kuriera, bo chciałam ją przeczytać od kiedy pierwszy raz zobaczyłam jej zapowiedź na Instagramie. Nareszcie mogę podzielić się z Wami moją opinią! 



    "ŻYJ MALUJ ZARABIAJ"



    Od razu uprzedzam: książka oraz dzisiejsza recenzja zainteresują przede wszystkim (a może nawet "tylko") osoby, które pracują w branży beauty lub planują otworzyć działalność związaną z makijażem.


    W książce nie znajdziecie standardowych porad "jak wykonturować twarz" czy "zrobić idealne Smoky Eye". Tak właściwie, to o samym makijażu w książce nie ma prawie nic. Magda, znana szerzej jako "Magda Maluje", skupiła się na sprawach związanych z prowadzeniem i rozwijaniem biznesu. W książce znajduje się więc sporo przydatnych informacji, na temat tego jak założyć działalność, jak wycenić swoją pracę i komunikować się z klientami. 


    Zacznijmy od tego, że książka jest pięknie wydana. Różowa, z czytelnymi, mało skomplikowanymi grafikami oraz napisanym pięknymi czcionkami tytułem. Do jasnoróżowej okładki idealnie pasują różowe marginesy w środku. Prezentuje się bardzo ładnie i będzie ozdobą mojej półki. "Żyj, maluj, zarabiaj" ma 150 stron, ale nie wszystkie zapełnione są tekstem, znajdziecie w niej całkiem sporo pięknych zdjęć, a czcionka, która została użyta jest dość duża, dlatego książkę czyta się bardzo szybko. Czytanie ułatwia też język, jakim książka została napisana. Przewracając kolejne strony czułam się jak na kawie z dawno niewidzianą koleżanką. Książka napisana jest prostym, zrozumiałym językiem.






    CZEGO NAUCZYCIE SIĘ Z "ŻYJ MALUJ ZARABIAJ"?



    Nie będę pisała dokładnie o tym co znajdziecie w środku, ale ta książka to zbiór przydatnych informacji na temat tego jak połączyć pracę z pasją. Zamieszczone w niej porady przydadzą się osobom początkującym, a także takim, które nie do końca wierzą w swoje możliwości. Jeśli czujecie, że od jakiegoś czasu stoicie w miejscu i nie macie pomysłu na dalszy rozwój swojej działalności, ta książka może dać Wam pozytywnego "kopniaka" do dalszego działania. Muszę przyznać, że czytając ją przyszły mi do głowy nowe pomysły i, co najważniejsze, świeże spojrzenie na moją działalność.


    W książce znajdziecie historię początków działalności autorki, która może zainspirować Was do pokierowania odpowiednio własnym biznesem. Dowiecie się jak może wyglądać kufer wizażysty, jakie kosmetyki wystarczą aby zacząć pracować i zarabiać, gdzie i jak szukać klientów. A jeśli te informacje to za mało, powinnyście sięgnąć po kolejną książkę, która podsuwa równie ciekawe rozwiązania dla wizażystów: "Jak zarabiać na makijażu?".





    Zainteresowała Was książka? Kupicie ją na stronie Magda Maluje za 49,99 złotych + przesyłka. A jeśli nadal nie jesteście przekonane, na tej samej stronie możecie pobrać darmowy fragment. Czytając tą książkę żałowałam, że nikt nie wydał czegoś podobnego 10 lat temu, kiedy ja zaczynałam pracować w tej branży. Jednocześnie widzę jeszcze mnóstwo tematów, które nie zostały poruszone w książce, a które mogłyby pomóc początkującym. Może to znak, że i ja powinnam na ten temat napisać?

    Jakie były Wasze początki z profesjonalnym makijażem?

    GOLDENBOX NO.16

    $
    0
    0


    W pudełku Goldenbox No.16 znalazło się aż osiem kosmetyków, z czego trzy to wersje pełnowymiarowe, trzy to całkiem spore miniatury, a dwa to próbki. Są to zarówno kosmetyki kolorowe, jak i pielęgnacyjne. Jesteście ciekawe zawartości?





    GOLDENBOX NO.16



    CLARINS EXTRA-FIRMING YEUX KREM DO SKÓRY WOKÓŁ OCZU (249 PLN/ 15ML)


    Pierwszy produkt to krem do skóry wokół oczu od Clarins, który w pudełku znalazł się w wersji miniaturowej. Warto jednak wspomnieć, że to spora miniatura. Pełnowymiarowe opakowanie ma 15 ml, a w pudełku Goldenbox no.16 znajdziecie tubkę o pojemności 7ml. Krem Clarins ma wygładzać zmarszczki, minimalizować cienie i obrzęki wokół oczu i przywracać skórze blask.



    NUXE REVE DE MIEL KREM DO RĄK I PAZNOKCI (35,80 PLN/ 50 ML)


    Kolejny kosmetyk to krem do rąk marki NUXE. W pudełku znalazła się wersja mini o pojemności 15 ml. Krem ma nietłustą konsystencję, a w jego składzie znalazły się olejki, witamina E, miód oraz słonecznik. Krem ma odżywiać i regenerować zniszczoną skórę dłoni oraz chronić ją przed przedwczesnym starzeniem.




    LANCOME LA NUIT TRESOR MUSC DIAMANT (289 PLN/ 30 ML)


    Wiecie, że uwielbiam zapachy i zawsze jestem zadowolona kiedy pojawiają się w pudełkach. Kolejny raz jednak jestem zawiedziona, że jest to próbka, a nie miniaturka. Uwielbiam kiedy w pudełkach znajdują się miniaturowe wersje znanych zapachów. Próbka Lancome La Nuit Tresor to 1,2 ml urzekającego zapachu. To kompozycja kwiatowa, z nutą piżma. Zapach bardzo elegancki, raczej z kategorii mocniejszych.




    GIORGIO ARMANI LUMINOUS SKIN FOUNDATION (269 PLN/ 30 ML)


    Kolejny kosmetyk, który możemy przetestować to rozświetlający podkład Giorgio Armani. W boxie znalazł się on w formie zamkniętych w saszetkach próbek, które wystarczą nam na dwie, może trzy aplikacje. Nie jest to ilość, która pozwoli nam dobrze przetestować produkt, ale może pomóc zadecydować czy pasuje nam dany kolor czy wykończenie.




