Korektor Too Faced Born This Way Multi-Use Concealer długo czekał na swoją kolej w szufladzie. Mimo, że jest niezwykle zachwalany w internecie, nie mogłam przekonać się do jego formuły i po pierwszych swatchach nie byłam pewna czy jego poziom krycia mi odpowiada. Czy ostatecznie udało mi się z nim dogadać?
TOO FACED BORN THIS WAY
Kiedy zapytałam Was na InstaStory jakie korektory chciałybyście zobaczyć na blogu, najczęściej wśród odpowiedzi pojawiał się właśnie koektor Too Faced Born This Way Multi-Use Sculpting Concealer. Sama byłam go bardzo ciekawa i wyczekiwałam kiedy pojawi się w Sephorze. Pierwszy korektor Born This Way Natural Radiant Concealer niespecjalnie przypadł mi do gustu, możecie przeczytać o tym w recenzji. Był bardzo lekki, mało kryjący i brzydko zbierał się w zmarszczkach mimicznych. Dlatego odrobinę obawiałam się nowego, mocniej kryjącego korektora Too Faced. Jednak, jako fanka mocnego krycia, musiałam go przetestować i podzielić się z Wami moją opinią. Sprawdźcie czy warto go kupić!
Korektor Multi-Use Sculpting Concealer to nie tylko korektor pod oczy czy na niedoskonałości. To produkt, którego możemy używać do konturowania twarzy. Przydadzą się więc dwa kolory- jasny, który nałożymy we wszystkie miejsca, które chcemy rozświetlić i ciemny do przyciemnienia np. pod kością policzkową. Ja ograniczyłam się do jasnego, którego używam głównie pod oczy.
Opakowanie korektora jest olbrzymie, to aż 15ml produktu (standardowy "rozmiar" korektora to około 5-10ml) za które w Sephorze zapłacimy 129 złotych. Cena może wydawać się wysoka, ale biorąc pod uwagę jego ilość, nie jest aż tak źle. Korektor jest dostępny aż w 20 odcieniach. Buteleczka jest szklana, spora i odrobinę przypomina opakowanie podkładu Born This Way. Jest zakręcana, a pod zakrętką kryje się największy aplikator, jaki kiedykolwiek widziałam w korektorze, aplikator jest gąbeczkowy. Jeśli używacie korektora tylko na sobie, możecie nakładać nim korektor prosto na twarz. Ja najczęściej wyjmuję odrobinę na zdezynfekowaną dłoń lub specjalną podkładkę.
Zawsze kiedy słyszę, że korektor dla kogoś innego jest mocno kryjący, okazuje się, że dla mnie niekoniecznie. Na szczęście tym razem Too Faced bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Korektor Born This Way Multi-Use Sculpting Concealer ma mocne krycie, a jednocześnie nie obciąża delikatnej skóry pod oczami. Jego formuła jest bardzo lekka jak na tego typu produkt (dlatego początkowo obawiałam się, że krycie będzie słabe), dzięki temu nie wchodzi w zmarszczki mimiczne, a nadal pięknie ukrywa wszystko to czego nie chcemy pokazywać światu. Jego formuła sprawia wrażenie nawilżającej skórę.
Spośród dwudziestu odcieni dostępnych w Sephorze wybrałam dla siebie kolor o uroczej nazwie Snow. To drugi odcień w gamie, jednak nie aż tak jasny jak się spodziewałam. Korektor to jasny beż z delikatnymi brzoskwiniowymi tonami, które ładnie odświeżają spojrzenie i neutralizują zasinienia pod oczami. Osoby o bardzo jasnej karnacji z różowymi tonami nie znajdą w tej gamie kolorów idealnego korektora dla siebie.
Korektor ma w sobie masę pigmentu, ale jego konsystencja jest bardzo lekka dlatego przepięknie wygląda pod oczami. Pięknie stapia się ze skórą, nie podkreśla zmarszczek, nie przesusza, mega kryje jednocześnie nie dając ciężkiego efektu. W ciągu dnia nie wchodzi w zmarszczki, nie warzy się i nie ciemnieje. Nie brzmi jak ideał? Dodatkowo dobrze współpracuje z każdym pudrem, którym go utrwalę. W niezmienionym stanie utrzymuje się u mnie cały dzień (czyli około 10-12h).
Nie przebił u mnie korektora MUFE Full Cover (ja po prostu uwielbiam bardziej kremowe formuły), ale obecnie to mój nr.2 na liście ulubionych korektorów! Polubiłam go zdecydowanie bardziej niż MAC Pro Longwear, a przez długi (dłuuuuugi) czas był to mój ulubiony korektor do pracy z Klientkami. Too Faced Born This Way daje piękne krycie i bardzo świeżo wygląda pod oczami. To jego największe zalety. Moim zdaniem warto wydać na niego te 129 złotych.
Jakie są Wasze ulubione korektory?