Korektory Maybelline Fit Me miały być moim rozwiązaniem na zasinienie pod oczami, miały pięknie je przykryć, miały być mocno kryjące. Okazało się jednak, że to raczej lekkie kosmetyki o średnim kryciu. Jeśli więc nie macie problemu z brzydkimi sińcami pod oczami, a szukacie dobrego i niedrogiego korektora- polecam Maybelline Fit Me.
Korektory Maybelline Fit Me mam w dwóch odcieniach- 10 i 15. To dwa najjaśniejsze odcienie w gamie korektorów Fit Me, które najlepiej pasują do jasnych, polskich karnacji. Korektory zamknięte są w "błyszczykowych" opakowaniach, z gąbeczkowym aplikatorem.
Korektory Fit Me mają dość rzadką konsystencję, nie są też bardzo kryjące. Ładnie stapiają się ze skórą, najczęściej wklepuje je gąbeczką Ebelin. Efekt jaki się nimi uzyskuje jest raczej delikatny, najczęściej używam ich kiedy chcę uzyskać efekt świeżej, rozświetlonej twarzy. Jeżeli borykacie się z dużym zasinieniem pod oczami- to nie korektory na tego typu problemy.
Trwałość korektora zwykle zależy od sposobu jego aplikacji i jego dobrego utrwalenia pudrem więc jeżeli tu robicie wszystko dobrze nie będziecie miały problemu z uciekającym korektorem. Nie zdarza się mu także rolować pod oczami.
Często robię zakupy w Niemczech, w ich drogerii DM. Zachęcona zachwytami Youtuberek nad tymi korektorami skusiłam się na te kolory- miały idealnie zakryć moje cienie pod oczami. Niestety okazały się za lekkie, i raczej lekko rozświetlające niż kryjące.
W Polsce można kupić go przede wszystkim przez internet- warto więc sprawdzić swatche. Trzeba pamiętać, że odcień 10 jest niestety ciemniejszy od kolejnego w gamie- 15. Na zdjęciu niżej możecie obejrzeć swatche kolorów: od góry 10 i 15.
Przez internet kupicie go na allegro i w niektórych drogeriach internetowych (np. iPefrumy) za około 25 zł.
Oraz do wzięcia udziału w rozdaniu, w którym możecie wygrać podkład w sztyfcie Inglot 101, paletę do konturowania Wibo oraz mascarę Pierre Rene (1-31.01.2016).