    JANE IREDALE FOREVER RED JUST KISSED (150 PLN/ 3 G)


    Pomadka od Jane Iredale to bardzo ciekawy produkt. Jej intensywność ma zmieniać się, w zależności od pH skóry. Jeszcze nie miałam czasu aby ją przetestować, ale bardzo zainteresowały mnie jej właściwości. Jest to pomadka mineralna, nawilżająca, która ma długo utrzymywać się na ustach.



     


    BANDI ECOFRIENDLY CARE KOJĄCY KREM PRZECIWZMARSZCZKOWY (89 PLN/ 50 ML)


    Kolejnym ciekawym produktem jest krem Bandi Ecofriendly, który w pudełku znalazł się w wersji pełnowymiarowej. Jest to przeciwzmarszczkowy krem do twarzy, który ma redukować przesuszenia i podrażnienia, a także korzystnie wpływać na mikrobiom. Krem zamknięty jest w pudełeczku, do którego włożony jest otulony dodatkowo w woreczek.




    NABLA KREMOWY CIEŃ DO POWIEK PINKWOOD (51 PLN/ 5 ML) 


    Kremowy cień Nabla pojawił się już w pudełku Goldenbox no.8, dlatego mam go dokładnie w tym samym kolorze. Pinkwood to bardzo ładny, użytkowy, przygaszony róż, który sprawdza się jako baza pod błyszczące cienie. Cień w kremie Nabla zastyga na skórze, dzięki temu jest niesamowicie trwały i może zastąpić bazę pod cienie.





    BIELENDA PROFESSIONAL SUPREMELAB REWITALIZUJĄCY KREM POD OCZY (68 PLN/ 15 ML)


    Ostatni produkt to krem pod oczy Bielenda Professional Supremelab, który ma rozjaśniać skórę wokół oczu i mocno ją nawilżać. W pudełku znalazło się pełnowymiarowe opakowanie kremu, o pojemności 15 ml.





    I jak Wam się podoba nowe pudełko? Moim zdaniem to bardzo ciekawy zestaw kosmetyków. Nie jestem zachwycona pomadką, ale cień Nabla to coś co spodoba się każdej fance makijażu. Najbardziej jednak cieszy mnie taka dawka dobrej pielęgnacji. Mamy tu aż dwa produkty do pielęgnacji skóry wokół oczu, a ja ostatnio bardzo stresuje się jej wyglądem w tej okolicy (w przyszłym roku kończę 30 lat!). Na pewno będę używać też kremu przeciwzmarszczkowego od Bandi. A krem do rąk to krem do rąk- zawsze się przydaje.

    A co Wam spodobało się najbardziej? 

    IBRA X EWELINA ZYCH MAKEUP PALETTE | IDEALNA PALETA "ŚLUBNA"?

    $
    0
    0

    Nieoczekiwanie w tym tygodniu zrobił nam się cykl wpisów o produktach współtworzonych przez wizażystki. W poniedziałek pisałam o rzęsach Clavier stworzonych we współpracy z Martą Gąską, w środę rozmawiałyśmy o książce Magdaleny Augustyniak, znanej jako "Magda Maluje", a dzisiaj? Dzisiaj recenzja najbardziej wyczekiwanej przeze mnie palety ostatnich tygodni. Paleta Ibra we współpracy z Eweliną Zych zawładnęła Instagramem. Czy rzeczywiście to hit? 


    IBRA X EWELINA ZYCH MAKEUP PALETTE



    Zacznijmy od zewnętrznego wyglądu palety. Paleta jest czarna, ze złotymi, geometrycznymi zdobieniami. W górnej części złotą czcionką mamy napisaną nazwę palety. Wygląda bardzo solidnie i elegancko. Paleta jest tekturowa, zamykana na magnes, który jest na tyle mocny, że nie ma szans żeby paleta sama się otworzyła w kufrze/kosmetyczce. W środku jest dziewięć cieni, a oprócz nich prawdziwe, dobrej jakości lusterko, przez które paleta jest dość ciążka. Za paletę w sklepie internetowym Ibra zapłacicie 135 złotych.

    Otoczka otoczką, ale to co w palecie najważniejsze to same cienie. W palecie Ibra x Ewelina Zych mamy ich dziewięć. Trzy są błyszczące, pozostałe sześć to maty. Cienie nie mają wymyślnych nazw, ale każdy z nich ma swój numer. Numeracja cieni zaczyna się od "1" w górnym lewym rogu i idzie rzędami pionowymi, w ten sposób, że "9" to cień w prawym, dolnym rogu.









    CIENIE IBRA X EWELINA ZYCH: MAT VS BŁYSK 


    Matowe cienie są bardzo mocno napigmentowane, ale też odrobinę suche i pylące (co jest normą przy tak wysokiej pigmentacji). Cienie dobrze się rozcierają, i mimo, że wolę trochę bardziej kremową formułę (jak w paletach Anastasia Beverly Hills lub w przypadku większości cieni BPerfect) przyjemnie mi się z nimi pracuje. Cienie bardzo dobrze łączą się ze sobą, tak, że można budować makijaż nakładając kolejne warstwy cienia. Maty Ibra perfekcyjnie rozcierają się między sobą, dzięki temu można uzyskać idealne przejścia między kolorami i bardzo ładnie rozblendowany makijaż. W ciągu dnia, jeżeli nie dotykacie makijażu, cienie pozostają na swoim miejscu, nie rolują się, nie bledną, nie zbierają w załamaniu powieki. Przez to, że cienie mocno się osypują, makijaż lepiej zacząć właśnie od nałożenia cieni na powieki. Zaczynając makijaż od oczu możemy łatwiej usunąć osypane cienie i uniknąć zabrudzonego makijażu.

