Często piszecie o moich kreskach, pojawiają się pytania jak je maluje- dlatego dziś przygotowałam dla Was tutorial malowania długiej, wyciągniętej kreski "po mojemu".
Kiedyś, nie umiejąc jeszcze malować kreski obejrzałam tysiące tutoriali w internecie (i wtedy jeszcze także w gazetach). Nie istniało wtedy tyle kanałów ani blogów urodowych co teraz, ale można było coś znaleźć. W każdym razie żaden tutorial nie spełniał moich wymagań- żaden nie pomógł mi opanować sztuki malowania kreski eyelierem. Dlatego zaczęłam kombinować sama, jestem pewna, że mój sposób nie jest jakoś specjalnie innowacyjny, na pewno wiele z Was także maluje kreskę w ten sposób, jednak jest trochę "odwrotny" do standardowych tutoriali, które pokazują sposób w którym powstaje taki "trójkącik" do wypełnienia na końcu kreski. Mi on się nie sprawdzał ze względu na moją opadającą, a do tego dość kapryśną powiekę, która lubi być opadająca na różne sposoby zależnie od dnia ;) Dlatego musiałam opracować sobie technikę, która pomogłaby mi "omijać" to przemieszczające się załamanie- tak żeby kreska zawsze wyglądała jak najlepiej na otwartym oku.
Zaczynamy!
2. Następnie maluje "jaskółkę", a raczej jej dolną linię tak długą jak akurat mam ochotę.
3. Zaczynam "dorabiać" moją kreskę dodając kolejne warstwy eyelinera od dołu, od linii rzęs tak aby pogrubiała się. Dzięki temu mogę kontrolować to czy nie nachodzi już na moją opadającą powiekę i namalować ją tylko tak grubą aby na otwartym oku nie pojawiały się żadne "fale".
4. Kończę kreskę wyrównując jej krawędzie.
5. Kreska gotowa! Tak prezentuje się z wykończonym makijażem i rzęsami:
Mam nadzieje, że podoba Wam się mój "sposób" malowania kreski i, że komuś pomoże on udoskonalić swoje kreski, albo w ogóle zacząć przygodę z nimi.