Moja miłość do kredek Inglot Kohl Pencil zaczęła się jak zwykle w przypadku kredek- od czarnej. Najczęściej potrzebuje nowej czarnej kredki (mam duże oczy, dobrze wyglądam z czarną kredką na linii wodnej, serio) i zwykle wypróbowuje coraz to nowsze firmy. Tak więc pewnego razu kupiłam kredkę Inglot Kohl w kolorze 01 i przepadłam! Kiedyś na pewno jeszcze do niej wrócę. Póki co jednak zalety tych kredek zaprezentuje Wam na tych kredkach Kohl Pencil, które aktualnie mam- 02, 07 i 08.
Kredki Inglot Kohl Pencil są przede wszystkim niezwykle kremowe i bardzo dobrze napigmentowane. Ich konsystencję porównałabym do konsystencji kredek do oczu Zoeva- te kredki są praktycznie identyczne, tylko wybór kolorów trochę je różni.
Dzięki tej kremowej konsystencji kredki ładnie trzymają się na linii wodnej, fajnie rozcierają się jeżeli chcemy namalować kreskę wzdłuż górnej linii rzęs. A mimo tego, że są tak kremowe- ładnie zastygają i są bardzo trwałe. Nic tylko kupować kolejne kolory!
A KOLORY KTÓRE MAM TO:
02- ciekawy odcień bordo, głęboki, idealny do jesiennych makijaży. Kredka jest totalnie matowa.
07- ciemno szara kredka o matowym wykończeniu. Pierwszy z jesiennych kolorów z kolekcji Matte It Be. Prześliczna!
08- ostatni kolor, który mam to turkus, w którym można dopatrzyć się delikatnych, błyszczących drobinek.
Wszystkie kolory są trwałe, piękne, świetnie sprawdzają się na linię wodną, jako baza pod cienie na całą powiekę i jako kreska wzdłuż linii rzęs. Są niesamowicie trwałe!
* * *
Jeżeli szukacie dobrej kredki bardzo polecam Wam wybranie się na stoisko Inglot! Cena kredek Kohl Pencil to 35 zł, nie mało, ale też niespecjalnie dużo patrząc na ich wydajność, jakość i piękne kolory.