    Dokładnie tak samo osypują się cienie połyskujące. Są to przepiękne cienie o konsystencji foliowej, z mnóstwem drobinek, które podczas aplikacji mogą wylądować pod okiem. Jedynym sposobem na czysty, świeży makijaż twarzy jest nakładanie korektora i podkładu po makijażu oczu. Błyszczące cienie są niczym sprasowany pigment, przepięknie się mienią, ich blask widać z daleka. W palecie znalazły się trzy odcienie: przepiękny, bardzo użytkowy róż opalizujący na złoto; jasne złoto opalizujące na zielono i biel opalizująca na różowo. Wszystkie są bardzo ładne, jednak to odcień "rose gold" o numerze "1" skradł moje serce. Te cienie najlepiej nakładać palcem, na klej do pigmentów np. Glitter Primer NYX, tylko wtedy dobrze trzymają się na swoim miejscu, a drobinki nie przemieszczają się po całej twarzy.

    W tym starciu wygrywają według mnie błyszczące cienie, które formułą i blaskiem dorównują Turbo Pigmentom z Glam Shop. Maty są dobre, przyjemnie się z nimi pracuje i warto je mieć, ale liczyłam, że będą bardziej podobne do matów z palet BPerfect, które są mięciutkie, aksamitne, i dla mnie są ideałem matowych cieni. Uwielbiam z nimi pracować! Co nie znaczy, że po paletę Ibra x Ewelina Zych nie sięgam chętnie. Ostatnio jest niezastąpiona przy użytkowych makijażach!





    KOLORYSTYKA PALETY IBRA X EWELINA ZYCH


    I tu kolejne zaskoczenie. Kiedy usłyszałam, że planowana jest taka paleta, byłam pewna, że znajdą się w niej intensywniejsze kolory. Może nawet modne teraz neony? A paleta utrzymana jest w spokojnej, bardzo użytkowej kolorystyce, która przydaje się przy makijażach ślubnych i okazjonalnych, ale i na co dzień. W palecie znalazł się matowy, beżowy cień w bardzo uniwersalnym odcieniu; ładny, jaśniutki, chłodny brąz, który może być kolorem przejściowym; bananowy odcień, który też sprawdza się jako kolor przejściowy; dwa odcienie ciemniejszych brązów: cieplejszy i odrobinę chłodniejszy oraz, oczywiście, mocno napigmentowana, głęboka czerń. Taka kompozycja palety pozwala na stworzenie pełnego makijażu, a dodatek w postaci trzech połyskujących cieni sprawia, że możemy urozmaicić podstawowy makijaż i odrobinę zaszaleć.






    Paleta Eweliny Zych spodoba się zarówno początkującym, jak i zaawansowanym wizażystom. Ale nie tylko wizażystom! Osoby, które szukają palety na co dzień, do makijaży dziennych i na większe okazje, kiedy chcą pomalować się same, także będą z tej palety bardzo zadowolone. Jeśli kochacie brązy, nie potrzebujecie w swojej kolekcji szalonych kolorów, bo i tak byście ich nie używały, ta paleta może być Waszą podstawową paletą do codziennego makijażu. Pigmentacja, trwałość i formuły tych cieni są na bardzo wysokim poziomie i nie znam osoby, którą mogłyby one rozczarować.

    Mimo, że trochę ponarzekałam sobie na maty (tylko dlatego, że nie są kopią matów z palet Carnival od BPerfect) to muszę powiedzieć, że to najbardziej udana paleta cieni jaką widziałam w tym roku. Kolorystycznie przemawia chyba do każdego, jakość idzie w parze w przystępną ceną, a praca z nią to sama przyjemność. Jeśli malujecie Klientki: musicie ją mieć. Jeśli szukacie tej jednej jedynej palety dla siebie: to też będzie paleta Ibra x Ewelina Zych.



    Jak Wam się podoba paleta wydana przez Ewelinę Zych? 



    TRZY BARDZO DOBRE PUDRY POD OCZY Z RÓŻNYCH PÓŁEK CENOWYCH

    $
    0
    0


    Coraz więcej marek wprowadza do swojej oferty pudry przeznaczone do utrwalania makijażu w okolicy oczu. Dzisiaj pokażę Wam trzy pudry pod oczy, które szczególnie przypadły mi do gustu. Wybrałam produkty z trzech różnych półek cenowych, myślę, że dzięki temu każdy znajdzie tu coś dla siebie.


    PUDRY POD OCZY 



    Dlaczego warto stosować inny puder do utrwalania makijażu pod oczami? Skóra w tej okolicy jest cieńsza, bardziej narażona na szkodliwe, obciążające działanie kosmetyków. To tu pojawiają się zazwyczaj pierwsze zmarszczki. Dlatego musimy o nią szczególnie dbać, nakładając odpowiednie, mocno nawilżające kremy, a efekty naszej pielęgnacji może zniweczyć używanie nieodpowiednich kosmetyków kolorowych. Zwracajmy więc szczególną uwagę na to co nakładamy pod oczy i wybierajmy odpowiednie korektory, a także pudry. 

    Pudry pod oczy zazwyczaj są lżejsze od tych, które nadają się do nakładania na całą twarz. Bardzo często mają dodatkowo właściwości rozświetlające, aby odrobinę rozjaśnić okolice oczu. Niektóre mogą mieć w sobie delikatny pigment, który podbije właściwości kryjące korektora, ale zdecydowana większość tych, które obecnie są na rynku to pudry transparentne. 

    Na co trzeba uważać? Jeśli planujecie wyjście na imprezę np. w klubie i wiecie, że będziecie robić sobie zdjęcia (z fleszem), powinnyście uważać na pudry z dużą ilością krzemionki w składzie (niestety jeden z pudrów, które dzisiaj Wam pokażę robi mocny flashback), które sprawią, że miejsca, w których je nałożycie będą mocno odbijać światło. Przez to mogą pojawić się pod oczami białe "placki. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj ➥ Efekt Flashback.


    Od góry: Affect, Hean, Laura Mercier


    Przygotowując dzisiejszy post wybrałam trzy moje ulubione pudry pod oczy. Są to pudry Affect, Laura Mercier i Hean, ale "w międzyczasie" zaczęłam testować też puder Kobo, który jest nowością i dopiero pojawia się w Drogeriach Natura. Dlatego jego recenzja pojawi się na blogu w najbliższym czasie (kto wie, może gdybym przygotowywała ten post później zająłby miejsce któregoś z aktualnych ulubieńców). Ale to, że nie nadążam z testowaniem pudrów pod oczy, świadczy o tym, że rzeczywiście bardzo dużo pojawia się ich ostatnio na rynku i na pewno w najbliższym czasie kolejne marki będą tworzyć takie produkty. A teraz porozmawiajmy o pudrach, które mam już przetestowane i które chciałabym Wam polecić.


    LAURA MERCIER SECRET BRIGHTENING POWDER FOR UNDER EYES (149 PLN)


    Puder Laura Mercier był pierwszym moim pudrem tego typu i to dzięki niemu zaczęłam stosować pod oczy inny puder niż na całą twarz. Ten puder jest bardzo drobno zmielony, pod palcami wydaje się wręcz mokry, a nakładany pod oczy tworzy powłoczkę tak cieniutką, że nie poczujecie, że macie na twarzy puder. Jednocześnie bardzo dobrze utrwala nałożony wcześniej korektor.  Puder jest transparentny, bardzo dobrze stapia się z korektorem i nie daje efektu flashback na zdjęciach. Dla mnie to ideał i wszystkie inne pudry pod oczy porównuję właśnie do niego.




    AFFECT SOFT TOUCH MINERAL POWDER (59 PLN)


    Puder AFFECT to nowość na kosmetycznym rynku. Puder Soft Touch Mineral Powder stworzyła Karolina Matraszek, testując go na swojej skórze pod oczami, która, jak sama mówi, jest niezwykle cienka i wrażliwa na działanie kosmetyków. To przekonało mnie żeby po niego sięgnąć i nie zawiodłam się. Jego konsystencja jest niezwykle lekka, puder jest drobniutko zmielony, aksamitny w dotyku i bardzo dobrze utrwala korektor. Jedynym minusem, który niektórym może przeszkadzać jest to, że ten puder ma delikatny kolor. Nie będzie nadawał się dla osób o śniadej cerze, może źle prezentować się także przy mocnej opaleniźnie, ale jeśli macie jasną cerę powinien dobrze stopić się z korektorem. Dzięki delikatnemu kolorowi puder AFFECT odrobinę podbija właściwości kryjące korektora.




    HEAN LIGHTENING SECRET EYE POWDER (23,99 PLN) 


    Najtańszą propozycją jest puder Hean, który znajdziecie w drogeriach Hebe. Puder jest aktualnie bardzo popularny i znika ze sklepowych półek kiedy tylko się pojawi. Jest tak samo aksamitny i lekki jak dwa pozostałe, chociaż wydaje mi się, że daje trochę bardziej matowe wykończenie. W jego formule znajdują się malutkie drobinki, które odbijają światło i rozjaśniają okolice pod oczami. Pięknie wygląda w makijażu, zarówno w świetle dziennym, jak i sztucznym, jednak daje mocny efekt flashback więc uważajcie na niego robiąc sobie zdjęcia.







    Na zdjęciach możecie zobaczyć jaki efekt daje każdy z tych pudrów. Prawda, że bardzo ładnie wyglądają pod oczami? Dwa pierwsze nadają się zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia. Jeśli chodzi o specjalne okazje uważałabym tylko z pudrem Hean, który może zrobić niespodziankę na zdjęciach z fleszem. Co myślicie o tych pudrach?

    Znalazłyście tu puder dla siebie? 






    POLSKIE NOWOŚCI DROGERYJNE {ROSSMANN; HEBE; DROGERIE NATURA} | CO WARTO KUPIĆ?

    $
    0
    0


    W drogeriach pojawiło się sporo jesiennych nowości. Na pewno część z Was planuje małe (albo większe) zakupy i zastanawia się, które z tych kosmetyków zasługują na uwagę. Postaram się rozwiać Wasze wątpliwości i pokaże Wam kilka nowych produktów z drogerii, na które powinnyście zwrócić szczególną uwagę.



    DROGERYJNE NOWOŚCI



    Nie byłam pewna czy posegregować kosmetyki w tym wpisie drogeriami, w których je znajdziecie, rodzajem produktu czy markami. Ostatecznie postawiłam na podział według marek, mam nadzieję, że dzięki temu najłatwiej będzie się Wam w tym gąszczu kosmetyków odnaleźć. Spróbuję przeprowadzić Was dzisiaj przez te nowości możliwie jak najszybciej i najbardziej bezboleśnie. Jesteście ciekawe co nowego znajdziecie w drogeriach? 




    CHRISTIAN LAURENT


    Christian Laurent to marka kosmetyków, która jest dostępna tylko w Rossmannie. Można powiedzieć, że to w połowie Polska nowość, ponieważ kosmetyki tej marki powstają we współpracy laboratoriów w Polsce i Francji. W ich ofercie znajdują się przede wszystkim kosmetyki pielęgnacyjne, ale i podkłady. Ostatnio pojawiły się podkłady mineralne, o płynnej konsystencji, których pełna nazwa to Pour La Beaute HD 4M Pixel Fusion Matujący Mineralny Podkład-Serum.


    Podkład marki Christian Laurent zamknięty jest w szklanej buteleczce z pipetą. Jest bardzo wodnisty (przed użyciem trzeba go wstrząsnąć), wyjęty na dłoń szybko z niej spływa, ale rozcierany zmienia konsystencje, delikatnie zastyga i staje się bardziej pudrowy. Jego krycie jest lekkie, z możliwością budowania do średniego, a wykończenie satynowe, delikatnie świetliste. Wygląda na skórze bardzo naturalnie, nie podkreśla zmarszczek, suchych skórek, nie warzy się. Nałożony jedną warstwą palcami wygląda jakby go nie było, delikatnie wyrównuje koloryt skóry, ale tak pięknie się w nią wtapia, że momentami można zapomnieć, że ma się na sobie makijaż. Ja lubię do zdjęć trochę mocniejsze krycie, dlatego na filmiku możecie zobaczyć, że mieszam go z mocniej kryjącym podkładem Inglot.




    EVELINE COSMETICS


    W ofercie Eveline Cosmetics pojawia się tyle nowości, że momentami ciężko za nimi nadążyć! Dla mnie największym hitem tej jesieni jest podkład Satin Matt ze śluzem ślimaka. To podkład o średnim kryciu, które możemy budować do mocniejszego. Jego konsystencja jest gęsta, podkład najlepiej wygląda nałożony na twarz gąbeczką. Ma matowe wykończenie, ale nie bardzo suche i płaskie, a bardziej naturalne, satynowe. Podkład daje wrażenie wygładzonej skóry i dobrze się utrzymuje, jest dostępny w czterech odcieniach, jego swatche możecie obejrzeć we wpisie o promocji w Rossmannie.

    Przeglądając szafy makijażowe w poszukiwaniu jesiennych nowości musicie zwrócić uwagę na jeszcze jeden produkt Eveline: pomadki w sztyfcie Oh My Kiss. Zwykle polecam Wam matowe pomadki, które są o wiele trwalsze, jednak tym razem robię wyjątek. Już samo to świadczy o tym, że to wyjątkowy produkt! Pomadki są niezwykle kremowe, w większości mają satynowe wykończenie i te bardzo polecam, ale jest w kolekcji także kilka perłowych np. nr 12. Swatche wszystkich kolorów obejrzycie w moim filmiku:


    Ostatni produkt Eveline, który z pewnością przypadnie Wam do gustu, jeśli macie piękne gęste brwi lub po prostu nie lubicie ich mocno podkreślać, to Brow&Go. Brow&Go to mascara do brwi z włókienkami, która podkreśli naturalny kształt brwi i lekko je zagęści. Mascara dostępna jest w dwóch odcieniach. Nr 1 to jaśniejszy, cieplejszy brąz, z kolei nr 2 to głęboki brąz z chłodniejszymi tonami.






    HEAN



    Wśród nowości Hean znalazły się dwie, które zainteresowały mnie najmocniej. Pierwsza to puder Lightening Secret, przeznaczony pod oczy. Puder ma optycznie wygładzać skórę, sprawiać, że zmarszczki będą niewidoczne i rozświetlać okolicę pod oczami. Te obietnice rzeczywiście spełnia i świetnie sprawdza się na co dzień. Problemem jest jednak efekt flashback, przez który puder mocno odbija światło i na zdjęciach może wyglądać jak białe plamy. Więcej o pudrze przeczytacie we wpisie o trzech najlepszych (moim zdaniem) pudrach pod oczy.



    KOBO COSMETICS


    Zabijecie mnie za tą ilość nowości z Kobo! Ale wszystko jest tak wspaniałe, że musicie to mieć! Zacznijmy od kosmetyków, które znacie już z mojego bloga. Bronzery Sunny Speldor mogłyście poznać już latem.  Kolor nr 1 to bardzo fajny, chłodny (ale nie szary!) odcień do konturowania dla osób o chłodniejszym typie urody, nr 2 będzie idealny dla osób o troszkę cieplejszej skórze, a nr 3 świetnie sprawdzi się dla każdego do ocieplania twarzy (ten ostatni kolor ma w sobie delikatne drobinki). Bronzery rozcierają się praktycznie same i nie ma szans zrobić sobie nimi krzywdy. 
    Kolejny produkt Kobo, który już na pewno znacie z moich wpisów i powinien znaleźć się w Waszych kosmetyczkach to paleta cieni  Desert Jewels. Znajdziecie w niej trzy cienie o połyskujących wykończeniach, którymi wyczarujecie różowo- złote makijaże typu glow. Ostatni "znajomy" kosmetyk to rozświetlacz w płynie Drop of Sun. Rozświetlacz dostępny jest w dwóch odcieniach, świetnie sprawdza się do rozświetlania dekoltu. Więcej o tych kosmetykach przeczytacie w jednym ze starszych postów ➥ wakacyjne nowości Kobo.





    Ale Kobo wprowadza kolejne nowości, a ja mam co Wam pokazywać. Z aktualnie pojawiających się w Naturach nowości powinnyście zwrócić uwagę na trzy nowe odcienie cieni do powiek Pro Formula Eyeshadow, w kolorach idealnych na jesień. 234 to ładne, głębokie bordo, 235 to opalizująca na różowo biel, a 236 to lekko rudawe złoto. Wszystkie trzy cienie są błyszczące i mają miękką, jakby mokrą formułę. Minusem jest to, że są bardzo delikatne i najmniejsze uderzenie kończy się ich pokruszeniem. 

    A skoro jesteśmy przy temacie błyszczących cieni, muszę wspomnieć o jeszcze jednej nowości, która w Naturach dopiero nieśmiało pojawia się na półkach: cienie Pro Formula FOIL Eyeshadow, które są (jak nazwa wskazuje) foliowe. Przepięknie błyszczą! Niektóre są bez drobinek i też są ok, ale prawdziwa magia to cienie z drobinkami! Ich formuła sprawia, że nakłada się je prawie jak cienie w kremie, a pigmentacja jest o wiele wyższa niż większości cieni kremowych. Obecnie mam trzy kolory i już mam ochotę na więcej. Efekt na oku jest porównywalny do Turbo Pigmentów z Glam Shop. Moje kolory: 802 róż z błękitnymi drobinkami, 803 ciepłe złoto ze złotymi drobinkami, 804 chłodniejsze złoto ze złotymi drobinkami (wydaje mi się, że to ten sam cień, który jest w palecie Desert Jewels). 

    Ostatnie błyskotki warte uwagi to nowe pigmenty Fantasy Pure Pigment. WSZYSTKIE są warte uwagi! Kolory są niesamowite, efekt na oku bajeczny i porównywalny z o wiele droższymi produktami.





    Pierwszy raz mam też pomadkę Kobo z serii Colour Trends i jeśli szukacie idealnego nudziaka, takiego nie za chłodnego, nie za różowego, ale też nie mocno brązowego to polecam Wam kolor Hazel Nude. Dla mnie idealny odcień nude. Może i Wam się sprawdzi? 

    Na koniec (nie całkiem koniec, ale koniec produktów Kobo) całkowite nowość, którą mam dopiero od kilku dni czyli puder pod oczy Under Eye Brightening Powder. Puder jest bardzo ciekawym produktem, ładnie rozświetla okolice pod oczami, skóra w dotyku wydaje się gładka jak aksamit, ale nałożony w nadmiarze bieli skórę. Będę go jeszcze testować, ale jak na razie efekt, który widzę w lusterku mi się podoba, dlatego go Wam polecam.


    LOVELY


    Z Lovely mam cztery nowości: trzy Wam polecę, a jednej nie. Zacznijmy od rozświetlacza, którego nie polecam. Chodzi o Blink Blink Body&Face Highlighter, który jest mocno pudrowy, ma w sobie drobinki, ale nie błyszczą one tak jak bym się spodziewała i generalnie w tej cenie można kupić o wiele lepszy rozświetlacz, który będzie po prostu rozświetlał. Na dodatek jego odcień jest mocno pomarańczowy i wybija się na bledszej cerze.

    Kolejne dwa rozświetlacze wypadają o wiele lepiej. To rozświetlacze sypkie Glow Wow w kolorach Gold i Silver. Te rozświetlacze wyglądają o wiele lepiej, bardzo ładnie odbijają światło. Mają w sobie drobinki, które widać na skórze, ale dobrze roztarte dają efekt tafli rozświetlania.

    Ostatni kosmetyk to pomada do brwi Brow Master, która jest genialna! Wspominałam o niej już we wcześniejszych wpisach, ale myślę, że nie zaszkodzi pokazać ją jeszcze raz. Może któraś z Was jeszcze o niej nie słyszała? Pomada ma bardzo dobrą, masełkowatą konsystencję, na skórze zastyga i bardzo długo się utrzymuje. Świetna alternatywa dla drogich pomad ABH czy Kat Von D.





    MYSECRET



    MySecret też ma całkiem fajne nowości! Zaczniemy od tych, które najmniej mnie poruszyły, ale nadal są warte polecenia: palety cieni Hello Pretty. To potrójne palety mocno napigmentowanych cieni w ciekawych, szalonych kolorach. Paleta Flame to piękny żółty, brzoskwiniowy i ognista czerwień. Z kolei Dazzle Berry to trzy fiolety, z czego dwa jaśniejsze są połyskujące, a najciemniejszy jest matowy.

    Bardzo za to spodobała mi się kolekcja rozświetlaczy i bronzerów! Pierwszy rozświetlacz Moonlight Pearls to jaśniutki odcień o delikatnym blasku, idealnym na co dzień. Sprawdzi się u osób, które lubią subtelne, bardzo naturalne rozświetlenie. Ale drugi rozświetlacz to prawdziwa petarda! Hello Princess to intensywny, prawie metaliczny rozświetlacz w szampańsko-brzoskwiniowym odcieniu, który pokochałam od pierwszego użycia. Pięknie się rozciera, idealnie stapia ze skórą i widać go z daleka. Ostatni produkt MySecret to podwójny, wypiekany bronzer Tropical Kiss. Składa się z dwóch kolorów, pierwszy to jaśniejszy, troszkę cieplejszy odcień, drugi jest ciemniejszy i lekko chłodniejszy. Możecie używać ich zmieszanych razem albo osobno. Ten bronzer daje niesamowicie naturalny efekt, a dokładając tylko ciemniejszego odcienia możecie trochę przyciemniać konturowanie. Pięknie się rozciera i idealnie stapia ze skórą i nałożonym rozświetlaczem. Jeden z najlepszych bronzerów drogeryjnych.









    SENSIQUE


    Najnowszy produkt Sensique, który zrobił na mnie olbrzymi wrażenie to paleta cieni Late Summer, której pigmentacja i kolory powalają! Te cienie są lepsze od cieni niektórych droższych marek, a w Naturze zapłacicie za nią około 50 złotych. Z matami bardzo przyjemnie się pracuje, idealnie się blendują i bardzo ładnie rozcierają ze sobą. Plusem jest też to, że można budować intensywność cieni nakładając kolejne warstwy cienia. Błyszczące cienie też są bardzo przyjemne, miękkie, o delikatnie mokrej formule.


    WIBO


    Nowości Wibo to przede wszystkim kolekcja kosmetyków we współpracy z Katosu. W kolekcji znalazły się linery do brwi (mam jaśniejszy), trzy pomadki (mam dwie), paleta cieni, rozświetlacz, beżowa kredka, eyeliner oraz trzy połyskujące cienie w kremie. Zacznijmy od palety cieni. Znajdują się w niej dwa wkłady podwójne i dwa pojedyncze. Pierwszy podwójny wkład to dwa cienie matowe. Mamy tu jaśniejszy i ciemniejszy brąz. Te dwa kolory wystarczą żeby stworzyć podstawę makijażu oka i ładnie je wymodelować. Ja nie do końca lubię formułę matów Wibo i te z palety Katosu także mnie nie zachwyciły. O wiele lepiej prezentują się cienie połyskujące. Kolejny podwójny wkład to właśnie piękne cienie o konsystencji foliowej: opalizująca na różowo brzoskwinia i jasne złoto. Kolejne dwa wkłady to wkłady pojedyncze. Pierwszy to jasnoróżowy cień opalizujący na niebiesko, którego możecie używać jako cienia albo jako rozświetlacza. Ostatni wkład to rozświetlacz o kremowej, miękkiej konsystencji, który daje mocny blask, ma w sobie miliony drobinek. To mój ulubiony produkt z tej palety i na pewno to jego najmocniej Wam polecam. Reszta palety jest ok, ale wiem, że nie będę sięgać po te cienie, a po rozświetlacz na pewno tak.

    Kolejny produkt z tej kolekcji to matowe pomadki w płynie. Niestety to nie moja konsystencja i nie polubiłam się z nimi, ale naprawdę ładnie wyglądają na ustach. Pomadki szybko zastygają, mają całkowicie matowe wykończenie, ale w ciągu dnia mocno się kleją, a wiecie, że ja tego nie lubię. Nie są też tak trwałe jak np. pomadki Anastasia Beverly Hills czy OFRA, a ja już mocno przyzwyczaiłam się do tej trwałości.






    Super kosmetykiem jest za to liner do brwi, który jest mega precyzyjny, trwały i można nim bardzo dokładnie wyrysować brwi domalowując nawet pojedyncze włoski. Dostępny jest w dwóch bardzo przemyślanych kolorach. Pierwszy to chłodny brąz, który sprawdzi się u blondynek i jasnych szatynek, a drugi to ciemniejszy brąz dla szatynek i brunetek.

    Na koniec prawdziwa petarda! Rozświetlacz Katosu Galaxy z milionem drobinek. Coś dla prawdziwych srok. Rozświetlacz daje piękną taflę z lekko mokrym efektem. Zatopione w nim drobinki czasami migrują po twarzy i to mi lekko przeszkadza, ale i tak go nakładam bo blask jest niesamowity. Świetnie sprawdza się nakładany na dekolt, gdzie daje efekt mokrej skóry. Super!


    I to już wszystko! Żeby bardziej nie przedłużać, zapytam tylko co Wam się najbardziej spodobało? Znalazłyście wśród tych nowości produkty, których do tej pory brakowało w Waszych kosmetyczkach? A może macie już przesyt pojawiających się na kosmetycznym rynku nowości?

    Napiszcie jakie są Wasze ulubione, typowo drogeryjne kosmetyki!






    JAK SIĘ MALOWAĆ NOSZĄC SOCZEWKI KONTAKTOWE?

    $
    0
    0



    Dopiero zaczynasz swoją przygodę z soczewkami? A może używasz ich już jakiś czas, jednak niektóre czynności ciągle sprawiają Ci trudność? Zastanawiasz się, czy możesz wykonywać makijaż tak samo jak przedtem?




    Noszenie soczewek kontaktowych nie jest przeciwwskazaniem do malowania się, jednak warto zapamiętać parę sposobów, aby te dwie rzeczy współgrały ze sobą bez niepotrzebnych komplikacji dla Twojego zdrowia i wyglądu.

    Soczewki kontaktowe są dla wielu z nas ułatwieniem, jednak każdy musiał przebrnąć przez trudne początki. Tak samo, jak musimy przyzwyczaić się do okularów, tak później przyzwyczajamy się do soczewek, aby po niedługim czasie zadać sobie pytanie: “Jak w ogóle mogłam bez nich funkcjonować?”.

    Zwłaszcza dla kobiet, które lubią ładnie wyglądać czy podkreślić swoją urodę kolorowymi kosmetykami, przejście na soczewki kontaktowe będzie zapewne tylko kwestią czasu. Ponieważ soczewki sprawiają, że nasze oczy są zdecydowanie bardziej narażone na wszelkie infekcje, warto nauczyć się kilku nawyków, które pozwolą nam żyć z nimi w zgodzie.

    Po pierwsze (mam nadzieję, że oczywiste) - przed każdym dotknięciem soczewek czy okolic oczu, koniecznie umyj ręce i dokładnie je wysusz! To z nich istnieje największe prawdopodobieństwo przedostania się do oka zarazków.

    SOCZEWKI KONTAKTOWE I MAKIJAŻ


    Soczewki zdecydowanie lepiej założyć przed rozpoczęciem nakładania make up’u. Uchroni Cię to przed jego zniszczeniem oraz zapobiegnie wpadnięciu do oka drobinek tuszu czy eyelinera, które mogą umiejscowić się pod soczewką i spowodować dyskomfort, a nawet zakażenie.




    Jeśli już udało Ci się założyć soczewki, to pora na małą rewolucję w kosmetyczce. Polecam, abyś wymieniła wszystkie produkty na hipoalergiczne. Jak wspominałam wcześniej, noszenie soczewek zwiększa podatność oczu na infekcje, więc lepiej dodatkowo zadbać o ich bezpieczeństwo w ten sposób. Niestety, musisz pożegnać się również z kosmetykami zawierającymi substancje oleiste. Olej w połączeniu z płynem soczewki, może spowodować jej zamglenie, a chyba powinna służyć poprawianiu widoczności, a nie wręcz przeciwnie, prawda?

    Największą ostrożność trzeba zachować oczywiście malując się w okolicach oczu. Naszym głównym celem jest uchronienie oczu rzed jakimikolwiek drobinkami makijażu, które mogą się do nich dostać. Konieczne jest stosowanie dobrej jakości maskary i eyelinera, które na pewno nie podrażnią delikatnej skóry w tych okolicach. Ważne, aby nie nakładać eyelinera na wewnętrzną stronę powieki tzw. linię wodną oraz, aby maskara nie miała tendecji do ważenia się czy tworzenia grudek. Nakładanie tuszu zaczynaj od połowy rzęs, nie od miejsca, gdzie stykają się z powieką. Jeżeli nakładasz również cienie, to warto rozważyć użycie przedtem primera, aby lepiej trzymały się one na powiece.

    Lubisz czasem zaszaleć i przykleić sztuczne rzęsy? Niestety, nosząc soczewki, musisz z tego zrezygnować. Dostanie się kleju do oka może mieć naprawdę opłakane skutki dla Twojego zdrowia, ponieważ są to zazwyczaj substancje mocno chemiczne. Możesz zdecydować się jednak na przedłużenie rzęs u zaufanej kosmetyczki, co oszczędzi ci sporo czasu i jest o wiele wygodniejsze. Uwaga! Kiedy raz przedłużysz rzęsy, trudno będzie ci pogodzić się z powrotem do swoich naturalnych. Sprawdzone wielokrotnie.

    Odnośnie kosmetyków do pozostałych części twarzy wymogi nie są już, na szczęście, aż tak restrykcyjne. Jedyną rzeczą, na którą musisz uważać są sypkie pudry. Należy nakładać je bardzo delikatnie, a najlepiej przerzucić się na pudry sprasowane, które pylą się zdecydowanie mniej. Poleca się również stosowanie podkładów w formie płynnej, zamiast kremowej. 




    ZMYWANIE MAKIJAŻU PRZY SOCZEWKACH KONTAKTOWYCH

     

    Znając powyższe triki i opanowując je do perfekcji, możesz być pewna, że soczewki nie powstrzymają Cię przed wyglądaniem szałowo na najbliższej imprezie. A po powrocie? Jeśli udało Ci się przetrwać cały wieczór bez dostania się drobinek make up’u do oczu, gratulacje! Teraz możesz go zmyć, aby dać skórze i oczom odpocząć. Jednak najpierw, koniecznie wyjmij soczewki czystymi rękami i dokładnie je umyj zgodnie z zaleceniami producenta. Następnie dokładnie zmyj makijaż, najlepiej również hipoalergicznymi produktami.

    Jeżeli lubisz nosić make up na co dzień, dobrym pomysłem będzie stosowanie soczewek jednodniowych. Nie musisz się wtedy przejmować ich myciem i przetrzymywaniem w odpowiednim pojemniku - po prostu codziennie zakładasz nową parę. Jest to jednak rozwiązanie sporo droższe, więc zapewne nie wszyscy będą mogli sobie na nie pozwolić. Zapewniają one jednak większą higienę niż soczewki dwutygodniowe czy miesięczne. Jeżeli zdecydujesz się pozostać przy tego typu soczewkach, to polecam wybrać soczewki miękkie, ponieważ są o wiele prostsze w użytkowaniu. Ich ofertę możesz obejrzeć tutaj.

    Co więcej? Tak naprawdę, rozpoczynając noszenie soczewek, musisz wpoić sobie dbanie o higienę nie tylko ich, ale również swoich przyrządów do makijażu. Warto trzymać je w zamkniętej kosmetyczce, pudełku bądź szufladzie. Bardzo ważne jest też regularne oczyszczanie specjalnie przeznaczonymi do tego płynami, co zapobiega rozwijaniu się na nich bakterii. Regularne mycie szczoteczki do tuszu sprawi też, że nie będą powstawały na nim grudki, które są obecnie Twoim największym wrogiem.        

    KILLYS TOKYO NIGHT | KOLEKCJA INSPIROWANA WACHLARZEM GEJSZY

    $
    0
    0

    Zwykle trochę dłużej testuję pędzle, zanim je Wam polecę, ale o tych trzeba mówić szybko! Pędzle Killys Tokyo Night będą dostępne w Rossmannie tylko do końca października, dlatego jeśli chcecie je mieć, musicie się spieszyć. 


    KILLYS TOKYO NIGHT 



    Szykując się do napisania tego postu, przeszłam się do kilku Rossmannów i zauważyłam, że nie we wszystkich pędzle KillyS Tokyo Night są dostępne. W wielu miejscach najciekawsze modele są już wyprzedane, a w mniejszych punktach niestety ich nie było. I wcale nie jestem zaskoczona! Jakość tych pędzli jest bardzo wysoka, a ich cena przyjazna dla portfela, dlatego klientki chętnie po nie sięgają. Dostępnych jest sześć modeli pędzli i dwie gąbeczki z kolekcji Tokyo Night oraz kilka modeli w innych wersjach kolorystycznych (Sakura Beauty oraz Japan Adventure).

    Wygląd pędzli z kolekcji Tokyo Night inspirowany jest wachlarzem Gejszy. Stąd ich zaskakujące, inne niż zwykle kształty.  Zajmijmy się chwilkę ich wyglądem. Pędzle mają czarne trzonki ze złotymi napisami, złote skuwki oraz brązowo-czerwone włosie. Włosie tych pędzli jest syntetyczne, ale w dotyku bardzo przypomina włosie naturalne. Jest miękkie, miłe w dotyku, nie drapie skóry. Każdy pędzel jest inny, dlatego o każdym modelu opowiem teraz osobno, oceniając długość i gęstość jego włosia i to jak się pracuje z danym kształtem. Na koniec porozmawiamy też o gąbeczce! Kształty tych pędzli są ciekawe, ale czy ułatwiają pracę?





    KILLYS FAN POWDER T1


    Największy pędzel z tej kolekcji, o kształcie lekko ściętego wachlarza. Pędzel jest duży, jego włosie ma długość około czterech centymetrów w najdłuższym miejscu. Ten model nie ma mocno zbitego włosia, raczej jest ono ułożone luźniej, pędzel jest dzięki temu miękki, łatwo ugina się pod naciskiem. Dobrze sprawdza się na nakładania pudru na całą twarz, ale też np. do bronzera. Używany do bronzera ładnie go rozciera.  Nie drapie skóry. 







    KILLYS FAN BLUSH & BRONZER T2


    To mniejszy brat pędzla T1. Jego kształt to dokładnie taki sam wachlarz, ale rozmiar mniejszy. Dobrze sprawdza się do nakładania róży i bronzera, a nawet rozświetlacza. Można nim też pudrować korektor pod oczami, jego kształt bardzo dobrze "wpasowuje" się w tą okolicę. Najczęściej używam go do nakładania rozświetlacza. Na zdjęciu u góry po lewej stronie jest mniejszy pędzel T2, a po prawej T1. 


    KILLYS LIQUID FOUNDATION T4


    Skośnie ścięty pędzel o gęsto ułożonym włosiu, które w najkrótszym miejscu ma długość około 1 centymetra, a w najdłuższym około 2. Na środku pędzla jest lekkie wgłębienie. Tego typu pędzle pojawiają się w ofercie różnych marek już od jakiegoś czasu. Mają one służyć do nakładania najbardziej podkładów o najbardziej lejących, wodnistych formułach. Idea jest taka, że podkład wlewamy w to "zagłębienie" i w ten sposób nakładamy na twarz, od razu rozcierając go pędzlem. Podkład nałożony w ten sposób wygląda bardzo naturalnie, jednak jeśli za mocno dociśniecie pędzel do skóry mogą stworzyć się brzydkie smugi.





    KILLYS 4D CONTOUR T5


    Ostatni pędzel to pędzel do konturowania, który moim zdaniem najlepiej sprawdza się do konturowania na mokro. To pędzel w kształcie jajeczka  delikatnie spłaszczony z każdej strony. Jest mocno zbity, przez co jest trochę twardszy od pozostałych i jego "nacisk" na kosmetyki jest większy. Pracując z nim suchymi produktami łatwo narobić sobie brzydkich plam, z kolei kremowe idealnie rozciera.






    Wszystkie pędzle z tej kolekcji dobrze sprawdzają się w makijażu, a po umyciu wciąż wyglądają jak nowe. Myłam je już 4-5 razy i nie zauważyłam żeby z któregoś wypadł chociaż jeden włos. Po wyschnięciu pędzle wracają do swojego kształtu, nawet jeśli suszymy je bez osłonek.  Cena pędzli z tej kolekcji nie przekracza 25 złotych, a znajdziecie je w (prawie) każdym Rossmannie. Pamiętajcie tylko, że musicie się spieszyć! Pędzle Killys Tokyo Night będą czekały na Was tylko do 31 października.

    Który pędzel spodobał się Wam najbardziej? 








    Viewing all 1541 articles
    Browse latest View live


    <script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>